Brzemię
Nagle jakaś postać z wrzaskiem naskoczyła na strzygę, młócąc ją zawzięcie. To Rumianek przyszedł z odsieczą, waląc potwora resztką dopalającej się pochodni. Strzyga warknęła na chłopca, nie wypuszczając czardzieja z ostrych jak sztylety szponów. Młodzieniec nie przestawał atakować, pochodnia w jego ręce spadała jak cep na wygięte plecy zmory, siejąc raz za razem snopy iskier. Wreszcie strzyga jakby znudzona tą dziecinną napaścią, na odlew machnęła muskularnym ramieniem, posyłając chłopca w kilkumetrową powietrzną podróż. Wróciła do swej ofiary i kiedy ostatni raz schylała się do szyi czardzieja, gdzieś daleko rozległo się pianie koguta i pierwszy promień słońca wyzłocił horyzont…
Strzyga jakby się zawahała: podniosła łeb i zawyła przeciągle. Poderwała się na nogi, potrząsając głową i skomląc jak przerażony pies. Kręciła się przez chwilę w kółko, nie mogąc uciec od tego, co nadchodziło: od blasku nowego dnia, słońca, życia. Jak spalający wszystko boski ogień, ogarnęło ją światło.
Vladimir powoli podniósł się na klęczki. Na stratowanej i zrytej jak po bitwie ziemi dostrzegł nagie ciało córki Sewera. Dziewczynka była chuda i nieładna. Blade, usiane piegami ciało znaczyły smugi brudu i zaschniętej krwi. Zmierzwione czerwone włosy okalały wąską twarzyczkę o zadartym nosie. Vlad z trudem zdjął kaftan i okrył nim dziewczynę. Nie poruszyła się, ale czardziej spostrzegł delikatny ruch, z j