azproszenie2

Autor: kierst
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

Sta³a wiêc tak sparali¿owana strachem. Twarz wci±¿ trzyma³a ukryt± w d³oniach. I kto wie, mo¿e sta³aby tak dopóty, dopóki nie zmar³aby z g³odu, z pragnienia, z wycieñczenia, ze z mêczenia, jaka ¶mieræ jest najlepsza? Ale z tego stanu wyrwa³ j±, niechybnie ratuj±c od marnej ¶mierci, paj±k, co mocno niechc±cy wszed³ na jej nogê. A by³ wcale nie ma³y. To spowodowa³o nieoczekiwany, acz wkurzaj±cy wrzask i komiczne ruchy, a tak¿e ucieczkê o kilka metrów. Bianka sta³a obserwuj±c ca³e zaj¶cie, by³a bardzo rozradowana.

-Miriam, wiesz, zaczynasz bredziæ. Chod¼, pójdziemy mo¿e ju¿ do domu, co?

Sz³y wiêc spowrotem. Trawki, ga³±zki dotyka³y je jakby na po¿egnanie. A niebo oczywi¶cie nie mówi³o nic. Miriam ju¿ siê nie odzywa³a. Patrzy³a tylko ¶lepym wzrokiem. Drêczy³ j± lêk, chcia³a co¶ za³atwiæ. Czu³a, ¿e ka¿da chwila oddala j± od czego¶, zmniejsza szansê na co¶. Nie potrafi³a tego wyja¶niæ ani nazwaæ. Drêczy³o j± to niemi³osiernie. Musia³a jednak z tym spêdzaæ czas, bo zupe³nie nie potrafi³a podj±æ z tym walki i zwyciê¿yæ. Przecie¿ nawet nie wiedzia³a, jak nazywa siê jej wróg. Takie cholerstwo trudno odpêdziæ i nie mog³a siê doczekaæ, kiedy w domu napije siê wina. Bianka sz³a wydurniaj±c siê, stroj±c ró¿ne pozy, pod¶piewuj±c.

-Chcesz w chrzybiet, co¶ taka napurzona? Co¶æ ciebie drêczy? Ale wiesz, zaraz bêdzie lepiej. Popijemy trochê winka i tego ¶mego, i bêdzie lepiej, hura! Kurwa! ¯eby by³o jeszcze do kogo pój¶æ! Ale nie, nie. Nie ma tak dobrze, blad¼. Same mruki tylko i fluki. A ty teraz te¿ jeste¶ mrukiem zamruczanym, Job twoja maæ! Mam nadziejê, ¿e ci minie, bo jak nie to wpierdol, cha, cha, cha. ¯arcik.- to rzek³szy zagra³a Miriam na ³ypach i w ogóle by³a zadowolona taka.

W domu Miriam usiad³a na taborecik niczym stuletni starzec. To, co by³o w niej, w ¶rodku, wredne strachy wyniszcza³y. Ale zaraz Bianka wspania³omy¶lnie ukaza³a siê temu obrazowi nêdzy i rozpaczy ze s³ojem dobrego wina, dwiema szklaneczkami i u¶miechem na twarzy. I tak oto zaczê³a siê libacja.

Siorbi±c ró¿owawy p³yn i wspieraj±c g³owê o rêkê, Miriam tak oto siê odezwa³a:

-Jestem starym cz³owiekiem.

-Mój dom to rozwalaj±cy siê dom, wokó³ którego lataj± nietoperze o g³owach niemowl±t.- dokoñczy³a Bianka.

-Sk±d to znasz?

-Tez to czyta³am. Chyba wiele rzeczy nas ³±czy. Smakuje ci to wino?

-Smakuje. Coraz bardziej ogranicza mi punkt widzenia. Widzê tylko to, co przede mn±, nic z ty³u, nic z boków nawet. To dogodne po³o¿enie i u³atwiaj±ce percepcjê ¶wiata. I w takim stanie, takim poczuciu mogê nie dziwiæ siê tak bardzo, ¿e czasami mi znikasz. I wydaje mi siê, ¿e mówiê do siebie, a ciebie, wiesz co?, ciebie w ogóle nie ma.- stwierdzenie to tak roz¶mieszy³o Miriam, ¿e o ma³o nie zeszcza³a siê ze ¶miechu. Wygl±da³a tak, ¿e gdyby kto¶ pokaza³ jej lusterko, na pewno, przesta³aby siê ¶miaæ. Zerka³a czasem na boki, chc±c sprawdziæ reakcjê Bianki. Nie mog³a jej zobaczyæ. Wyobra¿a³a sobie, ¿e na chwilê gdzie¶ posz³a. Lecz nie pojawia³a siê.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kierst
U¿ytkownik - kierst

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-03-02 00:45:33