Brzemię
- Jak się nazywasz, chłopcze? – spytał, korzystając z tego, że szli obok siebie, prowadząc konie za uzdy.
- Ja, panie? – młodzieniec wydawał się speszony – No więc… tak jakby… Na imię mam Rumianek.
Vladimir ryknął śmiechem, aż echo poniosło się po zalanych księżycowym blaskiem wzgórzach.
- Rumianek?? A któż ci nadał takie głupie imię? – zapytał, krztusząc się – Czmychaj tam gdzie cię nie znają i zmień je czym prędzej!
Chłopiec znacząco położył dłoń na rękojeści swojego dziecinnego mieczyka.
- Uważaj panie, jak wyrażasz się o mojej matce! – powiedział, zdjęty świętym oburzeniem.
- Wybacz, przyjacielu! – Vlad starał się odzyskać powagę – Nie pochodzę z tych stron. Przybyłem z daleka wiele lat temu, poznałem wasz język, ale ciągle nie umiem przyzwyczaić się do niektórych waszych obyczajów. Imion na przykład. Powiedz mi więc… Rumianku, co was prześladuje? Jestem w drodze do twojej wsi, a nadal nie wiem, z czym przyjdzie mi walczyć.
Chłopiec zatrzymał się i zrobił znak krzyża na piersi.
- Strega, panie!
- Strega?? Chyba strzyga..?
Rumianek wzruszył ramionami.
- Strega, strzyga… Różnie je u nas zwą – wyjaśnił. – Od trzech miesięcy grasuje we wsi i zabija naszych. Nikt nie potrafi jej sprostać. Znasz to stworzenie, panie?
Czardziej pokiwał głową w odpowiedzi.
- Znać znam… Ale strzyga to upiór prosty do zgładzenia. Wystarczy strzała ze srebrnym grotem i po kłopocie. Nie rozumiem, dlaczego nie zapolowaliście na nią?
- Zapolowaliśmy, czardzieju… - odezwał się chłopak ponuro – W zeszłą pełnię. Zasadziliśmy się na potwora przy młynie. Z siecią. A kiedy się pokazała…
Chłopak wzdrygnął się i ponownie przeżegnał. Wyglądał na przerażonego i przybitego.
- Ani się obejrzeliśmy, a było po czterech naszych – dokończył ze spuszczoną głową – Rozszarpała ich na strzępy…
- Ale dlaczego z siecią?! – wykrzyknął Vlad ze zdumieniem – Toć mówiłem, że one zupełnie na srebro nieodporne! Każda Baba by wam to powiedziała. Trzeba było zwyczajnie ubić potwora, a nie się z nim cackać.
- Nie mogliśmy, panie… - odezwał się Rumianek głuchym głosem. Zgarbił się i posmutniał bardzo.
- A dlaczegóż to? – spytał Vlad podejrzliwie, nabierając nagle bardzo złych przeczuć.
- Bo to moja siostra…
Vladimir zatrzymał się gwałtownie. Więc to stąd taka hojna zapłata! Usiłując zbiec przed zemstą jednego potwora, wpakował się prosto w jeszcze gorszą kabałę. Najprościej byłoby oddać kieskę chłopakowi i zawrócić czym prędzej.
- Pomożesz nam, czardzieju? – spytał Rumianek pokornie.
- Rozumiem, że zabicie strzygi nie wchodzi w grę? – odpowiedział pytaniem.
- Taki jest warunek. Legenda głosi, że nim miną trzy pełnie, strzygę można odczarować bez zabijania. Pełnia jest jutro. I będzie to jej trzecia… Potem, jeśli nadal będzie mordować, będzie musiała zginąć…
Chłopiec nagle rozpłakał się bezradnie.
- To moja siostra! Nie chcę, żeby ją zabili…
Vlad myślał przez dłuższą chwilę. Pojmanie strzygi żywcem, a potem zdjęcie z niej uroku nie będzie łatwe. Nigdy wcześniej nie zrobił czegoś podobnego: zabił kilka strzyg, zasadzając się na nie, kiedy wychodziły na żer. Nie były gorsze od wilka, czy niedźwiedzia, o ile się umiało zachować zimną krew i celne oko. Był tylko jeden sposób, by pojmać upiora żywcem – trzeba było spędzić z nim noc…
- Chociaż szpetnie mnie wmanewrowałeś, zrobię co będę mógł – oświadczył wreszcie. – Ale niczego nie obiecuję.