Nad brzegiem morza podczas spaceru spotykają się Poetka i Dziennikarz. W sam raz w godzinie śródziemnomorskiej. To znaczy dziś i dawno temu, teraz i zawsze. Poza czasem. Nic więc dziwnego, że choć rozmawiają z postaciami sprzed wieków, mitologicznymi - Odyseuszem, Ariadną, Antygoną, Demeter, Ikarem czy Prometeuszem - odnajdują w nich siebie i sobie współczesnych; własne zmagania, pragnienia i dylematy. Snują przy tym refleksje o ponadczasowych wartościach: szczęściu, miłości, braterstwie, współczuciu, bohaterstwie, wolności.
Godzina śródziemnomorska – nieśpieszna poetycka opowieść, mocno osadzona w tradycji europejskiej, przywodząca na myśl grecką tragedię, a jednocześnie dotykająca aktualnych problemów, pomaga lepiej zrozumieć wielką literaturę i jej znaczenie dla kształtowania postaw; rozbudza wrażliwość i empatię. To lektura skłaniająca do zadumy – z całą pewnością nie tylko dla młodych czytelników.
Do lektury książki Jarosława Mikołajewskiego zaprasza Wydawnictwo Słowne Młode. Ostatnio na naszych łamach mogliście przeczytać pierwszy fragment publikacji, tymczasem już dziś zachęcamy do lektury kolejnego fragmentu pochodzącego z książki:
Otóż na niespokojnym morzu, na rozkołysanym, żółtym pontonie stał sobie w tej godzinie śródziemnomorskiej, czyli stoi i teraz, kiedy opowiadamy naszą historię, czarnoskóry atleta. Pewnie Afrykanin. Z Senegalu, z Mali, może z Nigerii. Nad głową miał sine niebo, na którym gwałtowne znaki kreśliła biała mewa.
Mężczyzna na pontonie wymachiwał rękami, jakby wzywał pomocy. Po dwóch albo trzech minutach na brzegu zjawili się ludzie. Z minuty na minutę przybywało ich, bo i spektakl, który rozgrywał się na morzu, stawał się coraz ciekawszy. Coraz dramatyczniejszy.
Wkrótce widzom i słuchaczom zaczęło się wydawać, że wiatr przynosi strzępy wołania mężczyzny walczącego ze wzburzonym morzem:
– Napomo! Napomo! Napomoooo!
– Co on woła? – spytał jeden z gapiów. – „Na pomost”?
– Chyba „na pomoc” – poprawiła go jedna z kobiet, a po chwili zaczęła krzyczeć: – Patrzcie!
– Patrzcie! – powtórzył jakiś mężczyzna i dodał: – Ten ponton tonie!
– Ratujmy go, ratujmy! – rozkrzyczeli się pozostali, ale nikt nie rzucał się czarnoskóremu atlecie na ratunek. – Ratujmy! Ratujmy!!!
Dziennikarz, który dotychczas w osłupieniu przyglądał się scenie, wyjął z kieszeni notes i zaczął notować, wypowiadając głośno słowa, które w nim zapisywał:
„Krzyk stał się wrzaskiem, rozpaczliwym wyciem i łkaniem. A ponton z atletą stał się żółtym punkcikiem, który walczył o życie…”
Kiedy żółty punkcik wymachujący czarnymi rękami zniknął w falach, zapadła cisza.
Godzinę śródziemnomorską kupicie w popularnych księgarniach internetowych: