Pościg za mordercą. „Wampir z Zagłębia" Przemysława Semczuka

Data: 2021-03-05 10:57:47 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Sześć lat pościgu. Tysiące milicjantów, setki tropów i milion nagrody za wskazanie winnego. Wszystko na nic. Za zgodą Gierka na pomoc wezwano nawet amerykańskiego profilera pracującego dla FBI.

Milicja za wszelką cenę próbowała nie ponieść porażki. Sprawa bardzo szybko stała się polityczna, a gdy prawdziwy seryjny morderca zniknął we mgle, trzeba było znaleźć dublera. Reżimowi dziennikarze przekonali społeczeństwo, że Zdzisława Marchwickiego wytypował komputer. Ludzie uwierzyli, bo komputer przecież nowoczesna maszyna nie mogła się mylić.

Dopiero przeprowadzone po latach dziennikarskie śledztwo ujawnia misterną iluzję. Czy komputer istniał naprawdę? Czy skazany odpowiadał profilowi, który opracował amerykański biegły? Czy morderstwa ustały?

Obrazek w treści  Pościg za mordercą. „Wampir z Zagłębia" Przemysława Semczuka [jpg]

Do lektury wstrząsającego reportażu o bezsilność jednostki wobec totalitarnego systemu zaprasza Wydawnictwo Świat Książki. O największej mistyfikacji w polskim wymiarze sprawiedliwości w swojej książce Wampir z Zagłębia opowiada Przemysław Semczuk. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment reportażu, dziś odsłaniamy kolejną jego część:

Nie liczyliśmy złotówek

[W sprawie] wykorzystano współczesną wiedzę na temat morderstw o podłożu seksualnym oraz nowoczesną technikę milicyjną. Dużej pomocy udzieliło organom ścigania społeczeństwo głównie z rejonów, w których działał „wampir”. Akta sprawy liczą 140 tomów. Milicja dysponuje też pomocniczą dokumentacją filmową, której projekcja trwa 6 godzin. Jej fragmenty zaprezentowano dziennikarzom.

28 marca 1974 roku. Do Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach zaproszono kilkudziesięciu dziennikarzy. Doskonale wiedzą, że tematem konferencji prasowej ma być Wampir. Taki materiał to najlepsza okazja do zdobycia uznania i czytelników, i kolegów po fachu. Wielu przyjeżdża aż z Warszawy.

Śląska milicja podejmuje dziennikarzy wyjątkowo gościnnie. Powitania, uściski dłoni, a nawet poczęstunek: kawa i pączki. Ale miła atmosfera nie trwa długo. Konferencję prowadzi komendant wojewódzki, pułkownik Benedykt Cader. Za stołem prezydialnym zasiadają także Józef Gurgul z Prokuratury Generalnej i kilku wysokich rangą oficerów z Komendy Głównej MO.

Pułkownik Cader opowiada dziennikarzom o kulisach jednego z najdłuższych i najtrudniejszych śledztw, jakie prowadziła dotąd milicja. Pościg za mordercą kobiet trwał aż siedem lat. Wszystko zaczęło się 7 listopada 1964 roku. Przy nasypie kolejowym w Dąbrówce Małej znaleziono zwłoki Anny Mycek. O zbrodnię oskarżono jej męża. Mężczyzna trafił do aresztu, ale pół roku później uznano, że jest niewinny. W marcu 1965 roku w Będzinie zamordowano Lidię Nowacką. Dwa miesiące potem nieznany mężczyzna zaatakował w Grodźcu Irenę Szymańską. Kobieta przeżyła, ale jej stan był ciężki. Po kolejnym morderstwie, dokonanym w lipcu 1965 roku w Sosnowcu, milicja skojarzyła, że sposób pozbawiania życia był we wszystkich przypadkach identyczny. Napastnik zadawał ciosy tępym narzędziem w tył głowy, zawsze z lewej strony, gruchocząc czaszki ofiar. Dwa następne przypadki, z 26 lipca i 4 sierpnia, potwierdziły hipotezę, że sprawca jest seryjnym zabójcą[3]. Powołano specjalną grupę operacyjną pod kryptonimem „Zagłębie”, dwa lata później jej nazwę zmieniono na „Anna”, od imienia pierwszej ofiary. Tymczasem wieści o mordercy kobiet, Wampirze, nie udało się zachować w tajemnicy. Brutalne zbrodnie i bezsilność milicji wywołały atmosferę narastającej psychozy. Zakłady pracy były zmuszone organizować specjalną komunikację, by bezpiecznie dowozić kobiety do domów. Inne wychodziły tylko w obstawie mężczyzn, braci i mężów.


