Amok w panierce.

Autor: ElminCrudo
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Na inne dźwięki ptaki reagowały paniką nie do opisania. Zbijały się w kącie boksu tworząc żywą piramidę, której podstawa, dziesiątki stworzeń, ginęła w ścisku przez uduszenie. Widok piramidy uformowanej migiem z kilku dziesiątek ciężko wystraszonych ptaków zostaje w pamięci. Histerię kur mogło wywołać potrącenie metalowego wiaderka, które z hukiem uderzyło o posadzkę, albo kichnięcie. Wchodząc do kurników unikaliśmy gwałtownych ruchów, klaskania w dłonie, nagłego śmiechu, tłumiliśmy kasłanie. Jeśli wypadał nam z rąk jakikolwiek przedmiot, to natychmiast sprawdzaliśmy wszystkie sektory. 

Każda zmiana, każda inność, do której ptaki nie były przyzwyczajone, niosła ryzyko wywołania paniki w stadzie. Przeprowadzenie badań lub szczepień wymagało wyjątkowo dobrej organizacji ekipy złożonej z ludzi, którzy posiadali duże doświadczenie poparte latami pracy przy hodowli drobiu fermowego. 

Oprócz skłonności do skrajnej histerii Leghorny przejawiały zwyczajną ciekawość, naturalną cechę istot żywych. Sądzę, że czerwona plamka krwi początkowo budziła w kurkach tylko chęć osobistego sprawdzania: czym jest akcent innego koloru na skrzydle lub tułowiu kompanki? Z niedosytu innych podniet ciekawość urastała do niezdrowego natręctwa, bieganiny za wyróżniającą się nioską, a potem już za rannym członkiem stada. Kończyło się osaczaniem, dobijaniem i rozdziobywaniem zwłok. Codziennie wynosiłam z kurnika padłe zwierzęta, którym brakowało różnych części ciała. 

W dużych kieszeniach fartucha nosiłam zawsze kilka garści ziaren owsa. Były pomocne, gdy potrzebowałam odwrócić uwagę kur od swoich rąk, a najbardziej od koloru rajstop, w które zawzięcie celowały dziobami. Oczko w rajstopach oznaczało katastrofę i wołanie o pomoc drugiej praktykantki, by już we dwójkę szybko przedzierać się do wyjścia z boksu przez coraz większe skupisko Leghornów. Przed podjęciem pracy w kurnikach surowo zakazywano wykonywania jakichkolwiek czynności w sektorach w pojedynkę. Zakaz dotyczył zarówno kobiet, jak i mężczyzn, a sens zakazu zrozumiałam natychmiast po pierwszym dyżurze. 

Białym samicom, uwięzionym na ograniczonej przestrzeni, w odbyciu dożywocia towarzyszyły karmazynowe samce. Przed zasileniem stad przeliczano ilość kur przypadających na jednego kogutka rodajlenda, różniącego się upierzeniem, wzrostem i wagą. Przy powitaniu samce traciły strojne ogony. Stopniowo, po piórze. Leghorny nie potrzebowały nawet dwóch tygodni, by kilka kogutów Rhode Island Red w wielkim popłochu zwiewało przed grupami samic analizujących kolory ich upierzenia. Przerażone rodajlendy kryły się w drewnianych budkach, dzielnie walczyły o przetrwanie każdego dnia. Wycieczki po wyżywienie i wodę były dla słabszych ryzykiem. Umykanie i chowanie się koniecznością. Stałe uzupełnianie stada białych samic karmazynowymi kogutami stosowaniem się do wymogu narzuconego bezmyślnie, bo makabrycznym aktem wysyłania zwierzęcia na pewną zagładę. Warunki życia kur w boksach, nawet przy założeniu braku wybiegu, są o możliwość zrobienia kilku kroków lepsze w porównaniu z okrucieństwami chowu klatkowego.    

 

 

Miłośnicy ptactwa domowego starają się w wolierach ocalać zielononóżki kuropatwiane, czubatki staropolskie, gołoszyjki lubelskie czy miniaturowe, ale nie nastawiają się na przywracanie chowu dla pozyskiwania i jaj, i mięsa.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ElminCrudo
Użytkownik - ElminCrudo

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-11-26 07:06:22