Londyn, początek XX wieku. Młoda arystokratka Eleanor Hardinge zyskuje na salonach miano skandalistki i musi zmierzyć się z towarzyskim wykluczeniem przez londyńską socjetę. Rozdarta pomiędzy walką o własne szczęście a zatargami ze znienawidzonym szwagrem Roderickiem, próbuje budować związek z Cillianem. Ten jednak coraz mocniej angażuje się w działalność niepodległościową na rzecz Irlandii, wikłając się przy tym w niejednoznaczne układy towarzyskie.
Gdy sprowokowana przez szwagra Nora zostaje wplątana w jego niecną intrygę i wpada w kolejne kłopoty, sytuację postanawia wykorzystać lord George Moubray, jej adorator.
Bohaterka, brutalnie wyrwana ze świata arystokracji, musi zmagać się ze swoją bezsilnością, samotnością i kruchością. Nie byłaby jednak lady Eleanor, Damą Kier, znaną z poprzedniej powieści autorki, gdyby nie podjęła i tego wyzwania.
Czy miłość jest wystarczającą siłą do pokonania wszystkich trudności?
Do lektury nowej powieści Moniki Godlewskiej Król Pik zaprasza Wydawnictwo Lira. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy i drugi fragment powieści pochodzący z pierwszego rozdziału książki, tymczasem już teraz zachęcamy do lektury fragmentu rozdziału drugiego:
Było wczesne popołudnie, pora gnuśności i folgowania swoim kaprysom. Po drugiej stronie drzwiczek dorożki, na ulicach Whitechapel kłębili się ludzie — sprzedawcy pokątnych towarów, zmęczone robotnice zmierzające do swoich fabryk, by rozpocząć drugą zmianę, młodociani kieszonkowcy w za dużych kaszkietach. Nora obserwowała ich przez okno, częściowo kryjąc twarz za zasłonką i miała wrażenie, że wkracza do całkowicie odmiennego świata.
Wymknęła się z rezydencji, mając u boku Bharata, tak na wszelki wypadek. Gdyby nie zastała pana doktora albo gdyby on nie miał dla niej czasu; w takim wypadku musiała w jakiś sposób wrócić do domu, a wiedziała, że bezbronna, samotna młoda kobieta na East Endzie stanowi łatwy kąsek dla wszelkiego rodzaju łajdaków. Zbyt łatwy.
Dlatego wzięła ze sobą służącego i przykazała poczekać na siebie kilka minut przed kamienicą. Jeśli nie wyjdzie, Bharat mógł spokojnie wracać do Dulwich, udać się do miasta w ramach wychodnego, czy też robić wszystko, na co mu przyjdzie ochota. Nora wiedziała, że jedyny problem, to trafić na pana Shawa, szczególnie jeśli szła bez wiedzy, czy będzie on w domu. Ale gdy już przekroczy jego próg… No cóż. Wtedy nie da się tak łatwo wyprosić, a skoro tak — on będzie musiał odprowadzić Eleanor do rezydencji, jak na dżentelmena przystało. W jej mniemaniu plan był doskonały. Nora wsiadała do zamówionej dorożki, pękając z dumy nad własną pomysłowością.
Woźnica początkowo kręcił nosem na podany adres.
— Thrawl Street? Whitechapel? — powtórzył i zerkał na Scarlett Rose pyszniącą się w słońcu niczym dzieło sztuki. — To nie jest miejsce dla młodych panienek.
— Nie pańska sprawa — odpowiedziała Nora na tyle opryskliwie, na ile pozwalało jej na to dobre wychowanie.
— Panienki pracodawca wie, dokąd się panienka wybiera? — zainteresował się fiakier, na co Bharat najpierw westchnął urywanie, a później próbował maskować śmiech kaszlem. Nora uniosła brwi i wzięła się pod boki jak przekupka na rynku. Wystarczyło jednak pomachać monetą, by uciszyć wścibstwo mężczyzny.
I tak oto zjawiła się w kamienicy pod adresem, który podał jej niegdyś Cillian. Gdy weszła do środka, w jej myślach pojawiła się cała masa pytań o to, czy na pewno to mądre postępowanie. Co ona właściwie mu powie? Co zrobi? Co zrobi on, jak zareaguje? A jeśli nie w smak mu będzie podobne najście? A jeśli uzna Norę za niespełna rozumu? Rozważała w duchu te pytania, kiedy uniosła dłoń i zastukała do pierwszych drzwi mieszczących się na parterze. Zanim jednak zdołała dojść do wniosku, że źle czyni, w progu stanęła skrzywiona staruszka i łypnęła na nią pogardliwie. Pani Hardinge obdarzyła ją uśmiechem, jakby spotkały się na salonach i spytała o Cilliana.
— Ot, przygruchał sobie jakąś latawicę! — rzuciła z niesmakiem kobieta i machnęła ręką w stronę schodów prowadzących na pierwsze piętro, po czym zatrzasnęła drzwi tuż przed samym nosem Nory.
Odgłos poniósł się po klatce schodowej, lecz zaraz znowu zapadła cisza. Jedynie z ulicy dobiegały czyjeś krzyki co rusz przerywane wybuchami gromkiego śmiechu. Raz nawet ktoś zagwizdał. Nora zamrugała, odetchnęła głęboko i rozejrzała się, niepewna, czy kobieta miała na myśli ją. Musiała mieć — nikogo innego nie było.
Eleanor stała samotnie na wypaczonych deskach, wodząc dokoła oczyma. To otoczenie — obskurna klatka schodowa — ją odstręczało, lecz równocześnie obserwowała je z niezdrową fascynacją, gdyż nigdy wcześniej nie gościła w podobnym miejscu. Dotąd nie zwykła oglądać plam grzyba o kształcie, który nasuwał jej na myśl bukiet kwiatów, nie czuła ostrego zapachu wilgoci, osiadającego na jej włosach i ubraniu. Nie sądziła nawet, że z bliska tak to wszystko wygląda. Przez chwilę serce zakołatało jej w piersi, a myśl skaziła wątpliwość, że może jednak przyjazd nie był tak dobrym pomysłem, jak wcześniej uważała.
Na pierwszym piętrze również znajdowało się dwoje drzwi, jednak w mieszkaniu po lewej nikt jej nie otworzył.
Z kolei w wejściu do drugiego całkiem szybko stanęła dosyć ładna, młoda kobieta, brunetka, na pierwszy rzut oka równolatka Eleanor. Nora czuła jej uważny wzrok, który omiótł oblicze pani Hardinge, na dłużej zatrzymując się na blednącym sińcu przy prawym oku, pamiątce po uderzeniu przez Falkleya. Nic jednak nie rzekła. Nos Eleanor drgnął niczym u zwierzątka, które zwietrzyło intruza, jednak przybrała na usta uprzejmy grymas. Zadała to samo pytanie, jakie zadała nieprzyjemnej sąsiadce.
W przeciwieństwie do staruszki, twarz dziewczyny pojaśniała na dźwięk nazwiska Cilliana i zaprosiła Norę do środka.
— Pacjentka, tak? — zapytała nieznajoma miłym głosem, kiedy Eleanor przekroczyła próg mieszkania. — Na razie go nie ma, bo teraz pracuje na rano, ale niedługo powinien wrócić. Możesz zaczekać, jeśli chcesz.
Wskazała na krzesło, jedno z tych, które otaczały duży stół. Nora z wyuczoną gracją przyjęła zaproszenie.
Powieść Król Pik kupić można w popularnych księgarniach internetowych: