2: Gdy dobro zło spotyka.
- Posłuchaj mnie uważnie…. - powiedział. Mój wzrok pokierował się na jego czarne jak węgiel oczy, które ostatni raz rozbłysły czerwoną barwą. Na całym swoim ciele czułam jego gorący oddech. Oraz to, w jaki sposób na mnie patrzy – Wiem kim jesteś i co chcesz zrobić… Ale obiecuję ci to teraz, że gdy tylko będziesz sama…. Znajdę cię i wgniotę w ziemię jak robaka.
Nie wiem jak długo stał tak przede mną i wahał się przed zadaniem raniącego ciosu. Widziałam w jego oczach, że coś go blokowało. Pomimo tego, że bardzo chciał mnie zranić.
- Raventium! - Rozległ się głos Lilo. Mój oprawca odskoczył ode mnie jak oparzony, gdy z ziemi wyłoniły się pędy oraz liany roślin, próbujące go złapać i uwięzić. Wzbił się w powietrze tak szybko, że tumany piasku, który wywołał wirowały w powietrzu jak kryształki drogocennych kamieni.
- Pamiętaj o moich słowach! Ja zawszę dotrzymuję obietnicy! I przyjdę po ciebie w takim momencie, którego najmniej będziesz się spodziewać! - Warknął i odleciał w kierunku mrocznego królestwa. Z przerażenia aż usiadłam na piasku.
- Bintu! Nic ci nie jest?! - Krzyczała przez łzy Lilo.
- N… Nie. Ale nieźle mnie nastraszył.
- To nie był zwykły mieszkaniec zakazanego lasu. - powiedziała strażniczka masująca obolałe ramię. - To całkiem inna magia. Nie znam takiej.
- Inna magia? Masz na myśli ten czerwony płomień, który w nas rzucił? - Zapytała Lilo.
- Tak. Jeśli mnie pamięć nie myli, ten chłopak to syn samego władcy mrocznego królestwa.
- Syn władcy mrocznego królestwa?! - Krzyknęłyśmy obydwie.
- Tak. Widziałyście jego skrzydła oraz łuski. To nic w porównaniu z magią jaką się posługuje. Tą magią posługiwali się starożytni. A zwłaszcza czarna wiedźma. - powiedziała kobieta. Lilo popatrzyła na mnie przerażona.
- Kim ty jesteś, że cię zaatakował?
- Nie wiem….
- Na pewno nie jest jedną z nich. - powiedziała strażniczka. - Co widziałaś pod wodą? To ważne. Może to rozwiąże zagadkę tego dziwnego ataku na ciebie. - Wzięłam głęboki oddech. Zaczęłam opowiadać o białym smoku i o dziwnym świetle, które zmieniło się w taki sam ogień jak ten, który pali się wiecznym płomieniem w krainie ognia.
- Biały smok? Mówisz poważnie? - Zapytała mnie przyjaciółka.
- Tak. Biały smok. Miał nawet znamię tego samego koloru co moje. Dokładnie takie samo jak to, które widziałyśmy w wodzie. - odparłam. Strażniczka zrobiła wielkie oczy.