Archeologiczna zagadka inskrypcji z pustynnej groty, sensacyjna intryga i splatane historie żołnierza i mnicha.
Ojciec Marek Górski - dominikanin, znawca języków starożytnych i pierwszych wieków chrześcijaństwa - udaje się do Egiptu, by nadzorować prace archeologiczne przy świeżo odkrytych pustelniach mnichów eremitów. Gdy zakonnik zostaje porwany, a porywacze pozorują jego śmierć, do akcji wkracza jednostka specjalna dowodzona przez Roberta Janeckiego, byłego żołnierza Legii Cudzoziemskiej. Podczas próby odbicia zakładnika bohaterowie natrafiają na unikatowy manuskrypt - pamiętnik mnicha zawierający tajemnicze proroctwo Kecharitomene, Matki Bożej Pełnej Łaski.
Do lektury książki Wojownicy Kecharitomene Lecha Muchy zaprasza Wydawnictwo eSPe. Tymczasem już teraz zachęcamy do lektury pierwszego fragmentu powieści:
A więc, myśli ksiądz, że... – Robert zamilkł na moment, nie wiedząc, jak sformułować pytanie.
– Że Bóg, Jego Syn i Matka Boża działają wśród nas? – wpadł mu w słowo kapłan. – Jasne, że tak. Bóg posłał swojego Syna na krzyż, żeby zbawić nas od śmierci wiecznej, a teraz, w czasach, w których ludzie nie czwórkami do nieba, ale milionami idą do piekła, miałby nas zostawić? Co by z Niego był za ojciec? Jaka by z niej była matka? „Oto syn Twój” powiedział Jezus na krzyżu, zanim skonał, wskazując na Jana. Wszyscy jesteśmy Jej dziećmi. Poza tym błędem byłoby myśleć, że wszelkiego rodzaju prywatne objawienia, odwiedziny osób boskich i Maryi na ziemi, wizje i spotkania są czymś, co, jeśli w ogóle miało miejsce, to wyłącznie dawno temu. Tak jak opętania, okultyzm i czarna magia nie skończyły się w średniowieczu, lecz zdarzają się w czasach współczesnych, tak, proszę mi wierzyć, w znacznej licznie objawienia trwają do dziś. Jak się szacuje, wszystkich udokumentowanych indywidualnych objawień maryjnych było w historii świata ponad trzydzieści tysięcy, z czego aż dwadzieścia tysięcy w ciągu ostatniego półwiecza!
– Maryja może wpływać bezpośrednio na losy ludzi?
– Na losy ludzi? Ona wpływa na losy narodów! Na losy świata! W czasie Bitwy Warszawskiej w tysiąc dziewięćset dwudziestym pokazywała się Sowietom, spędzając ich z pola walki, zmuszając do ucieczki. Wiedział pan, że tylko Rosjanie ją widzieli, a Polacy nie? Ale to wystarczyło. I proszę zwrócić uwagę, na jej modus operandi. Ona zadziałała tak, żeby było jak najmniej ofiar. Mogła, jak sądzę, powalić ich na ziemię martwych, ale tego nie zrobiła. Pozwoliła im uciec. A dziś – powiedział kapłan z wyraźnym smutkiem w głosie – świat stacza się w przepaść... Siły zła odnoszą sukcesy... To sprawia, że tak wiele dusz ludzkich skazanych zostaje na wieczne potępienie. Dlatego Maryja pojawia się tak często. Ale kto jej słucha...?
Gdy się żegnali, Robert, podając rękę księdzu Henrykowskiemu, zapytał:
– Miałem przyjaciela... Myślę, że mogę nazwać tak człowieka, który choć znaliśmy się krótko, oddał za mnie życie... On ufał Maryi. Poświęcił życie za mnie wierząc, że ona tak chciała... Myśli ksiądz, że miał rację?
– Nie znam szczegółów, ale myślę, że tak. Sądząc z tego, że Ona upomniała się o pana, przemawiając do mnie, na pewno tak jest. Proszę pozbyć się wyrzutów sumienia, ale proszę Jej nie zawieść. Maryja może nas tylko prosić. A my możemy albo pójść za Jej głosem, albo nie. Jeśli nie podąży pan za Jej wskazówkami, ofiara złożona przez pańskiego przyjaciela pójdzie na marne. Tego byśmy nie chcieli, prawda? Niech pana Bóg prowadzi i Najświętsza Panienka. I niech pan na siebie uważa. Bardzo uważa. Proszę jechać ostrożnie... A jak już pan wypełni zadanie, proszę kiedyś wpaść na obiad. Opowie mi pan wszystko, dobra?
Książkę Wojownicy Kecharitomene kupić można w popularnych księgarniach: