Rozdział 4
Stała tak przy pudełku od dobrych paru minut. Wiedziała, co to było. Właśnie dzisiaj poznali się. To była ich rocznica. Andrzej pamiętał. On zawsze o wszystkim pamiętał. Nawet teraz, gdy nie było go już, dostała dowód jego pamięci. Musiał to zamówić przed samym wypadkiem, świadczyła o tym data, umieszczona na załączonej do przesyłki fakturze. Ponownie zajrzała do pudełka. W środku znajdował się profesjonalny stół dla architektów. Rozmawiali o tym. Chciała założyć własną firmę. Dlatego dostała taki, a nie inny prezent. To miał być taki bodziec do działania. Kiedy chciała wyjąć poszczególne elementy natknęła się na białą kopertę. Wzięła ją do rąk i poszła prosto do salonu.
Nadal drżącymi dłońmi otworzyła kopertę i zaczęła czytać:
„Kochanie!
To już dziś. Dzisiaj właśnie się poznaliśmy. Pamiętam, jaka byłaś przerażona. Wtedy już wiedziałem, ze to właśnie Ty będziesz moją żoną. Kocham Cię skarbie. Wiesz, co znajduje się w pudle. Niech to będzie zachętą dla Ciebie. Niech na tym stole powstanie wiele wspaniałych projektów. Wiem, że dasz sobie radę. Wierzę w Ciebie kochanie. Pamiętaj o tym, jesteś kobietą czynu. Moją kobietką, którą kocham i zawsze będę przy Tobie.
Twój Andrzej”
Nie wytrzymała. Zaczęła szlochać. Poczuła jego obecność. To było tak, jakby chciał dać jej znak. Tak to interpretowała. W tym samym momencie poczuła kopnięcie dziecka.
- Tak kochanie. Tatuś jest przy nas - powiedziała do brzucha, ocierając łzy. Włożyła list powrotem do koperty i włożyła go do komody, zawierającej wszystkie ważne dokumenty. Następnie powoli złożyła prezent od męża. A kiedy już skończyła uśmiechnęła się i powiedziała:
- Nie poddam się. Będziesz ze mnie dumny kochanie - po tych słowach poszła do ich sypialni, by wreszcie zakończyć ten pełen wrażeń dzień.
***
Sen nie zawsze był jej sprzymierzeńcem. Tej nocy było tak samo. Śnił się jej Andrzej. Lubiła, kiedy pojawiał się w jej snach. Lecz potem po przebudzeniu zawsze cierpiała.
Znowu go widziała. Leżał razem z nią w łóżku i głaskał ją po włosach. Czuła to. Uśmiechał się przy tym, jak nigdy dotąd. Nic się nie zmienił - pomyślała. Chciała, coś powiedzieć, zapytać o tyle rzeczy, ale nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. On jednak jakby wyczuł to. Spokojnie powiedział: Kochanie nie martw się. Jestem przy was - w tym samym momencie obudziła się. Dotknęła ręką miejsca, na którym zawsze widziała męża. Poczuła pustkę w sercu. Niechętnie wstała i poszła prosto do kuchni. Tam zrobiła śniadanie, które zjadła na przekór sobie. Musiała dbać o siebie ze względu na dziecko. Starała się zachowywać tak, jakby Andrzej tego chciał. Na pewno nie byłby zadowolony, gdyby wiedział, że zaniedbuje siebie i dziecko.
Dlatego zebrała się w sobie i wyszła z domu. Musiała pomyśleć o wystroju pokoju dla ich córeczki. Było już coraz bliżej do rozwiązania, a ona jeszcze nie miała nawet łóżeczka. Podążała właśnie w kierunku sklepu, kiedy zobaczyła mężczyznę, który wczoraj ją odwiedził. Podszedł do niej i powiedział:
- Przepraszam panią za wczoraj. Ja… Nie wiedziałem.