Dług c.d.
Zaczął krzyczeć. Nie panował nad sobą. Czuł się jakby ściany się zbliżały i próbowały go zgnieść. Nie mógł kogoś zabić, chyba że siebie, ale on nie chciał umierać, miał Maję. Pomyślał o heroinie- ona pomoże, tylko ona.
Zaczął grzebać u siebie w pokoju. Nic. W różnych schowkach w mieszkaniu. Nic.
-Nie, tylko kurwa nie to- krzyknął do głuchych ścian.
Chciał wejść do pokoju Oli, ale napotkał się na zamknięty zamek. Wziął klucz drzwiowy- nie pasował. Zobaczył swój. Zamek zgrzytnął i drzwi otwarły się, więc wszedł. Szukał, przewracał, wywracał, tarmosił. Znalazł. W pudełku była tylko heroina, bez strzykawek. Wziął pół grama. Wiedział, że heroinę można też niuchać. Spróbował. Wciągnął przez nos i zaraz kichnął, wydalając plwociny z proszkiem. Ponowił próbę. Też kichnął. Ale teraz poczuł się lepiej. Przeszedł w stan lekkiego odurzenia. Było to wiele słabsze niż dożylnie.
-Taki lajcik- mruknął do siebie Maciek.
Zaczął się zastanawiać. Nie miał zielonego pojęcia, co począć. Czuł się znużony. To szczęście, którym się wcześniej oplótł, prysło. Uciekło cicho, niespodzianie, a w jego miejsce przyszedł zły brat: nieszczęście. Posprzątał trochę w pokoju Oli i wyszedł, biorąc ze sobą nie całą zawartość pudełka. Za pół godziny znowu niuchnął sobie i poszedł na spotkanie z Mają, zostawiając dobrze ukryty pistolet w mieszkaniu.
Szedł oniemiał ulicą. Miał wrażenie, że wszyscy się na niego patrzą. Nie mógł tego znieść, zatem zaczął biec. Czekając pod blokiem Majki, odpoczął trochę i wyrównał oddech. Maja wyglądała pięknie jak zawsze. Chciał ją dobrze zapamiętać.
-Jaki piękny dzień- rzekła na powitanie.
-No, nawet nie zauważyłem- przyświadczył Maciek.
-Coś się stało, kotku?
-Nie, jakiegoś doła mam. Dzisiaj czuję się zmęczony. Ale jak widzę ciebie, to radość ogarnia me serce.
-A ja jestem szczęśliwa, bo mam ciebie-uśmiechnęła się.
-Maju, muszę ci coś powiedzieć- zaczął Maciek.
-Tak, kotku…
-Bardzo cię kocham…i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Ja żyję dla ciebie. Ja nie zniosę jak nie będę żył z tobą…
-…a czyja coś takiego powiedziałam?- zafrasowała się Maja- Tylko ty jesteś najważniejszy! Ja cię kocham i też chcę być z tobą na całe życie. Nie wyobrażam, żyć z innym mężczyzną, jak nie z Tobą. Gdybym nie mogła być z Tobą, to wolałabym nie chodzić po tym świecie.
Maciek przytulił ją i szepnął jej do ucha:
-Szczęście to kochać i być kochanym. Ja posiadam taką postać szczęścia.
-Ja też je mam. Wyjedźmy jutro poza miasto. Np. na wieś.
-Z tobą gdziekolwiek…
Maciek wracając ze spotkania, kupił w aptece strzykawkę z igłą . Nie miał zamiaru brać heroiny, ale kupil tak na wszelki wypadek.
Chaos wdarł się do wnętrza. Maja pomogła mu porządkować, ale sam swoim postępowaniem wzniecał popłoch.
Było już późno. Poszedł się położyć. W mieszkaniu nikogo nie zastał. Nie potrafił zmrużyć oczu. Co zasnął, to dręczył go koszmar. Widział krew. Kogoś zabijał, ale w tym samym momencie ktoś jego próbował. Po północy wstał z łóżka i zaczął grzebać w skrytce. Wziął do ręki pistolet. Przewracał go z jednej do drugiej. Ręce mu drżały. Ze strachu odłożył go. Powoli zaczął liczyć godziny do dziewiętnastej. Zasnął dopiero nad ranem. Przebudził się w południe.