Albrecht Durer: malarz, filozof i wyznawca starożytnej sztuki mistycznej.
Tematycznie zaspakajał zapotrzebowanie powszechne: historia zmartwychwstania, życie Matki Boskiej - z tym,że nikt do tej pory nie pokazał takiej techniki, takiej perfekcji rysunku... Durer ukrywał w swych pracach podobnie jak Leonardo ze wsi Vinci wiele ukrytych gestów, symboli i odnośników do kultów pogańskich oraz kultu Wielkiej Bogini...
"Towar" szedł świetnie. Druga dziedzina "produkcji" to portrety możnych, podobne aż do śmieszności, tyle,że portretowani byli trochę wspanialsi niż w rzeczywistości .
A jak to było namalowane!!
"Święty Hieronim" z wielką brodą, w której każdy włosek oddzielnie jest jak żywy, albo sławny "Zając”, którego futerko tak jest namalowane,że ma się ochotę pogłaskać go.
Grafiki Durera stały się bestsellerami szeroko roznoszącymi jego sławę po współczesnej mu europie.
W 1505 roku po raz drugi udał się do Wenecji.
Pozostał tam dwa lata, odwiedzając również Bolonię i Rzym.
Kiedy powrócił do domu jego pozycja majątkowa była w doskonałym stanie.
Oddzielił hipotekę od ojcowskiego domu i kupił (w 1509 roku) własny dom przy, Tiergartnerter, który do dziś jest wielką atrakcją turystyczna Norymbergii.
Później nabył jeszcze ogród na przedmieściu i postawił na nim dom, w którym prawdopodobnie nigdy nie mieszkał.
Pierwszym naprawdę wielkim klientem i możnym protektorem malarza był książę Fryderyk Saksoński. Później doszedł jeszcze sam cesarz Maksymilian II.
Został też wybrany do Wielkiej Rady. Zaszczyt ten ugruntował pozycję Durera w Norymberdze.
Pod koniec życia miał, więc dwa domy w mieście, ogród z domem na przedmieściu, szafy pełne dobytku i majątek w gotówce wynoszący ponad 6 tysięcy guldenów.
Należał do 100 najbogatszych obywateli Norymbergii.
Podczas podróży do Holandii występował jak książę i tak też był przyjmowany. Podobno podczas tej podróży zapadł na malarię. Rzeczywiście po powrocie z podróży do Holandii nie był już tym samym człowiekiem - zamyślony, pesymistyczny...
Mało też maluje.
Zagłębia się w pracach teoretycznych nad perspektywą a także budowie umocnień.
Książki te ukazują się dopiero po jego śmierci, przynosząc jego sławie nowe akcenty.
Durer umarł w 1528 roku i został pochowany w grobowcu teściów. W dwa dni później artyści Norymberscy otworzyli trumnę, żeby dokonać odlewu maski pośmiertnej i ręki.
Oba odlewu niestety nie zachowały się do czasów nam współczesnych.
Żona jego z niezwykłą energią prowadziła dalej interesy, sprzedając grafiki męża i jego książki. Nie zdawała sobie jednak sprawy,że ma do czynienia ze spuścizną o charakterze narodowego skarbu. Tylko to, co zostało w domu zaprzyjaźnionej rodziny Pirekheinerów, zachowało się dla przyszłych pokoleń. Resztę zmarnowano i rozprzedano tracąc bezpowrotnie dziedzictwo kulturowe.
Ze 190 obrazów stworzonych ręką mistrza dziś istnieje - potwierdzonych jako autentyczne - zaledwie 60 prac.
Dom Durera przetrwał zburzenie Norymbergii w czasie drugiej wojny światowej i stał się atrakcją turystyczna dla wielbicieli talentu mistrza Albrechta.
Albrecht Durer to postać tajemnicza i pełna sprzeczności, mistyk zarabiający na dziełach religijnych, wyznawca starego ładu i Wielkiej Bogini malujący Chrystusa i dzieła o zabarwieniu chrześcijańskim …
Największe tajemnice swego życia, ludzkiej natury i prawdy o pochodzeniu istoty ludzkiej ukrył Durer w swojej rycinie z 1514 roku pt:" Melancholia Pierwsza" (Galeria Albertina, Wiedeń).