Komendant przytacza liczby. W ciągu kilku lat w sprawę zaangażowano niemal dziesięć procent ogólnego stanu służb mundurowych. Oficerowie operacyjni z całej Polski rotacyjnie, po kilka miesięcy, pełnili służbę w Zagłębiu. Bywały dni, kiedy operacyjnie pracowało ponad tysiąc osób; w chwili szczególnego zagrożenia padł rekord: trzy tysiące milicjantów, ormowców i żołnierzy patrolowało ulice Będzina, Czeladzi, Siemianowic i kilku innych miast Górnego Śląska. Cader wspomina, że w rejonach najsilniej zagrożonych atakiem Wampira wysłano w teren sto funkcjonariuszek ochotniczek, których zadaniem było zwabienie mordercy. Nie przyniosło to spodziewanego skutku, ale manifestacja siły nie poszła na marne. Mieszkańcy Zagłębia i Śląska widzieli starania służb mundurowych, przy okazji wykryto mnóstwo innych przestępstw. Ujęto sprawców piętnastu zabójstw, dwudziestu trzech rozbojów oraz pięćdziesięciu ośmiu gwałtów, a liczba schwytanych drobnych złodziejaszków szła w setki.

W sprawie Wampira zwracano się o pomoc do mieszkańców. W gazetach publikowano szczegóły makabrycznych zbrodni w nadziei, że informacje naprowadzą na ślad mordercy. Za pomoc w ujęciu sprawcy wyznaczono niebagatelną nagrodę: milion złotych – pięćsetkrotność średniej pensji w tamtym czasie. Wydawać by się mogło, że wobec takiej mobilizacji społeczeństwa i zaangażowania sił milicyjnych przestępca nie miał szans. A jednak metody te okazały się nieskuteczne.

O pomoc poproszono naukowców, krajowych i zagranicznych specjalistów z zakresu kryminalistyki, kryminologii, medycyny sądowej, psychologów i psychiatrów. To oni, analizując ogromny materiał zebrany w śledztwie, stworzyli portret psychologiczny sprawcy. Zawierał 485 cech fizycznych i psychicznych charakteryzujących mordercę. Na ich podstawie przedstawiciele organów ścigania sporządzili ankietę i rozpoczęli sprawdzanie wszystkich mężczyzn zamieszkujących w rejonie działania sprawcy. Już na wstępie wykluczyli niemal 95 procent z nich – z różnych względów nie odpowiadali profilowi. W gronie podejrzanych znalazły się 23 tysiące osób. Każdej z nich założono kartotekę, do której wpisano cechy zachowań i cechy psychiczne. Później dane te przeniesiono na karty perforowane, a w końcu trafiły do komputera. Wskazał on 180 nazwisk. Okazało się, że wśród nich najwięcej cech zgodnych z profilem sprawcy – aż 75 – ma Zdzisław Marchwicki, syn Józefa, urodzony 18 października 1927 roku w Dąbrowie Górniczej. Aresztowano go 6 stycznia 1972 roku.

Książkę Wampir z Zagłębia kupić można poniżej:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wampir z Zagłębia
Przemysław Semczuk1
Okładka książki - Wampir z Zagłębia

"Bezlitośnie, rzetelnie, z chirurgiczną precyzją. Dziennikarska sekcja zwłok najsłynniejszego przestępcy PRL-u. Bez tej książki nic nie wiecie o sprawie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje