Brzemię
- I jak tam? – zagadnął Vlad – Znaleźliście kryjówkę upiora?
- Nie, panie… - Sewer pokręcił głową – Przeszukaliśmy cmentarz i każdą piwnicę we wsi. Nie ma u nas bogaczy, to i nie ma wystawnych grobowców. Ludzi chowają w prostych grobach, jedyna krypta jest pod kościałem, ale tę przeszukaliśmy. Ani śladu…
- Niedobrze! – Vladimir zerwał się od stołu – Musimy ją znaleźć, zanim zapadnie zmrok! Strzyga musi gdzieś spędzać dnie, szukaliście nie dość dokładnie.
Wybiegli na dwór. Słońce przeszło już na zachodnią stronę nieba, ale Vlad ocenił, że do zmroku pozostało jeszcze kilka godzin. Panowała cudna, słoneczna pogoda: na błękitnym niebie nie było ani chmurki, powietrze pachniało latem i świeżym praniem suszącym się na płotach. Przed domami dokazywały dzieci, mężczyźni i pachołkowie powoli wracali z pól. Wieś tchnęła spokojem i dostatkiem – aż trudno było uwierzyć, że skrywa tak ponurą tajemnicę.
- Sołtysie! – zwrócił się do Sewera – Znasz tu wszystkich. Porozmawiaj z ludźmi. Niech nikt tej nocy nie wychodzi z domu. Strzyga dziś zapoluje: kto zostanie poza domem, z pewnością zginie. Musisz im to uświadomić z całą stanowczością! Zabezpieczcie obory i stajnie, ale jeśli upiór gdzieś się mimo to wedrze – nie brońcie. Lepiej poświęcić krowę, czy owcę, niż miałby zginąć kolejny człowiek.
Sewer skinął głową i ruszył przez wieś. Vladimir podszedł do Rumianka, położył mu dłonie na ramionach i spojrzał prosto w oczy.
- Chłopcze, teraz najważniejsze: jestem pewien, że odnajdziesz kryjówkę upiora. Zastanów się…
- Szukaliśmy wszędzie..! – chłopak usiłował wymknąć się spod ciężkich dłoni czardzieja.
- Na pewno nie wszędzie! Na pewno są tu miejsca, w których lubią się bawić chłopcy, tacy jak ty: ciemne, opuszczone, o których nie wiedzą dorośli… - Vlad zwiesił głos – Prawda?
- No więc ja… - Rumianek zaczerwienił się po czubki uszu – Chodzę czasami w zarośla nad stawem… Są tam tunele w sitowiu, z których widać…
- W porządku, rozumiem. Nie musisz kończyć. To nie to, strzyga by się tam nie ukryła. Myśl chłopcze: może jest miejsce, którego wszystkie dzieci się boją. Mroczne, wilgotne, z pajęczynami, o którym wszyscy lubią opowiadać straszne historie…
Chłopiec uciekł spojrzeniem w bok, myśląc nad czymś intensywnie. Nagle wstrzymał oddech i zesztywniał.
- Wiem gdzie to jest… - uniósł na czardzieja rozjaśniony nagłą pewnością wzrok.
- Prowadź!
Szybkim krokiem ruszyli przez wieś. Po jakimś czasie dotarli nad brzeg niezbyt szerokiego, ale głębokiego potoku, który leniwą strugą wił się pośród zarośli. Vlad usłyszał odległy szum: jakby poniżej strumień kataraktą spadał w dół.
- Czy to młyn? – zapytał czardziej.
- Tak! – potwierdził Rumianek – Strumień obraca kołem, stąd ten szum.
- Czy to nie tam usiłowaliście złapać upiora w sieć?
Chłopiec pokiwał głową i opuścił wzrok.
- To tutaj, panie! – Rumianek rozchylił zarośla i wszedł pomiędzy nie.
W tym miejscu strumień zataczał łuk i rozlewał się szerzej. W łagodnym zboczu, otoczony bujnymi krzewami leszczyny, ział w ziemi niewielki, ciemny otwór.
- To jakiś stary tunel, czy kanał… - wyjaśnił chłopiec półgłosem – Ludzie mówią, że prowadzi aż do młyna… ale ja tam nigdy nie byłem. Bałem się…