Jesień, jesień…powiedział dziadek

Autor: Pielgrzym
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Pracuję jako sprzedawca telewizorów, w pracy spotykam wielu różnych ludzi. Często bywa, że nie chcą kupować najnowszego modelu Sonego, albo Lg z blootothem, bądź jakiegokolwiek innego pudła z ekranem ciekłokrystalicznym lub plazmy-tak tylko się rozglądają i widzą się jako przyszli właściciele i tylko sprawdzają czy z danym modelem będzie im do twarzy. Zdarzają się też osoby, które najprościej w życiu chcą porozmawiać, a taką szansę dają specjaliści pracujący na danym dziale, we wszystkich hipermarketach, wielu takich spotkałem na swojej drodze.        

            Ci, którzy chcą tylko porozmawiać, w pracy nazywamy ich „ogony”. Może te stwierdzenie nie jest  najdelikatniejsze, ale naprawdę czepiają się jak przysłowiowy „rzep psiego ogona”, aby podtrzymać rozmowę pytają się o parametry każdego modelu ,który jest w ich zasięgu oczu. W międzyczasie wplątują jakieś wyrywki ze swojego życia. Już jesteśmy  do tego przyzwyczajeni i jednym uchem wchodzi a drugim szybko wylatuje, zupełnie jak rozmowa z upierdliwą teściową.

            Piszę to wszystko(chcę się przekonać czy sam bym w to uwierzył?) bo gdzieś na początku października spotkała mnie dziwna sytuacja- do dzisiaj nie wiem czy stało się to wszystko naprawdę, czy też miałem jakieś zwidy- dzień wcześniej spotkałem się z chłopakami ze średniej, gdzie nie widzieliśmy się kilka lat-pamiętam tylko, że było fajnie spotkać te mordy, z którymi pomału wchodziło się w dorosłe życie.

            …byłem sam na hali, było to gdzieś około godziny 19.30, o 20 zamykaliśmy.

Stałem mniej więcej na środku hali, gdzie miałem wgląd na wszystkie wysepki oraz luźno rozstawione telewizory, reszta pracowników już poszła do szatni na ostatniego papierosa-losowaliśmy zawsze kto zostaje na czatach w ostatnich minutach przed zamknięciem. Tego dnia wypadło na mnie. Na  hali nie było nikogo oprócz mnie, klienci też już zrobili sobie wolne od zakupów.Za moimi plecami stał jakiś Samsung, na którym leciał program muzyczny, akurat puszczany był clip mojej ulubionej kapeli rockowej. Odwróciłem się żeby podgłośnić, zawsze to robiłem by zdenerwować jednego z kolegów po fachu, który słuchał techno…szkoda, że go wtedy nie było. Kiedy się wyprostowałem i z powrotem odwróciłem, stal przede mną dziadek. Był niski ubrany w jakąś marynarkę kupioną pewnie ze sto lat temu. Czapki  też nie kupił zeszłej jesieni…uśmiechnął się do mnie i zauważyłem, przerwę na papierosa, a co tam!- miał przerwę na całą paczkę papierosów. Powiedział do mnie:

-jesień!

-słucham?

-jesień, jesień!

-taa jeszcze musimy poczekać kilka dni i będzie jesień(skąd On się urwał?)  

-Pan mnie nie rozumie…nadchodzi jesień!

            Nie wydawał się normalnym człowiekiem, machinalnie zacząłem wypatrywać jakiegoś klienta by do niego podejść, grzecznie mówiąc dziadkowi, że muszę go przeprosić, ale tam stoi ładna klientka i mnie woła… nie było jej. Spojrzałem przez ramię czy przypadkiem z tyłu ktoś się nie kręci. Kiedy stwierdziłem, że jednak muszę z nim postać jeszcze przez chwilę, go już nie było. Wyparował jak woda na kawę, o której często zapominałem i nie raz przypaliłem garnek.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pielgrzym
Użytkownik - Pielgrzym

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-06-16 00:41:51