HISTORIA
Na starożytnej łące pasły się dwa średniowieczne zające i brykały barokowe tygryski. XIX-wieczny uciskany chłop przeszedł obok i niczego nie zauważył. Nawet białego jednorożca ze starej baśni. Wokół było cicho jak makiem zasianym przez babę, mimo jej rzekomej niewiedzy. Nikt nie domyślał się przyszłości. A przecież wszystko było napisane na plakacie przybitym do drzewa: „Dnia tego i tego, z powodu spodziewanej powodzi, uprasza się wszystkie zwierzęta o stawienie się parami na skraju lasu. Ewakuowani zostaną pierwsi lepsi. Noe." Problem w tym, że zwierzęta w większości przypadków nie umiały czytać, a uciskani chłopi nie mieli sił na oderwanie smutnego wzroku od ziemi-żywicielki. Czas mijał, a cisza narastała coraz bardziej. Nie przerwały jej nawet przelatujące nad łąką niezidentyfikowane obiekty latające, poruszające się zresztą jak wiadomo bezgłośnie. Przybysze pobrali jedynie wzory kodów genetycznych od brykających tygrysków i odlecieli w poszukiwaniu Atlantydy, gdzie podobno sprzedawano najlepsze hamburgery pod Słońcem, a może nawet w całej Drodze Mlecznej. Cisza spokojnie przenikała cała okolicę. Impresjonistycznie wkradała się w drzewa, niebo i trawę. O inwazji ciszy przekonał się na własnej skórze tylko pewien doświadczony przez los malarz. Spostrzegł on bowiem stopniową przemianę swojego ciała w zbiór drobnych plamek, które nie mogąc się utrzymać razem ze względu na okrągły kształt zaczęły się oddalać od siebie. Po chwili malarz rozpadł się na czynniki pierwsze i zniknął z oczu. Powoli znikały też drzewa, cały las, a nawet łąka. Zaniepokojone zające zaczęły gorączkowo nucić Bolero Ravela. Ale bezskutecznie. Zanim same znikły, zobaczyły jeszcze jak głupie tygryski pobrykały w nicość. Zupełnie jakby chciały dogonić rozpływający się Tadż Mahal i rozsypującą się wieżę Eiffela. Po minucie także pióro piszącego tu kronikarza zaczęło znikać. On sam natomiast rzucił się w kierunku wyjścia, pragnąc mimo wszystko uchronić materialną sferę swojej egzystencji, ale na próżno. Cisza dogoniła i jego....