2084 czyli Europa da się lubić

Autor: Horsztynski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Rozmawiali aż do wieczora. Kevin słuchał, gdy opowiadali o swoim życiu, o Strefie. On zaś opowiadał o swoim świecie. Gdyż tak to właśnie wyglądało, jakby pochodził z innego świata. Wszystko stanęło do góry nogami. Okazało się, że to nie są żadni śmiecie i bandyci tylko dobrzy ludzie, i że to jego świat jest zły. Świadomość, że od dziecka był niewolnikiem ciążyła mu. Teraz wiedział już, czemu tak bardzo ciągnie go do Mariki. Jest wolna jak ptak, i zawsze była. W porównaniu do zdominowanych i złamanych dusz, jej duch wręcz oślepiał blaskiem. Kudłaty zaś jest jak zwierzę, które uciekło z zoo. Jest wolny, ale cień krat pozostał.

- Powinienem już iść, zanim będzie całkowicie ciemno...

- Iść? Gdzie?

- Do domu.

- Nie możesz nigdzie iść. Dopiero stamtąd uciekłeś i już chcesz wracać?

- Ale... ale ja muszę.

- Teraz już nie masz wyboru. Dwukrotnie wszedłeś do Strefy idąc głównymi drogami, jak pieprzona jednoosobowa parada. Brakowało ci tylko transparentu z napisem "Jebać system". Prędzej czy później milicja wpadnie ci do domu i weźmie na przesłuchanie. Wątpię żeby uwierzyli, że chciałeś się tylko przespacerować, więc zastosują swoje metody. A gdy zastosują swoje metody, wtedy przyznasz się do wszystkiego, nawet do tego że jesteś komandosem z Federacji Wschodniej i przybyłeś tu by robić dywersje, wywołać powstanie czy zrobić jakiś inny rozpierdol. Choć prawdopodobnie, po prostu przyznałbyś, że kupowałeś nielegalne substancje, albo sam coś sprzedawałeś w Strefie i ślad po tobie zaginie. Znikniesz jakbyś nigdy nie istniał. Właściwie to tak będzie. Wymarzą cię ze wszystkich dokumentów i cały ślad po twoim istnieniu zniknie. Więc... Marika, zajmij się nim na chwilę a ja pójdę poszukać jakiegoś materaca czy czegoś innego do spania, dla naszego współlokatora.

 

- Wchodzimy za trzy, dwa... - powiedział Delta 0-5-4 przez komunikator zamontowany w hełmie. Uderzenie mini tarana w drzwi było jak wykrzyknik przy słowie "jeden". Oddział wbił do mieszkania, jak człowiek z biegunką do łazienki. Facet śpiący w łóżku nie zdążyłby nawet powiedzieć "defibrylator", a już skuli go kajdankami. Z innego pokoju zaś dobiegło echo strzału.

Delta 0-5-4 założył dźwiękoszczelny, czarny worek, na głowę skutego mężczyzny. Do drugiego worka wrzucił sprawcę całego zamieszania, niebezpieczny mały krzaczek rosnący na parapecie. W tym samym czasie, kilku członków oddziału kopało bezbronnego człowieka. Wiedzieli jak bić żeby nie zabić i trwale nie uszkodzić. Będzie im on jeszcze potrzebny. Dowódca nie był sadystą, chciał tylko dobrze wykonywać swoją pracę. Ale nie zabraniał się wyszaleć swoim ludziom. Wiedział, że gdyby to zrobił, to znacznie obniżyłoby to morale. Zwłaszcza, że prawdopodobnie to jest ich zarówno ulubiona, jak i jedyna rozrywka.

- Co z tym drugim? - spytał Delta 0-5-4 przechodząc do drugiego pokoju.

- Obsługiwał nieznane mi urządzenie, więc oddałem strzał. Zapobiegawczo.

Niebieskie oczy martwo patrzyły się w sufit. Z trzeciego oka pomiędzy nimi, ciekła strużka krwi.

- Debilu, to nie jest żadne urządzenie. Nazywa się to fajka wodna i oni używają tego, do palenia tego świństwa. Ech... Dobrze, że chociaż jednego uratowaliśmy przed zniszczeniem swojego życia.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Horsztynski
Użytkownik - Horsztynski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-03-14 17:20:37