Kupiłam te książkę pod wpływem zachwytu nad poprzednią częścią o śledztwach dziennikarskich Pawła Werensa- bohatera pisarza Tomasza Białkowskiego. Warszawski dziennikarz, pochodzący z Olsztyna dwa lata temu zakończył dochodzenie w sprawie mordu na starszym mężczyznach, który karzeł o niekształconej twarzy wsadzał do ust larwę morwy.
Teraz Paweł Werens nie musi się martwić, że jego pozycja na drabinie społecznej jest na najniższym pułapie. Jest docenionym dziennikarzem śledczym .Napisał on książkę i jest rozchwytywany i zapraszany na różnorodne rozmowy i wykłady.
Jego spokój burzy morderstwo jego stryja - Mariusza Werensa i jego żony. Zabójstwo jest o tyle nietypowe, że żona wuja zostaje "ukrzyżowana", a na plecach Mariusza Werensa zostaje pozostawione dziwne słowo- Szadrak.
Co ono oznacza? Czemu ktoś chciałby skrzywdzić tak poczciwego starszego człowieka? I co z tym wszystkim wspólnego ma tajemniczy list otrzymany przez kolekcjonera sztuki?
Paweł Werens ponownie zaczyna dochodzenie. Tym razem do sprawy podchodzi nadzwyczaj emocjonalnie. Ma on wsparcie w starszym, niedowartościowanym policjancie - komisarzu Derze, oraz w pięknej kobiecie Lenie, która pomaga wyczytać wskazówki spomiędzy biblijnych wersetów. Poszlaki prowadzą do działań tajemniczej sekty....
Powieść Tomasza Białkowskie znowu jest zachowana w stylu Dana Browna. Mam wrażenie, że pisarz przyjął pewien schemat i nie próbuje wyjść poza jego ramy. Co prawda skupia się na motywach i zasadach działania mordercy, ale czułam lekkie znużenie do około 1/3 książki. Miałam wrażenie , jakbym już to czytała. Nie mam na myśli fabuły, ale toru sprawy. Być może za świeże noszę w sobie wspomnienia "Drzewa morwowego" i nie potrafiłam się wgryźć w nową sprawę Werensa.
Szkoda mnie bardzo było, że autor na stronach powieści zabił bardzo ciekawych bohaterów- małżeństwo Werensów, gdyż było ono charakterystyczne i wnosiło pewien powiew świeżej krwi do przebiegu akcji. Szkoda, bo stryj mógł być mocnym ogniwem i informatorem bratanka w kolejnych jego poczynaniach. Zapewne miał w tym Białkowski jakiś zamysł, jak go nie rozumiem. Być może zrozumiem , po przeczytaniu ostatniej części trylogii.
Książka jest ciekawa, na początku trochę taka nijaka, lekko schematyczna, nieco słabsza od "Drzewa morwowego", aczkolwiek jak na polskie realia niebanalna.
Zaletą jest to, że jest ona napisana tak, że czyta się ją bardzo szybko i jeśli przebrnie się przez nudnawy początek można się nawet wciągnąć
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2012-11-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
figlarna24
Bohaterem „Teorii ruchów Vorbla” jest tak naprawdę ludzki los - jego zwroty, zawirowania, paradoksy, zapętlone sytuacje, które...
Rok 2004. Na północy kraju dochodzi do serii morderstw, których ofiarami są starsi mężczyźni. Paweł Werens, młody dziennikarz jednej z warszawskich gazet...