We wtorek, 28 września, odbyła się debata branżowa Polskiej Izby Książki w sprawie przygotowywanego przez organizację projektu ustawy o ochronie rynku książki. W czasie debaty padło wiele zarzutów wobec pomysłu PIK.
- W środowisku branżowym wciąż nie ma jednomyślności co do pomysłu wprowadzenia w Polsce stałej ceny książki.
- Zwolennicy podkreślają, że projekt stałych cen książki na zachodzie przyczynił się do rozwoju czytelnictwa.
- Przeciwnicy uważają natomiast, że projekt w obecnej formie nie przyniesie oczekiwanych rezultatów i może stanowić zagrożenie dla całego rynku.
- Projekt ustawy zaprezentowaliśmy w naszym poprzednim materiale.
We wtorek, 28 września 2021 Polska Izba Książki zorganizowała debatę branżową, skierowaną do wydawców i księgarzy, w czasie której rozmawiano o projekcie ustawy zmierzającej do ujednolicenia cen książek w księgarniach stacjonarnych i internetowych. W czasie debaty wypowiedzieli się zarówno zwolennicy, jak i przeciwny tego projektu. Spotkanie prowadzone było przez prezeskę PIK — Sonię Dragę.
Spór wokół jednakowej ceny książki
Przypomnijmy, że według dotychczasowych założeń ustawy, książki przez 6 miesięcy od momentu wydania, mają być sprzedawane w jednakowej cenie zarówno przez wielkie sieci księgarskie, niezależne księgarnie, jak i przez sklepy internetowe. Upust ceny możliwy jest – dla klienta detalicznego – w czasie targów książki lub w momencie, kiedy egzemplarz posiadany przez sprzedawcę trafi do „outletu” jako uszkodzony.
Zgodnie z intencjami pomysłodawcy – Polskiej Izby Książki – ustalenie stałej ceny na tym samym poziomie dla wszystkich podmiotów, pomóc ma niezależnym księgarniom, które często nie potrafią konkurować z wielkimi sieciami. Usytuowane często w centrach miast placówki, obciążone są bardzo wysokimi kosztami najmu lokali, których nie ponoszą sklepy internetowe. Nie mają też tak dużych obrotów, uzyskują więc od wydawcy lub dystrybutora mniejsze rabaty niż wielkie sieci księgarskie, a co za tym idzie, nie mogą z nimi konkurować ceną. W efekcie czytelnicy nazbyt często traktują niezależne księgarnie jako miejsce, w którym mogą obejrzeć nowości wydawnicze, a potem zamawiają je w Internecie lub w księgarni sieciowej. PIK podkreśla, że zamrożenie cen książek na pewien okres od momentu premiery, w wielu krajach zachodnich pomogło niezależnym księgarniom przetrwać.
Może zainteresować cię także...
- Stała cena książki - wydawcy protestują przeciw pomysłowi PIK
- Stała cena książki tylko przez pół roku? Zmiany w projekcie
- Remigiusz Mróz krytykuje projekt ustawy o ochronie rynku książki
Projekt ustawy o ochronie rynku książki został jednak w ostatnich miesiącach poddany krytyce zarówno przez wydawców, czytelników, jak i samych autorów. Przeciwnym ustaleniu stałej ceny książki jest chociażby Remigiusz Mróz, autor serii o Chyłce, na podstawie której powstał popularny serial.
Mniejsze nakłady, większe koszty
W debacie zorganizowanej przez Polską Izbę Książki wzięli udział przede wszystkim wydawcy, ale pojawiły się również głosy przedstawicieli środowiska księgarskiego. Debatę rozpoczął Łukasz Okuniewski z Książnicy Polskiej, który zaprezentował statystyki związane z czytelnictwem oraz sprzedażą książek. Wykorzystane w prezentacji dane były w większości doskonale już znane – pochodziły z analiz Biblioteki Narodowej, firmy Nielsen BookScan, Ogólnopolskiej Bazy Księgarń oraz z archiwalnych badań Biblioteki Analiz.
Może zainteresować cię także...
- Powolna śmierć księgarń. Setki księgarń zamknięto w tym roku
- Polska Izba Książki apeluje do rządu o otwarcie księgarń i bibliotek w pierwszej kolejności!
- Lokalne księgarnie na skraju bankructwa
Okuniewski wyróżnił cztery problemy, które istnieją obecnie na rynku książki. Wśród nich znajduje się rosnący poziom rabatowania książek (z roku na rok rabaty rosną o około 2 punkty procentowe), a także wzrost marż handlowych pośredników i dystrybutorów książek. Według badań cytowanych przez przedstawiciela Książnicy Polskiej, do 2016 roku wydawcy stale zmniejszali nakłady swoich książek, przez co rosły ich ceny. Działo się tak dlatego, że im mniejszy jest nakład, tym wyższy jest koszt produkcji jednego egzemplarza danej książki. Zdaniem Okuniewskiego po 2016 roku proces ten postępował, jednak nie ma badań, które mogłyby potwierdzić opinie księgarza.
Małe księgarnie są ważne
W czasie prezentacji wspomniano także o badaniu zrealizowanym przez Polską Izbę Książki. W ankiecie wzięło udział 475 klientów z 32 księgarń z całego kraju. Według informacji przekazanych przez Łukasza Okuniewskiego, klienci „gremialnie odpowiedzieli, że lokalna księgarnia jest dla nich ważna”. Także księgarze, którzy wzięli udział w debacie, podkreślali, że niezależne księgarnie aktywizują lokalną społeczność – zwłaszcza w małych miejscowościach, w których nie ma innych punktów sprzedających książki.
Niezależne księgarnie to centra kultury. Dla seniorów czy osób niepełnosprawnych jesteśmy często jedyną możliwością zdobycia książek
– wskazywała Aldona Mackiewicz, właścicielka Toruńskiego Antykwariatu Księgarskiego.
Aldona Mackiewicz porównała także sytuację książek do prasy oraz magazynów. Wskazała, że skoro gazety i czasopisma w każdym kiosku kosztują tyle samo, to nie powinno być problemu także z jednakową ceną książki.
– Im mniejsza miejscowość, tym mniejszy poziom czytelnictwa. Czytelnictwo uzależnione jest od dostępu do książki, a w mniejszych miejscowościach trudniej dostępne są książki w bibliotekach i księgarniach – mówił Łukasz Okuniewski.
Ważne – tylko dlaczego?
Twórcy ustawy podkreślali kulturotwórcze i społeczne znaczenie księgarń – krytycy stałych cen książek zwracali jednak uwagę, że ta teza nie znajduje potwierdzenia w konkretnych liczbach. Krótko mówiąc: skoro małe księgarnie są tak ważne dla lokalnej społeczności, dlaczego nie odzwierciedlają tego ich wyniki sprzedaży? I – w takim razie – czy ratowanie upadających małych punktów sprzedaży nie jest po prostu „sztuką dla sztuki”?
Na niski dochód ze sprzedaży księgarń stacjonarnych niesieciowych wskazywała Anna Zdrojewska-Żywiecka, prezes zarządu Grupy Wydawniczej Relacja:
– W momencie kiedy, tak jak w przypadku mojego wydawnictwa, obroty ze sprzedaży książek w takich księgarniach są na poziomie 4-5%, to [ratowanie tych księgarń — przyp. red.] jest jakby pewnym rodzajem sztuki dla sztuki. Wpływamy na to, żeby te księgarnie utrzymać, finansujemy im działalność kulturalną, płacimy im za promocję w witrynach, choć niemal nigdy się nam to nie zwraca, ale i my mamy ograniczoną kieszeń i wolimy wydawać na promocję czytelnictwa oraz autorów, którzy nas utrzymują.
Ratować księgarnie – za czyje pieniądze?
Sonia Draga podkreśliła podczas dyskusji, że twórcom projektu zależy na sprawieniu, by wszystkie podmioty na rynku były równe. W czasie debaty prezeska PIK zauważyła, że w ostatnich miesiącach upadło wiele księgarń, a jako przykład wskazała Zakopane, gdzie nie ma już żadnej księgarni niezależnej. W tej sprawie wypowiedział się również Włodzimierz Albin, były prezes Polskiej Izby Książki:
Jest jeden problem: czy chcemy mieć księgarnie i czy faktycznie wpływają one na rozwój książki, rozwój czytelnictwa. Patrząc na ten trend, za 5-10 lat nie będzie [lokalnych, niezależnych - przyp. red.] księgarń i będziemy mieli do czynienia z oligarchizacją rynku.
Może zainteresować cię także...
- Protest czytelników w sprawie stałej ceny książki
- Pojawił się kolejny projekt ustawy o stałej cenie książki
- Co dalej z ceną książki? Stała cena książki – za i przeciw
W czasie spotkania powrócił także temat jednego z kluczowych problemów w branży wydawniczej. Chodzi o duże rabaty handlowe, które nakładają na wydawców dystrybutorzy i rynkowi giganci.
Problemem rabat, nie księgarnia
Podczas debaty okazało się, że głównym problemem branży nie jest wcale nierentowność małych księgarń, ale coraz większa presja, jaką na wydawców nakładają dystrybutorzy oraz giganci w sprzedaży książek. Zdaniem wydawców, duże sieci księgarskie czy dystrybutorzy wymuszają na nich coraz większe rabaty na zakup książek, co powoduje, że wydawca sztucznie zawyża cenę.
Zdaniem części wydawców, ustanowienie sztywnych cen książek wcale nie rozwiąże problemu, jakim są rabaty udzielane gigantom. Wręcz przeciwnie — sprawi, że ci jeszcze na tym zyskają.
– Wejście ustawy nie spowoduje, że dostawcy zrezygnują z rabatów, zamiast tego całą marżę zostawią dla siebie. W efekcie sprzedaż książek spadnie — usłyszeliśmy w czasie spotkania. Na to, że tak rzeczywiście będzie, wskazywałby fakt, że po obniżeniu VAT-u na e-booki z 23% na 5% ceny książek elektronicznych praktycznie się nie zmieniły – nie było to bowiem w interesie księgarń czy wydawców.
Do podobnych wniosków doszła także przedstawicielka Wydawnictwa Karakter, Magdalena Dębowska, której wydawnictwo — choć rozumie potrzebę uregulowania obecnej sytuacji poprzez nowe akty prawne — nie zgadza się z projektem ustawy o ochronie rynku książki w obecnej formie.
Ustawa nie mierzy się z zasadniczym problemem. Wydawcy są przymuszani do udzielania coraz większych rabatów hurtowych. Problem, który stara się załatwić ta ustawa, jest problemem pochodnym
— wskazywała Dębowska.
Niestety, kwestii rabatów hurtowych zdaniem przedstawicieli Polskiej Izby Książki nie da się uregulować prawnie, bowiem – jak wskazywał chociażby Włodzimierz Albin – podmioty gospodarcze nie mogą wspólnie ustalać sztywnych widełek rabatowych. Takie działanie nosiłoby cechy zmowy cenowej i sprzeczne jest z obowiązującymi przepisami.
Zła diagnoza i niewłaściwe leczenie?
W czasie wtorkowej debaty padło wiele gorzkich słów w kierunku twórców projektu ustawy o ochronie rynku książki. W odpowiedzi zwolennicy projektu ze stałą ceną książki prosili, by przedstawiano inne, alternatywne pomysły.
– Jako Wydawnictwo Karakter jesteśmy zwolennikami regulacji, boimy się tego, co może wyniknąć, jednocześnie jednak projekt w obecnej formie nam nie odpowiada. Fakt, chroni księgarzy, ale jednocześnie może stanowić zagrożenie dla naszego wydawnictwa — mówiła Dębowska. – Ja jako wydawca jestem rozdarta, bo chciałabym regulacji, ale ten konkretny projekt dla nas jako wydawnictwa może być niebezpieczny.
Przeciwnicy projektu mówili o „złej diagnozie” i niewłaściwej recepcie, jaką ma być ustanowienie stałej ceny książki w Polsce.
– Uważam, że diagnoza i zrozumienie obecnego stanu rynku książki to jest clou i mam obawy, czy dobrze rozumiemy ten stan. Ani przez moment nie zastanowiliśmy się nad tym, skąd wynika ten [niski — przyp. red.] poziom czytelnictwa. Nie jestem przekonany, czy sam poziom dostępności księgarń rozwiąże ten stan. Konkurujemy nie na rynku książki, a na rynku czasu wolnego — z Netfliksem, HBO, z całą masą rozrywek, którymi ludzie zajmują swój czas — wskazywał Paweł Polański z księgarni internetowej Woblink.com.
Może zainteresować cię także...
- Amazon pali książki? Ponad 130 tysięcy produktów niszczonych tygodniowo
- Bez podatku na książki? Polska proponuje elastyczne regulacje stawek VAT
- Jak czytają Polacy? Najnowsze wyniki badań nie zaskakują
Polański zauważył także, że chociaż faktycznie sprzedaż książek przenosi się do internetu, to jest to powszechne także w wielu innych sektorach gospodarki.
– Trzeba sobie uświadomić, że to zjawisko powszechne, a pandemia nadała mu tempa. To nie wynika tylko z ceny nowości, chodzi o wygodę i szerokość asortymentu – wskazywał reprezentant księgarni internetowej. – Książka stanie się ofiarą tej ustawy i, wbrew Państwa intencjom, tak będzie również z samymi księgarniami. Być może dlatego, że diagnoza jest niedokładna, może – nieprawidłowa. Na pewno nie warto forsować rozwiązań, które są i będą szkodliwe.
Co dalej ze stałą ceną książki?
Debata zorganizowana przez PIK wyraźnie pokazała, że pomimo wprowadzenia znacznych zmian w projekcie ustawy, w branży wydawniczej wciąż nie ma jednomyślności.
Za każdym razem, niezależnie od kraju, wprowadzane były porozumienia branżowe. U nas takiego porozumienia nie ma. Nie ma zgody dużej części rynku na tego typu pomysł, jaki Państwo przedstawiliście. Dyskutujmy dalej, ale nie forsujmy rozwiązań na siłę
— zakończył swoją wypowiedź Marek Dobrowolski z Wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Obecnie ceny na rynku kształtowane są na podstawie umów handlowych pomiędzy wydawcą a dystrybutorem oraz między dystrybutorem a księgarnią, jednak ostatecznie to księgarnia właśnie decyduje o tym, w jakiej cenie oferuje książki swoim klientom. Ogromne zmiany na rynku nastąpiły również za sprawą dynamicznego rozwoju e-sprzedaży, o czym mówiono również w czasie debaty Polskiej Izby Książki.
W tym samym czasie Ministerstwo Kultury rozpoczęło specjalny projekt grantowy, który skierowany jest właśnie do… małych, niezależnych księgarń. W ramach projektu firmy te mają szansę na otrzymanie dofinansowanie, które wykorzystać mogą na poczet czynszu, mogą też przeznaczyć je na remont bądź promocję przedsiębiorstwa.