Kochany...
Kochany,
Od kilku godzin wpatruję się w białą, czystą kartkę papieru, wiem przecież, co chcę Ci powiedzieć, a jednak na połaciach mojego umysłu dziwna pustka.
Podarowałeś mi coś, o istnieniu czego nie wiedziałam, za czym w ogóle nie tęskniłam, ponieważ nie miałam pojęcia, że istnieje. Uczucie namacalnej i mentalnej bliskości z drugim człowiekiem.
Chcę żebyś wiedział, że nie mam już sił, ażeby walczyć o nie swoje. Teraz tylko, bezwiednie przyglądam się jak powoli przestajesz być mój. Nie chcę już, nieustannie Ci wybaczać.
Może lepiej byłoby nie zapamiętywać dotyku Twoich dłoni, nie pamiętać zapachu Twojej skóry. Pomimo prawdy, z którą nauczyłam się żyć, czuję, że nie będę potrafiła z Ciebie zrezygnować. Nie tak łatwo, nie tak lekko.
Kiedyś, za zasłoną przeszłości, nie znaliśmy się, byliśmy kimś innym. Jak podróżni, jak ktoś z pociągu. Ale teraz, wiem o wszystkim co Ciebie dotyka, dotyczy. O czym myślisz przed zaśnięciem, jakie jest Twoje ulubione danie, czego nie lubisz, jaki jest twój ulubiony kolor, co poprawia ci nastrój, w jaki sposób lubisz spędzać wolny czas, co wywołuje uśmiech. Co zasmuca. Czego się boisz.
Wiesz? Do tej pory, nie wiedziałam, że można tak bardzo chcieć o kogoś walczyć, walczyć o Ciebie. Ale dziś, brakuje mi już sił. Nie mam pojęcia dlaczego tak właśnie jest. Ale nie mam zamiaru szukać odpowiedzi, doszukiwać się, tak jest i już. Ty wiesz o mnie wszystko, znasz wszystkie kody, szyfry. Naciskasz klamkę i wchodzisz do mojego świata.
Wszystko było takie nowe, takie pierwsze. Twoja uwaga skierowana na moją osobę, na to wszystko czego bym pragnęła, czego bym potrzebowała, chciała. Wszystkie Twoja słowa, gesty nasiąknięte są czułością i troską. Tego również nie znałam nigdy wcześniej. Przy Tobie się rozpinam, odwijam, uspokajam, wygładzam.
Nie myśl, że zbyt łatwo z Ciebie rezygnuję, przecież jestem wytrzymała. Zdałam sobie sprawę, że buduję swoje szczęście, na chwiejnym gruncie.
Potrzebuję bezpieczeństwa. Czuję, że w tej pędzącej karuzeli uczuć, coraz mnie mniej. Od kilkunastu miesięcy całkiem inaczej wygląda mój świat. Może kiedy, opuścisz pokoje mojego umysłu, na nowo będę wolna? Dlaczego karmisz mnie kłamstwami? Przecież wiem, że nigdy nie zostawisz swojego poukładanego świata. A może, chcę Twoimi kłamstwami zajadać się do syta?
Twoje słowa, to najpiękniejsza melodia. Kołysze mnie do snu, gdy obok zimna pościel.Nie chcę Cię miewać, pożyczać, chcę być przy Tobie dziś, jutro, w przyszłym tygodniu, za miesiąc. Chcę dzielić z Tobą sen, wiązać Twój krawat, wypijać wspólnie aksamit czarnej kawy, gdy słońce zagląda do okien.
Chcę tylko, żebyś o mnie walczył, mówiłeś, że łatwo się nie poddajesz. Pamiętasz?
Każdego ranka, gdy budziłam się pośród namiętnością zmiętej pościeli, szeptałam do Twojego ucha, że, nie ma dla mnie na tym świecie, nic ważniejszego od Ciebie.
Byłeś gwarancją na lepsze jutro, zaspokojeniem każdej potrzeby, definicją czułości i miłości, motywacją do zasypiania i budzenia się, fundamentem mojego życia i podporą szarej codzienności, łatką zapomnienia o wszystkim co złe, wzbudzeniem uśmiechu i powstrzymaniem łez ,nowym oknem na świat, ciepłym kocem w zimne wieczory. Byłeś. Dziś, chcę na nowo otworzyć szeroko okna, ni
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora