Albrecht Durer: malarz, filozof i wyznawca starożytnej sztuki mistycznej.

Autor: dydymus
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Na przełomie XIV i XV wieku żyła na Węgrzech we wsi Ajtos ( niedaleko miasteczka Gyula) w okręgu Bekes chłopska rodzina.
Współczesna nauka wie o niej tylko dlatego, że syn ich poszedł do miasteczka, odległego o dwie godziny pieszego marszu od rodzimego domu, aby zostać złotnikiem.

Zwali go Anton- to znaczy tak miał owy syn na imię, nazwiska rodowe w owym czasie były sprawą zdecydowanie drugorzędną. ( W podpisie Albrechta Durera duże A (stylizowane na niedokończoną piramidę, niekiedy liczbę Pi) odgrywa ważniejsza rolę  niż litera D w nazwisku).

Anton w kilka lat później  poślubił Elizabeth i miał z nią córkę oraz trzech synów.
Najstarszemu z nich, który urodził się w 1427 roku nadali imię Albrecht.
Albrecht także według rodzinnej tradycji został złotnikiem i wyjechał w okresie późniejszym z Węgier na zawsze.

Jeśli prawdą jest porzekadło, że Węgier to taki człowiek, który wchodzi w obrotowe drzwi za Tobą - a wychodzi przed Tobą, to owy, Albrecht i jego syn o tym samym imieniu byli typowymi Węgrami. Obaj posiadali zdumiewający talent konsekwentnego realizowania swoich marzeń i dążeń .
Od miasteczka Gyula do Norymbergi jest niemały szmat drogi, toteż Albrecht musiał się nauczyć po drodze niejednego. Twierdzenie niektórych specjalistów od Durera, że jego matka Elizabeth mówiła po niemiecku jest mało prawdopodobna, niemniej ta niemiecka babka należy do legendy.

A więc wędrowny czeladnik złotniczy nazywał się Albrechtem z Ajtos. Z czasem to nazwisko uległo zniemczeniu - Ajtos po węgiersku znaczy drzwi - to Ture. A więc Albrecht z Turen. Od tego do Durera było już niedaleko, zwłaszcza, że w tych czasach więcej się mówiło, niż pisało i czytało.


Sławny syn stwierdził później, opierając się na zapiskach zmarłego ojca, że jego dziadek był "zwany Anthoni Durer". Nic nie przemawia za tym, oprócz tego, że ojciec jego jako imigrant i nowy obywatel Norymbergii miał powody, żeby podkreślać swoją niemieckość.

Z przybyciem do Norymbergii w 1455 roku dzieje rodziny Durerów stają sie bardziej jasne.
Norymberga była w owym czasie ze swoimi 43 tysiącami mieszkańców największym po Kolonii miastem Niemiec. Równocześnie najbogatszym i najpotężniejszym. Rzemiosło metalowe Norymbergi cieszyło się europejską sławą - zrozumiałe jest, więc dlaczego zapobiegliwy złotnik właśnie do Norymbergi skierował swoje kroki.

Sądził,że zawędrował do raju i miasto to było nim, ale dla kilkuset bogatych rodzin, a nie dla ambitnych wprawdzie, ale biednego czeladnika złotniczego. Nie miał ani praw obywatelskich, ani tytułu majstra. Tego ostatniego nie można było uzyskać bez prawa obywatelskiego, zaś obywatelstwo można było tylko zdobyć po uprzednim stwierdzeniu odpowiedniego stanu majątkowego.

Te okoliczności trzeba brać pod uwagę, kiedy chce się ocenić osiągnięcia życiowe tego 28 letniego przybysza.
Najpierw wynajął się w kilku warsztatach, o których dzisiaj niestety nic nie wiemy. Potem zaczął pracować u mistrza złotniczego,  Hieronyma Holpera. To właśnie przy nim Albrecht stanął wreszcie na nogach.

W domu mistrza Hieronyma było dziecko - 15 letnia Barbara. Był to rok 1467. Albrecht przebywał już w Norymberdze 12 lat. To była szansa. Poślubienie wdowy lub córki majstra było najlepszą okazją do zdobycia obywatelstwa i tytułu mistrza.
W 3 lata po ślubie para przeniosła się do oficyn posesji wielce szanownej rodziny Pirekheinerów.

Od tego czasu datuje się przyjaźń pomiędzy Albrechtem Durerem - artystą i ( urodzonym w 1470 roku) prawie rówieśnikiem, Willibaldem Pirekheinerem.
Przyjaźń niemal tak sławna i owocna jak stosunki pomiędzy Goethem i Schillerem. Fakt, że złotnik Durer juz po pięciu latach samodzielnej pracy mógł nabyć duży dom, najlepiej świadczy o jego obrotności.

Ten okazały dom znajdował się w najwytworniejszej dzielnicy miasta przy ulicy Unter den Vesten, która dzisiaj nazywa się Burgstrasse. Mieszkańcy tej dzielnicy należeli częściowo do patrycjatu, częściowo zaś do "zacności". Tworzyli grupę przodującą i z nich wybierano członków Małej i Dużej Rady (byli w niej byli Templariusze, czciciele starego ładu...), właściwego rządu tego miasta. Złotnik Durer miał szczęście być przyjęty do "zacności". Jako mistrz najwyżej cenionego rzemiosła mógł tez  nawiązywać  stosunki z patrycjatem.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dydymus
Użytkownik - dydymus

O sobie samym: Mistyk, filozof, Grafik, freelancer, copywriter specjalizuję się w okładkach, plakatach, logotypach oraz pracach typu art. Tester aplikacji (iPhone OS, Symbian, Java, Android, Win Mobile, WinXP/7, Mac OS...) i sprzętu RTV/GSM/GPS/KOM. http://dydymus.pl http://radioromantyka.blogspot.com http://dydymusdesigne.digart.pl/ http://flickr.com/photos/idydymus/ http://dydymus.blopix.pl/ http://fotomody.pl/wojciech-dydymski http://dydymusdesign.deviantart.com/ http://dydymus.flog.pl/ http://facebook.com/dydymus http:/myspace.com/dydymus/ Bawię się słowem i tekstem: http://eioba.pl/dydymus/articles/ http://dydymus.nowyekran.pl http://dydymus.salon24.pl Współpraca z portalem telix.pl/telefonbezbarier.pl Znajdź mnie Google/Yahoo/Baidu: dydymus, wojciechdydymski, dydymusdesign, dydymuspromedia, dpmedia, visiongate, moontao, radioromantyka, idydymus ...
Ostatnio widziany: 2020-03-26 16:49:55