A co by było gdyby... 26,27,28
-no, to iziemy na piwo- powioeział Robert.
-Nie mogę na piwo, muszę być trzeźwa!- zaprotestowała Monika.
-Chodźcie na lody do Sopelka- zarządziła Elwira- Zjemuy i odprowadzimy monikę.
-To idziemy na lody- zgodził się skwapliwie Robert.
-To idziemy!- powiedział Gucio i poszedł z nimi.
-A ty gdzie?- zapytał się go Robert.
-No, jak gdzie? Na lody!
-nie jedziesz do domu czy coś, że się tak wpraszasz?
-Gucio ma czas- odpowiedziała za niego Elwira, decydując tym samym, że Gucio jednak zostaje z nimi.
-Jaki fuksiarz! Nie zap[raszali go a i tak idzie!
-Gucio zawsze wie, gdzie najlepiej!- Gucio wyprostował swoje muskularne ciało i uśmiechnął sie od ucha do ucha.
Monika spojrzała na Elwirę, a ta nia nią. Monika uśmiechnęła się chytrze. Już wie dla jakiego nowego znajomego może byc wredna.
Ostatnimi czasy monika lubiała swoją nowa odsłonę- uwielbiała czarny humor i by…ła wredna dla wszystkich bliskich/ gucio, wybierając towarzystwo nie tylko Roberta, ale i jej i Elwiry, dał tym samym znak Monice, że moze go trsktować jak swojego. Monika niewielu chłopaków traktowała ze swobodą bez żadnej nieśmiałości, tym bardziej więc się cieszyła, że może to grono powiększyć. A Gucio sam się o to prosił przez swój wdzięczny jakże charakter. Monika lubiała takich typów: smiałych, nie mających żadnych probl;emów z nawiązywaniem przyjaznych kontaktów. Co prawda, wyglądało to na podryw ze strony Gucia, ale Monice to nie przeszkadzało. Znajomości jakoś trzeba zawierać, a z takimi osobnikami jest najłatwiej. Wybuch miłości i tak mu szybko przejdzie.
Gdy byli na lodach, niespodziewanie rozpadało się. Na początku leciała lekka mżawka, ale szybko przerodziła sie ona w ulewę. A z lodziarni do kawiarni był niemały kawałek do przejścia. Do szesnastej było pół godziny. Myśleli, że deszcz przejdzie w góra dziesięć minut, a w dwadzieścia minut Monika powinna zdążyć. Jednak gdy już było zledwie piętnaście minut do szesnastej i lać nie przestało, Monika postanowiła, ze pójdą w deszczu. Nie ma innego wyjścia. Najwyżej jutro wszyscy będą leżeć w łóżkach i chłopakó…w ominie odpytka z matmy. Szybkim krokiem doszli do umówionego miejsca spotkania. Na początku Monika mówiła Elwirze i Robertowi, żeby usiedli na zewnątrz i obserwowali ją i reżyserka z szyb okiennych, gdyby była w środku, teraz jednak postanowi…ła, żeby wszyscy weszli do środka. Punkt szesnasta weszła do kawiarni z resztą towarzystwa. Z wszystkich ściekała na podłogę woda. Kelnerka, która stała za ladą, aż zaniemówiła na ich widok.
-Dzień dobry- Monika zapytała na wstępie- Gdzie tu jest toaleta?- zapytała od razu na wstępie.
-Tam- wskazałóa kelnerka ręką, przywracając mowę- Proszę zostawić tu swoje rzeczy, może chiociaż odrobinę wyschną. Może ja od razu też herbaty zrobię?
-Poproszę- odpowiedziała Monika i rozejrzała się szybko po Sali, szukając chudego typka w okularach- Przepraszam, ale widzia…ła może pani mężczyznę metr siedemdziesiąt wzrostu w okularach, chudy?- zapytała kelnerkę- Miałam sie z nim spotkać teraz, ale pierwszy raz i tak się rozglądam, ale ja zawwsze mam problem z rozpoznaniem osób w tłumie i nie widzę. Może obsługiwała go już pani?
-Wie pani, tu dużo osób przychodzi i takich mężczyzn, co pani opisuje, jest dżo.
-No tak…- Moika zgodziła się.
-Może zna pani jeszcze jakieś szczegóły?
-Coś im pisał, że nosi duże zielone okulary, jest chudy i ma kozią bródkę.
-Kozia bródka…- kelnerka zastanowiła się- niestety, nie przypominam sobie. Wie pani co? Może jeszcze nie przyszedł. Taka ulewa się zerwała, że może gdzieś postanowił przeczekać. Proszę najpierw pójść do toalety się osuszyć, a jak przyjdzie ktoś taki, to panią powiadomię.