3: W poszukiwaniu przeznaczenia.
- Smoczyca? - Zapytałam zaskoczona. - Skąd wiedziałaś, że tu będę?
- Ja wiem wszystko. Nie byłabym smokiem księcia. - powiedziała i usiadła mi na ramieniu. - Wpuść nas. Chyba, że wolisz do końca życia być obiektem testowym nowych zaklęć Saby. - warknęła. Strażnik wzdrygnął się na samą myśl o magu. - Dziękuję. - dodała, gdy strażnik zabrał włócznię grodzącą mnie od wejścia do zamku.
- Mogłaś być bardziej miła – powiedziałam z niesmakiem. Smoczyca tylko przekręciła oczami.
- Kto cię uczył etykiety? W tym zamku straż ma wpuszczać gości księcia, po których ja wychodzę.
- No dobrze, ale on wykonywał tylko swoje obowiązki. - Dodałam.
Szłyśmy spory kawałek, zanim dotarłyśmy do głównych drzwi zamku. Popatrzyłam do góry. Na tarasie stał postawny mężczyzna i przyglądał się uważnie mnie jak i smoczycy. Przystanęłam na chwilę, by mu się lepiej przyjrzeć.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! To ten sam mężczyzna, którego widziałam w jeziorze!
- Kto to jest? I dlaczego tak mi się przygląda? - Zapytałam smoczycy. Smoczyca popatrzyła na taras.
- To król. Zapewne wyczuł twoją energię. Od kiedy tylko weszłaś do krainy było ją czuć aż tutaj. - Powiedziała.
- Moją energię? - Zapytałam zaskoczona. Czyli nie tylko Devon wyczułam u mnie siłę, którą musiałam obudzić.
- Oj tak. Masz olbrzymie pokłady energii. Zapewne Saba będzie chciała ją u ciebie obudzić. Ciekawa jestem, jakim żywiołem władasz, Togaranko. - Dodała. ‘Sama jestem ciekawa….’.
Weszłyśmy do pałacu. Pałacowa służba krzątała się w każdym pomieszczeniu. Niektórzy nakrywali do stołu, jeszcze inni zapalali świece, a jeszcze inni przenosili jakieś przedmioty w inne miejsca.
- Świece? Tak szybko?
- W zamku zapada zmrok o wiele szybciej niż na zewnątrz. - powiedziała smoczyca. - W pierwszej kolejności, muszą cię zobaczyć król i królowa. Oraz nadworny mag. Nie przestrasz się jej. Nie jest straszna, ale jej dziwne zachowania czasami potrafią wyprowadzić smoka z równowagi.
- Dobrze. - Zachichotałam. Smoczyca posłała mi dwuznaczne spojrzenie. Najwidoczniej nie chciała, by ktoś się z niej śmiał. Była poważna i wulgarna. Ale nie da się ukryć, że można było się z nią zaprzyjaźnić.
Podeszłyśmy do olbrzymich drzwi. Serce zaczęło bić mi jak oszalałe. Właśnie, pierwszy raz w życiu, miałam stanąć przed parą królewską.