Paralipomena to w żargonie filozofów myśli właściwie zbyteczne, z którymi autor nie umiał się rozstać, dopowiedzenia, dodatki. W piątym zbiorze swoich szkiców Jan Gondowicz odkrył, że patronuje im bogini (grecka oczywiście) Paralipomena, która broni praw wiedzy niekoniecznej. Pod władzą Paralipomeny znalazły się więc w książce rozważania o sztuce korumpowania królów, jedzeniu kalafiorów, zasadach zabijania stryjów, znajdowaniu zgubionych scyzoryków, błędach przy uwodzeniu, prowadzeniu sklepów tekstylnych, hodowli bazyliszków, przygodach w fotelu, mowie płazów, wielkich armatach, bufiastych spodniach, mamutach, karmieniu rekinów i budowie domów w parku narodowym.
Flirt z Paralipomeną. Mitologie, nowa książka Jana Gondowicza, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Iskry, to 2 sumie 46 szkiców i esejów, a tematów tyle... ile czytelnik zechce się doczytać. W ubiegłym tygodniu zaprosiliśmy Was do lektury premierowego fragmentu książki Flirt z Paralipomeną. Mitologie. Dziś prezentujemy kolejny tekst z tego zbiorku:
Pan z Bochni
W sztuce Lema sprzed pół wieku cham zaczepia profesora Tarantogę iście krakowską, popularną (dobre słowo) zaczepką: „Pan z Bochni?... A kopa chcesz?”. Chcę właśnie wspomnieć faceta z Bochni. Który zainkasował od życia parę niezłych kopów.
W tej Bochni Gabriel Laub przyszedł na świat w 1928 roku, w domu obciążonym żelaznym sklepem. W dniach kampanii wrześniowej ojciec był dość bystry, by przeflancować rodzinę do Lwowa. Ale cóż z tego, skoro niebawem wyprawiono ich w tajgę zauralską, gdzie przetrwali do paktu Sikorski–Majski. Potem ojca, jako Żyda, odprawiono w armii Andersa z kwitkiem, lecz Laubom udało się zaczepić w Samarkandzie. W 1946 wrócili do Krakowa i Gabriel zdał maturę. Miał jednak pomysł studiować dziennikarstwo w Pradze, bo była tam wolna prasa. Ale niedługo. Burżujski pomiot zaraz wzięto w kamasze. Po wyjściu był wrogiem jeszcze gorszym, bo starzy wybrali wolność w Izraelu. Bez prawa do etatu czepiał się gazet jako goniec, korektor, reporter miejski i po dziesięciu latach był już kimś. Im bliżej Praskiej Wiosny, tym bardziej. Wydawał zbiory humoresek i aforyzmów, tłumaczył z polskiego, pisał dla radia. Ogłosił wybór „Myśli nieuczesanych" Leca. A w dwa dni po wkroczeniu Rosjan, których znał aż za dobrze, wylądował w Hamburgu. W komicznych mękach opanował kolejny język i rychło zyskał renomę jako satyryk, tłumacz i stand-upowiec. Jego czeski akcent strasznie bawił słuchaczy. Przełożył na niemiecki pięć sztuk Havla oraz „Klucz niebieski" i „Rozmowy z diabłem" Kołakowskiego. Aż po rok 1998 łaził po Hamburgu jak po swojej Pradze, z rozepchniętą brzuchem koszulą, okularach na czubku nosa, rozczochrany, z knajpy do knajpy. I wydał ze trzydzieści książek, tłumaczonych na dziewięć języków. Tylko nie nasz. Szkoda, że go Polska nie chciała. I swoim zwyczajem nawet nie spostrzegła straty.
Jak każe tradycja, Laub był fatalistą. Jego postawę życiową ujmuje anegdota, którą powtarzał za Tuwimem. „Rzecz dzieje się w Warszawie – wspominał wedle Lauba Tuwim – w latach dwudziestych. Do pisarza, który jest jednocześnie dyrektorem banku, przychodzi poeta i prosi go o wsparcie. – Jak to jest, panie kolego – mówi bankier – pan w ciągu roku pisze dwa wierszyki i dziwi się pan, że nie ma pieniędzy. Ja prowadzę bank, a prócz tego wydaję co roku dwie powieści. – No tak – odpowiada poeta. – Wy, Żydzi, tyle pracujecie, bo nie macie nic innego do roboty!”. W ramach owego fatalizmu Laub nader sobie swoje zadania utrudniał. Miał istne gwoździe w mózgu, którymi wiercił do dna. Wychodząc od równania: „Idioci są jak miłość...” spisał ze dwieście myśli. Na przykład: „...najgorzej, gdy połowiczni”. Inny starter brzmiał: „Życie jest jak telefon...”. I na przykład: „...Zawsze na linii jest jakaś kobieta i nie ma jak się połączyć”. Eksploatował kalkulatory (komputerów jeszcze nie było): „Kalkulator myli się dużo szybciej”, paradoksy zera: „Zero na każdym miejscu zostaje zerem. Ale to miejsce się liczy”, optymizm z pesymizmem, myślenie i bezmyślność, małżeństwo. W przerwach świńtuszył.
To, co chciał osiągnąć, określał jako „werbalne wstrząsy mózgu”. Lecowi światową sławę przyniosła myśl: „Człowiek – korona stworzenia. Cierniowa”; Laubowi – „Człowiek to małpa, która prześliznęła się przez cenzurę”. Ale bywał też świetny częściej:
• Ludzie rozwijają się nierównomiernie. Niektórzy moi rówieśnicy mieli już pięćdziesiątkę, kiedy ja miałem dopiero pięćdziesiątkę.
• W dwudziestym wieku nie śmiejcie myśleć, że nie śmiecie myśleć. Śmiejcie myśleć, że śmiecie.
• To dość częste zjawisko, że mąż i żona mają do swych stosunków stosunek wprost przeciwny.
• Ma ponoć dar samodzielnego myślenia – istotnie, sam wpadł na to, co chcieli, żeby myślał.
• Mąż znosi małżeństwo z miłości do żony. Żona znosi męża z miłości do małżeństwa.
• Praca wymaga coraz więcej wykształcenia, wykształcenie – coraz więcej pracy.
• Książę Myszkin stanowi niestety znikomy procent całkowitej liczby idiotów.
• Rzeczywistość to rozziew między tym, co nas cieszy, a tym, co pociesza.
• Najkrótsza droga do popularności – stać się odstraszającym przykładem.
• Dziś każdy może być krytykiem teatralnym, tylko nie ja, bo chrapię.
• Najokropniejszy związek: potencji twórczej z duchową impotencją.
• Sprzedajność autora nie znaczy jeszcze, że ktoś kupuje jego książki.
• Jednym leży coś na żołądku, innym na sercu. Mnie mdli w mózgu.
• Fantazja to coś, czego niektórzy wprost nie mogą sobie wyobrazić.
• Życie – to, co zostawia nam do dyspozycji epoka, państwo i żona.
• Onanista wzburzony widokiem objętej pary: „Pfe, seks grupowy!”.
• W świetle honorariów satyryk musi być dowcipny za każdą cenę.
• Nie musicie się wstydzić – i ja po babce jestem ćwierćinteligent.
• Miłość chroni przed rakiem płuc – przy ciupcianiu się nie pali.
• Nasze czasy kreślą optymistyczne perspektywy pesymizmu.
• Był takim pesymistą, że swój pesymizm brał za optymizm.
• Nie zwalajcie swych błędów na epokę, ma dość własnych.
• Można mieć wszystkie zęby własne, a uśmiech sztuczny.
• Walczyć z nędzą? Tylko walka z bogactwem wzbogaca!
• Bezmyślni myślą, że nikt nie myśli. Myślący to wiedzą.
• Przez lata kompromisów wyrośli nam kompromistrze.
• Ma talent sprzedawania talentu, którego nie ma.
• Życie umie być czasem miłe, ale niechętnie.
• Skromny myśliciel – myśli lepiej, niż myśli.
• Nie uważaj się za durnia. Zostaw to innym.
• Szukał głębokich myśli. Posłali go na dno.
• Pokój jest, kiedy strzelają gdzie indziej.
• Wartość to abstrakcja. Cena to konkret.
• Kraść czy nie mieć – oto jest pytanie!
• Wyjątkowi durnie nie są wyjątkiem.
Laub uprawiał aforystykę z pasją, widząc w niej ostatnią rubież literatury. Bo choćby nie wiem co, aforyzmu nie sposób sfilmować ani przerobić na serial. I nawet najleniwszy czytelnik doczyta aforyzm do końca. A ziarno myśli tkwi we wszystkim na świecie. Przykład: „Karaczan australijski, osiągnąwszy dojrzałość, sam odgryza sobie skrzydła. Jak ludzie!”.
Może nie?
2017
Książkę Flirt z Paralipomeną. Mitologie kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment, literatura,