3: W poszukiwaniu przeznaczenia.
- Dziękuję. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do starca. Ten tylko skinął głową i pokazał mi ręką ścieżkę, którą dotrę do miasta.
Ruszyłam ścieżką w stronę wielkich budowli, które były widoczne już od progu bram krainy. Wokół mnie było mnóstwo skalnych półek, wysokich skalnych kolumn, na których siedziały smoki. Różnobarwne smoki. W dole widziałam duże jezioro, które mieniło się tysiącem barw. Kawałek dalej był las dziwnych drzew, które wyglądały, jakby były wielkimi źdźbłami trawy, a nie drzewami.
- Jaka ta kraina jest… dziwna… - powiedziałam na głos.
Idąc dalej ścieżką dotarłam do dwóch wartowni. Oddzielały one dziką przyrodę od zabudowań. Kiedy weszłam do środka, nikt nie zwracał na mnie uwagi. Zaskoczyło mnie to bo…. Wyglądałam tak, jak oni. Z jednym wyjątkiem. Moje znamię znajdowało się w innym miejscu.
Każdy z mieszkańców miał albo blond włosy, czarne albo brązowe. Kolory oczu także były różne. Od koloru srebra po głęboką czerwień. Oraz ich znamiona. Wyglądały dokładnie tak, jak to, które miał mężczyzna z obrazów strażniczki.
Dotarłam do głównego placu miasta. Po chodniku normalnie chodziły smoki, rozmawiały z mieszkańcami miasta. Były większe jak i mniejsze. Z tym wyjątkiem, że smoki mieszkające w mieście nie były tak olbrzymie jak te, które mijałam po drodze.
Kawałek dalej przechodziła jakaś parada. Z tego co udało mi się usłyszeć, były to urodziny króla. Nie wiem co, ale coś kazało kierować mi się do zamku. Chciałam poznać króla, za wszelką cenę.
Podeszłam do bramy zamku.
- Dalej panienka nie przejdzie. - powiedział strażnik zagradzając mi wejście. Był to postawny, bardzo przystojny mężczyzna o złotych oczach. Jego znamię było srebrne tak samo jak włosy. Obok niego chował się malutki smoczek, który był srebrnego koloru jak znamię i włosy tego mężczyzny.
Smoczek przyglądał mi się uważnie, aż w końcu w podskokach podszedł do mnie i zaczął prosić o głaskanie. Strażnik był zaskoczony, że jego smok zaprzyjaźnił się z intruzem, chcącym dostać się do zamku. Kucnęłam, by pogłaskać smoczka. Pomimo łusek, miał bardzo gładką skórę.
- Jestem gościem księcia. - powiedziałam. Wstając z kolan.
- Czy masz przepustkę? - Zapytał nieugięty strażnik. - Bez przepustki cię nie wpuszczę do zamku. - Dodał.
- Ma przepustkę. Właśnie po nią leciałam. - Powiedział znajomy mi głos. To ta sama smoczyca, która na pogrzebie Lilo zadawała mi tyle pytań.