Pełna czarów przeszłość dalekich przodków i rodzinne sekrety. „Godzina czarów" Małgorzaty Starosty

Data: 2023-10-11 10:06:06 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Kiedy jedenastoletnia Nina, marząca o wielkich przygodach wielbicielka książek, przeprowadza się wraz z rodziną do odziedziczonego po ciotce Hebanowego Dworku, odkrywa, że leżący w Miasteczku dworek kryje wielką i pilnie strzeżoną tajemnicę. Nieoczekiwanie w ręce dziewczynki wpada legenda o pełnej czarów przeszłości jej dalekich przodków. Nina wraz z nową przyjaciółką postanawiają odkryć rodzinny sekret i dowiedzieć się, co wydarzyło się pomiędzy pradziadkiem Edmundem i jego siostrą Elizą. Owiana tajemnicą przeszłość rodu Grinnów wciąga Ninę do zaklętego świata, do którego prowadzi portal znajdujący się w sercu Hebanowego Dworku. W halloweenowy wieczór, kiedy granica między światami żywych i zmarłych jest najcieńsza, postanawia odnaleźć zaginioną krewną.

Godzina czarów Małgorzata Starosta grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Małgorzaty Starosty Godzina czarów zaprasza Wydawnictwo Dwukropek. Dziś na naszych łamach przeczytać możecie premierowy fragment książki Godzina czarów:

Rozdział 1

Dziwny telefon

− To… To niemożliwe… − Pani Ida Grinn z wrażenia przysiadła na krześle, nie bacząc na to, że piętrzyła się na nim sterta bielizny czekającej na uprasowanie. − Jest pan pewien, że chodzi o mnie? O nas? − W pokoju panowała absolutna cisza, jeśli nie liczyć brzęczenia natrętnej muchy, której nie udało się pozbyć od kilku dni. − Ach tak, rozumiem… − Ida westchnęła ciężko. − Bardzo dziękuję.

Nina wyjrzała zza załomu ściany, za którą podsłuchiwała rozmowę. Oczywiście zupełnie nieumyślnie − przypadkiem akurat przechodziła obok, gdy jej matka odebrała telefon. A później… No, jakoś tak wyszło, że już tam została.

− A to ci historia… − szepnęła do siebie pani Grinn. Kto by się tego spodziewał?

− Czego, kochana? − Artur Grinn, małżonek Idy, mężczyzna wyjątkowo wysoki i obdarzony długimi, pałąkowatymi nogami, wszedł do pokoju, wycierając mokre dłonie w spodnie. Zawsze tak robił i za każdym razem jego żona okropnie go za to rugała. Teraz jednak, ku zaskoczeniu Niny oraz samego Artura, pani Grinn nie zwróciła uwagi na to przewinienie.

− Właśnie odebrałam przedziwną wiadomość, Arturze oznajmiła z wyraźnym zakłopotaniem. − Twoja cioteczna babka, Eliza Kern, zostawiła nam spadek. To znaczy: tobie zostawiła.

− Eliza Kern? − zdumiał się Artur. − Cioteczka Eliza? Siostra mojego dziadka?

− Obawiam się, że nie znam nikogo innego, kto nazywałby się tak jak ona i mógł zapisać ci cokolwiek w testamencie − odrzekła z nutką złośliwości Ida.

Artur Grinn zmarszczył swoje wysokie czoło, nad którym sterczała grzywa niesfornych kasztanowych włosów. Jego gęste brwi zbiegły się w jedną linię, choć właściwiej byłoby powiedzieć: włochaty łuk.

− Nie miałem pojęcia, że ona jeszcze żyła. Musiałaby mieć teraz…

− Sto siedem lat − dokończyła Ida tonem charakterystycznym dla irytująco precyzyjnych księgowych. Taka już była: precyzyjna, dokładna i wyjątkowo racjonalna. Całkowite przeciwieństwo Artura, jej roztrzepanego i wiecznie zagubionego w rzeczywistości męża. − Pan Jacobs, notariusz, z którym przed chwilą rozmawiałam, nie omieszkał podzielić się ze mną tą informacją.

− I zostawiła mi spadek? − Artur wciąż wyglądał, jakby przetwarzał tę zaskakującą informację. − Ha! Wyśmienicie! Doprawdy, przepysznie!

− Co na obiad, tatku? − Bianka wpadła do pokoju z tarasu, na którym spędziła kilka ostatnich godzin. Wraz z nią pojawił się intensywny zapach czekolady, ponieważ używała masła kakaowego do opalania.

− Spadek − rzucił Artur, po czym natychmiast się poprawił na widok zdziwionego oblicza starszej córki: − Szponder! Szponder wołowy!

− Jaki spadek? − zainteresowała się Bianka. W jej wieku kwestie finansowe zaczynały mieć istotne znaczenie, zwłaszcza jeśli mogły oznaczać podwyżkę kieszonkowego.

Wobec otwartej dyskusji, w jaką przerodziła się przypadkiem (absolutnym przypadkiem!) podsłuchana rozmowa telefoniczna, Nina zdecydowała się dołączyć do reszty rodziny. Otrzepała niewidoczny pyłek z sukienki i jakby nigdy nic wmaszerowała do salonu.

− Tak właściwie to jeszcze nic nie wiemy − wyjaśniała mama, odpowiadając na pytanie Bianki. − Otwarcie testamentu nastąpi w przyszłym tygodniu i dopiero wtedy wszystko się wyjaśni. Przynajmniej mam taką nadzieję…

Nina nie bardzo orientowała się, czym jest spadek; miała mgliste wyobrażenie na temat spadku terenu, bo kilka razy dotkliwie przekonała się o jego istnieniu, kiedy zupełnie niespodziewanie rower nabierał prędkości, mimo że ona przecież nie używała pedałów, ale co wspólnego może mieć górka z jakąś stusiedmioletnią staruszką?

− Och, będziemy bogaci! − Bianka klaskała w dłonie i uśmiechała się tak szeroko, że można było policzyć plomby w jej zębach. A miała ich zaledwie dwie, co należy uznać za godny pochwały dowód dbałości o higienę jamy ustnej. − Kupimy sobie wielki dom z basenem i całe mnóstwo modnych ubrań! Och, wiem! Polecimy na zakupy do Paryża i Mediolanu!

Artur obrzucił córkę nieuważnym spojrzeniem i mruknął coś, czego nikt poza nim nie zrozumiał. Ida, kręcąc głową z naganą, dostrzegła Ninę, która przypatrywała się zachowaniu Bianki z nieskrywanym zdumieniem, i postanowiła ukrócić fantastyczne wizje nastolatki.

− Na razie nie ma o czym mówić − rzuciła sucho do Bianki. − Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, moi kochani, to nierozsądne.

− Racja, racja − poparł ją Artur. − Nie zaprzątajmy sobie tym głowy, bo może się okazać, że cioteczka zostawiła nam album ze starymi zdjęciami i kilka futer ponadgryzanych przez mole.

− Fuj! − Bianka skrzywiła się z obrzydzeniem. − Mam nadzieję, że to będą sztuczne futra. To co z tym obiadem?

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Godzina czarów. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Godzina czarów
Małgorzata Starosta3
Okładka książki - Godzina czarów

Kiedy jedenastoletnia Nina, marząca o wielkich przygodach wielbicielka książek, przeprowadza się wraz z rodziną do odziedziczonego po ciotce Hebanowego...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje