CIENIE WOLONTARIATU
z tą wolontariuszkę. Kłamać nie znoszę, powiedzieć prawdę było mi bardzo trudno. Tym bardziej bardzo trudno było mi rozmawiać wprost z nią, o tym jakie było moje życie osobiste i o moich byłych chłopakach. Obawiałam się okazać od razu Ewie ze swojej strony całkowitą szczerość aż do bólu. Bardzo starałam się zaobserwować uważnie ,jak ona w bardzo podobnych sytuacjach się zachowuje, odpowiadając mi na trudne pytania do niej skierowane z mojej strony. Postanowiłam być troszeczkę przebieglejsza i wziąć z Ewy przykład. Użyłam jej własnej tajemniczej broni. –Co ci się stało? Spytała mnie ponownie Ewa. Ja widząc gwiazdy przez własnymi oczami, poczułam jak popłynęły mi ciurkiem łzy po policzkach, po tym zachłyśnięciu się . Odpowiedziałam Ewie. –Nie, nic się nie stało, to tylko nadmiar bąbelek w mojej Cocacoli. Za poświęcone mi co tydzień chwile razem ze mną pragnęłam Ewie odwdzięczyć się w jakiś sposób, zrewanżować choć jeszcze nie wiedziałam jak? Będąc u mnie coraz bardziej narzekała, że nie układa się jej w ogóle z koleżankami, przyjaciółmi. Mówiła nieraz do mnie: -wiesz zupełnie nie mam szczęścia do zawierania prawdziwej i szczerej przyjaźni, pozyskania sobie przyjaciółki od serca. Nie wiedziałam w czym tkwiło sedno prawdy? Co było powodem problemu Ewy? Postanowiłam, że postaram się zostać dla swojej wolontariuszki taką koleżanką od serca, jakiej właśnie pragnie. Będę Ewie pomagać przyjacielską radą, w razie potrzeby, jak mnie o to zawsze sama poprosi. Nareszcie rodzicom udało się w połowie wakacji sprzedać nasze lokum na 2 piętrze. Byłam ogromnie z tego powodu bardzo szczęśliwa, gdyż całą wiosnę i lato nie wyjeżdżaliśmy z domu nigdzie np. nad jezioro Grabniak. To przeważnie ja pilnowałam telefonów od kupców i odbierałam je. Mama z tatą znaleźli w wymarzonym miejscu nowe mieszkanko dla nas trojga, chociaż było ono bardzo zaniedbane i zdewastowane przez studentów na stancji. Wymagało ono od postaw generalnego i natychmiastowego remontu przed samą przeprowadzką. Nowi właściciele naszego poprzedniego mieszkania zaraz po spisie aktu własności i po wypłaceniu pieniędzy moim rodzicom przy notariuszce, gdy tylko oni wrócili do domu zadzwonili i zażądali byśmy natychmiast w ciągu 24 godzin wyprowadzili się całkiem stamtąd. Niezbędne rzeczy osobiste i sprzęt już dawno był spakowany w tekturowych pudłach. Gorsza sprawa była z meblami, nie było ich gdzie przewieźć, bo w nowym mieszkaniu był rozpoczęty remont: wymiana ze starej na nową całej instalacji elektrycznej, kładzenie gładzi, malowanie, wymiana okien, kładzenie terakoty, glazury, wymiana w łazience hydrauliki. Nie mieliśmy gdzie zamieszkać na czas tymczasowy. Część mebli rodzice jednak na nowe miejsce przewieźli i nakryli szczelnie folią, zaraz po następnym rejencie, kiedy była właścicielka naszego nowego lokum wyraziła na to swoją zgodę, oddając im do niego klucze. Po sąsiedzku ten samotny prawnik, który stołował się na obiadach codziennie u mojej mamy ,zachorował na nowotwór. Ostatnie chwile swojego życia spędzał po szpitalach w Lublinie, następnie w Warszawie aż w końcu nie było nikomu się nim zaopiekować do zbliżającej się coraz bardziej śmierci, więc umieścili go w hospicjum niedaleko stolicy. Daleki kuzyn tego naszego sąsiada, przyniósł do nas klucze od mieszkania za ścianą mojego byłego pokoju i pozwolił nam tam zamieszkać na stacji aż do końca remontu przed naszą przeprowadzką w nowe miejsce. W cudzym domu mój stan zdrowia zaczął się pogarszać, bo było w nim mnóstwo różnych kwiatów doniczkowych, które kwitły i ziemia z doniczek parowała po obfitym podlewaniu. Na dodatek u naszego byłego sąsiada, który za niedługo zmarł, cały pokój jego był od góry do dołu na regałach zawalony książkami o różnorodnej tematyce lektury. Na nich osadzał się kurz, a ja niestety odczuwałam to na swoim zdrowiu, dlatego iż jestem bardzo uczulona. Bogata biblioteka wiedzy nie służyła mi. Przed naszą stancją przerwałam nagle spotykanie się z Ewą. Będąc nie u siebie w domu,