2084 czyli Europa da się lubić

Autor: Horsztynski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Momentami trochę się bał, że te wszystkie plotki o Strefie to jednak prawda. Że nie powinien tu być. Że dziewczyna prowadzi go w jakąś pułapkę gdzie zostanie zabity... albo nawet gorzej. Jednak jej pośladki działały jak wahadełko do hipnozy. Zawahał się jedynie przed wejściem do budynku. Oprócz kuszących pośladków, do wejścia zachęcił go przyjemny zapach gotowanego jedzenia. Żołądek też zaburczał rozkazująco, przypominając, że Kevin ostatnio nie jadał zbyt wiele.

- Przyprowadziłam gościa! - oznajmiła radośnie na wejściu. Chłopak w poszarpanych jeansach, który mieszał coś w garnku, odwrócił się i zmierzył Kevina wzrokiem. Kevin stanął wyprostowany, nie wiedząc jak zareaguje rozczochrany chłopak. Ten jednak, gdy obejrzał go od stóp do głów, uśmiechnął się promiennie i zaprosił do środka. Dziewczyna zaś witając się z chłopakiem, pocałowała go, przez co dla Kevina zrzedła mina a i jakoś przestał być głodny.

- Nie lubisz zupy jarzynowej? - spytał Kudłaty Kevina.

- Co?

- Tak pytam, bo zrobiłeś taką minę jakbyś nie lubił.

- Nie wiem czy lubię... Nigdy nie jadłem.

No i polubił. Jak się okazało, sami uprawiają warzywa w ogródku za domem. Ku zdziwieniu Kevina nie używali do nich żadnych środków chemicznych. Gdy to usłyszał wręcz chciał wypluć kawałek kalafiora bojąc się, że zaszkodzi mu takie warzywo.

- Opowiedz nam swoją historię - poprosił Kudłaty, gdy skończyli jeść.

- Ale ja... nie mam żadnej historii.

- Ohh opowiedz nam co wpłynęło na ciebie, co sprawiło że postanowiłeś uciec stamtąd, Opowiedz wszystko! - wcięła się Marika, zanim Kudłaty zdążył coś powiedzieć.

- Ja... Nie wiem. Nie wiem nawet, co się ze mną dzieje. Czuje się taki... zmieszany. Jeszcze wczoraj rano wstałem czując się dobrym obywatelem, wziąłem poranną dawkę Panaceum, poszedłem do szkoły, pochłaniałem wiedzę, żeby kiedyś ciężko pracować dla całej Europy i naszego społeczeństwa. A teraz siedzę z... z ludźmi, którzy są.... których społeczeństwo nazywa śmieciami, kryminalistami. Siedzę w jakimś niebezpiecznym miejscu, gdzie nie ma ani kamer, ani milicji, gdzie każdy może mnie skrzywdzić...

- Tutaj nikt cię nie skrzywdzi. - Marika przysunęła się do niego i położyła mu rękę na ramieniu. Podczas swojej wypowiedzi szalały w nim emocje, więc miał napięte wszystkie mięśnie, lecz pod jej dotykiem w oka mgnieniu cały się rozluźnił i zwiotczał. - Czy te całe kamery i milicja dają ci bezpieczeństwo? Bo kilku moim znajomym zafundowano spokój, tyle że wieczny, w zimnej ziemi. Powiedz mi... Jak tam jest? Po drugiej stronie? Naprawdę jest tam tak, jak ludzie mówią? Ludzie naprawdę są tacy głupi i pozwalają się tak traktować? Powiedz mi, jak tam jest.

- Nigdy tam nie byłaś? Przecież musiałaś skądś się tutaj wziąć.

- Ja się tutaj urodziłam.

Kevinowi oczy wyszły z orbit. Wyszły i zobaczyły, że rzeczywiście, dziewczyna nie miała kodu kreskowemu na nadgarstku. Kudłaty widząc, gdzie stanął wzrok Kevina, pokazał swój nadgarstek.

- Ja się wyzwoliłem sam. - Z dumą pokazał wypaloną bliznę, w miejscu, gdzie powinien być kod.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Horsztynski
Użytkownik - Horsztynski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-03-14 17:20:37