W poszukiwaniu sensu. „Czwarty mędrzec. Nieznana historia" Mimmo Muolo

Data: 2023-10-30 13:37:51 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Według legendy mędrców ze Wschodu, którzy przybyli złożyć hołd Jezusowi, było nie trzech, lecz czterech...

Świetnie napisana, poetycka i pełna przygód opowieść. Podróż głównego bohatera jest alegorią ludzkiego poszukiwania sensu wobec upływającego czasu i zmieniających się okoliczności. Zarazem stanowi odzwierciedlenie problemów nieobcych współczesności.

Świat, który przemierza Artaban, nie przypadkiem przypomina nasz, z różnymi jego problemami, takimi jak kryzys środowiskowy, głód, pandemia. A spóźniona wędrówka Artabana, tyleż zawiła, co niestrudzona, trwająca całe życie i prowadząca do nieoczekiwanego finału, równie dobrze może być historią każdego z nas.

Czwarty mędrzec grafika promująca książkę

Mimmo Muolo to watykanista, dziennikarz i pisarz, korespondent i zastępca redaktora naczelnego rzymskiego wydania katolickiego dziennika „Avvenire”, jest też autorem sztuk teatralnych.

Powieść została doceniona przez czytelników. Zdobyła cenne nagrody literackie, takie jak: Premio Vitruvio 2021 za najlepszą publikację beletrystyczną i specjalne wyróżnienie jury Premio Stresa di Narrativa (Stresa Prize for Fiction) w 2021 roku. W 2023 roku została również uhonorowana Międzynarodową Nagrodą Literacką Luca Romano. Jak powiedział sam autor: „To już trzecie wyróżnienie dla tej książki, która podobnie jak jej bohater podąża swoją zaskakującą drogą. Dziękuję jury, organizatorom [...]. Dziękuję czytelnikom, którym dedykuję tę nagrodę”.

Do przeczytania książki Czwarty mędrzec zaprasza Wydawnictwo Promic. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Czwarty mędrzec:

Rozdział 1

Czwartek

I

W końcu ciemność, noc, cisza. Zawsze uwielbiałem ten bezruch cienia, który wymazuje krajobraz wokół i pozwala przesunąć wzrok dalej, na to, co jest ponad nim, ku nikłym światłom nieba. Przed chwilą po raz kolejny zapadł zmrok. Nieprzejrzysty całun zstąpił na ziemię, by okryć wszystko. Podziwiam go za punktualność, bo sam zawsze się spóźniam. Momentalnie pożarł drzewa oliwne, które jeszcze kilka chwil temu tłoczyły się przed moimi oczami. Przesłonił ziemię, w której drzewa nadal, teraz już niewidoczne, zapuszczają swoje korzenie. Spowił nawet gęste listowie koron drzew, które wciąż się poruszały owiewane nocną bryzą, dzięki czemu mogłem się wsłuchiwać, jak łagodne ruchy powietrza nakłaniają liście do wymiany szeptów i pieszczot niczym czuli kochankowie.

Przypuszczam, że tak było od początku. Noc przenosi wszystko w inny wymiar i być może nie jestem teraz w Jerozolimie, w ogrodzie, który nazywają Getsemani, ale w jakimś tajemniczym miejscu zawieszonym między niebem a ziemią. Dobrze znam to uczucie. Pielęgnuję je w swoim sercu od dzieciństwa, kiedy to podekscytowany udawałem, że zasypiam, i czekałem, aż wszystkie pokoje zrzucą swoją dzienną szatę. Wtedy wymykałem się z łóżka i kładłem pod otwartym niebem, by obserwować gwiazdy. Na wewnętrznym dziedzińcu domu mojego ojca w Ekbatanie, mojej rodzinnej krainie należącej niegdyś do Medów, a teraz do Partów, znajdował się mały ogród. Kiedy z oczami zwróconymi ku niebu wpatrywałem się w ten odległy połyskliwy haft naszyty na ciemnym aksamicie firmamentu, skłaniało mnie to do ćwiczenia umysłu.

Wyobrażałem go sobie niemal jak mięsień, który trzeba wzmocnić treningiem podobnym do tego, jakiemu poddają się atleci i żołnierze. Ale bez względu na to jak bardzo się wysilałem, nie udawało mi się zbyt wiele osiągnąć. Natura wyznacza nam granice, a wszelkie próby ich przekroczenia okazują się daremne. W odpowiednim czasie i zupełnie niezależnie od mojej woli ta bezkształtna plątanina bezrefleksyjnych odczuć zamieniła się w dorosłe rozważania i ważkie pytania. Chciałem w tym momencie przywołać myśli o sprawach ostatecznych, bo w porównaniu z nimi to, czym wypełniona jest nasza codzienność, a co czasem zakuwa nas w kajdany jak niewolników, w końcu wydaje się jałowe, czasem nawet szkodliwe, a w każdym razie tymczasowe. Myśli o sprawach ostatecznych zaczęły się pojawiać w mojej głowie niedługo po tym zaczarowanym dzieciństwie, rozpalił je ogień wersów równie pięknych, co niejasnych, które znalazłem przypadkiem wśród pergaminów ojca.

Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. (Ps 8, 5-6) Ten urywek jakiegoś tekstu, pochodzący nie wiadomo skąd, pociągał mnie i niepokoił, mnożąc pytania. Kim był rozmówca, do którego zwracał się autor? Bogiem? Może demiurgiem? A może nawet demonem? I czym były owe istoty niebieskie, o których nigdy nie słyszałem, a które tutaj zostały przyjęte za jednostkę miary? Z pewnością musiały być niezwykłymi stworzeniami, w przeciwnym razie tekst nie porównywałby ich do ludzi, nie uznawałby ich za lepsze od nas. Zacząłem więc szukać odpowiedzi. Najpierw dość niepewnie, a później bardziej systematycznie, w tajemniczych tekstach szkoły magów, do której posłał mnie ojciec,kiedy odkrył moją zdolność interpretowania snów. Zostałem przyjęty jako specjalny uczeń, a mój mistrz pozwolił mi przeglądać zwoje na długo przed innymi. Ale poza dokumentami ciągle badałem też gwiazdy, przekonany, że odpowiedzi mogą pewnego dnia przyjść z nieba. To też robiłem tego wieczora, spoglądając na nieboskłon. Położyłem się jak w kołysce w ciszy ogrodu oliwnego u bram Jerozolimy. Nie jestem już młody jak wtedy, gdy zacząłem się zastanawiać, skąd pochodzimy, jaki jest sens naszego życia i dokąd zaprowadzi nas upływ czasu. Czy jedynie do grobu wykutego w skale lub wykopanego w ziemi? A może w zaświaty, z których nikt nigdy nie powrócił, by powiedzieć nam, czy naprawdę istnieją? Wszystkie moje pytania, które – jak sobie z czasem uświadomiłem – można streścić w jednym z tych właśnie wersów: czym jest człowiek, że miałby obchodzić jakąkolwiek istotę wyższą?

Teraz, chociaż w klepsydrze życia pozostało mi już pewnie tylko kilka ziaren piasku, a znużenie dopada mnie na każdym kroku jak bestia bezbronną ofiarę, muszę przyznać, że moje poszukiwania są praktycznie w punkcie wyjścia. Gorzka to świadomość, biorąc pod uwagę całą energię i zasoby, które na nie wykorzystałem. Jednak nie można okłamywać samego siebie. Czuję, że czas na udzielenie pełnej odpowiedzi na te pytania jest coraz krótszy. Gdybyście wiedzieli, jak bardzo jej szukałem! Tyle razy już wierzyłem, że mam ją w zasięgu ręki. Jeszcze przed kilkoma godzinami, gdy przybyłem tu za radą pewnych wędrowców, znów zapłonęła we mnie nadzieja, że jest nią ten rabin, Jezus z Nazaretu, centrum wszystkiego, wypełnienie zapowiedzi zawartych w Piśmie, punkt zbieżny starożytnych proroctw i wskazań gwiazdy, która pojawiła się nieomal znikąd i za którą moi towarzysze mędrcy przybyli z daleka do tej krainy, podczas gdy ja zagubiłem się w labiryncie dni. Jednak i ona okazała się płonna.

Nie udało mi się Go spotkać. To chyba jakaś klątwa, że zawsze jestem spóźniony. Nie tak dawno był tutaj, w ciszy tego ogrodu. Ale potem zrobiło się zamieszanie, w ruch poszły miecze i kije, a w końcu pojmano Go i wyprowadzono. Albo raczej dał się pojmać, nakazawszy swoim ludziom unikać przemocy, jak powiedział mi ogrodnik, którego poprosiłem o pozwolenie na pozostanie tu na noc. Przyglądał mi się dłuższą chwilę, po czym się zgodził. Być może miał zamiar mnie odesłać, ale z jego oczu mogłem wyczytać, że udzielił mi pozwolenia tylko dlatego, że się nade mną zlitował.

Nie zostało mi wiele czasu na poszukiwania. Wciąż patrzę w gwiazdy. Myślę i zastanawiam się nad tym, co było i minęło, o szansach, które miałem, a których nie wykorzystałem, o skrzyżowaniach, na których skręciłem w lewo, choć powinienem w prawo. Lub odwrotnie. W końcu znalazłem się tutaj, w czasie i miejscu, w którym wszystko wydaje się zawieszone. Początek, rozwinięcie, nędzne miejsce zakończenia wędrownej egzystencji, takiej jak moja.... Przychodzi mi do głowy, że „wędrówka” to słowo ściśle związane z błądzeniem. Gdzie więc popełniłem błąd? W którym miejscu i w którym dniu wędrowanie stało się błądzeniem? Wiele razy cofałem w myślach karawanę dni, ale wciąż nie rozumiem. Czy błędnie zinterpretowałem znak lub sen? Może to się stało wtedy, kiedy zwiedziony pychą uwierzyłem, że mogę obejść się bez tego, co jest mi najdroższe? Nie wiem. I może właśnie dlatego czuję potrzebę, by po raz kolejny podążyć pod prąd strumienia pamięci do odległej już chwili, kiedy wszystko się zmieniło dla mnie i mojej rodziny.

Książkę Czwarty mędrzec kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Czwarty mędrzec. Nieznana historia
Mimmo Muolo 0
Okładka książki - Czwarty mędrzec. Nieznana historia

Według legendy mędrców ze Wschodu, którzy przybyli złożyć hołd Jezusowi, było nie trzech, lecz czterech... Świetnie napisana, poetycka i pełna przygód...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje