Odrzucana przez znanych brytyjskich wydawców, również z przyczyn politycznych (wcześniej jej maszynopis omal nie został zniszczony w Londynie w eksplozji niemieckiej latającej bomby V-1), alegoryczna bajka Folwark Zwierzęcy ukazała się ostatecznie w Anglii 17 stycznia 1945 r. w nakładzie 4 500 egzemplarzy.
Od tamtej pory wydrukowano ich na świecie dziesiątki milionów, a brytyjski Book Marketing Council zaliczył Folwark do dwunastu najznakomitszych dzieł współczesnych czasów. Pochodząca zeń fraza ,,równi i równiejsi" weszła do powszechnego obiegu. Genialne dzieło Orwella można przy tym odczytywać na wielu płaszczyznach: pozornie jest to satyra na Rewolucję Październikową i fundamentalny konflikt Stalina z Trockim, zarazem można je rozumieć jako mroczną metaforyczną opowieść o ludzkiej niedoskonałości i niezmiennych prawach historii. Światek Folwarku to nie tylko świat za ,,żelazną kurtyną", który w tej części Europy poznaliśmy własnym doświadczeniem, lecz i parabolicznie ujęty epizod z dziejów ludzkości...
Dziennik z Folwarku, publikowany w polskim przekładzie po raz pierwszy, ukazuje nam zaś jakże innego Orwella niż ten ogólnie znany. Pisząc we wsi Wallington Folwark, prowadził on właśnie ten dziennik. Nie ma w nim jednak mroku polityki, nie ma zła i przemocy - są goździki, zioła, róże, sadzenie warzyw, okopywanie grządek, kurniki, problemy z kretami, wybiegi dla drobiu, sadzeniaki, inspekty i dokuczliwe mszyce... I radość pisarza z obcowania z piękną angielską przyrodą, jakiej dziś już nie ma.
Do tej wyjątkowej lektury publikacji Folwark zwierzęcy. Dziennik z Folwarku zaprasza jego wydawca - Wydawnictwo Bellona. My z kolei zachęcamy do przeczytania premierowego fragmentu książki:
9 SIERPNIA 1938: Na porośniętym ziołami skraju ogrodu, tuż przy drodze, napotkałem dużego węża. Długi na jakieś 2 stopy i 6 cali, szaro ubarwiony, na brzuchu czarne plamki, jednak żadnych na grzbiecie, wyjąwszy wzór przypominający grot strzałki ( ) tuż za głową.
Nie wiadomo, czy to była żmija, ponieważ one mają zwykle, jak mi się wydaje, wzdłuż grzbietu rząd takich wzorów przypominających szerokie strzałki . Nie chciałem postępować zbyt nieostrożnie, toteż podniosłem go, chwytając za sam koniuszek ogona. W takiej pozycji niemal mógł się obrócić i ukąsić mnie w dłoń, lecz nie dał rady. Marx* początkowo zaciekawiony, gdy jednak wyczuł zapach, przestraszył się & uciekł. Tutejsi zwykle zabijają węże. No i tak jak gdzie indziej język węża nazywają tu „kłami”.
10 SIERPNIA: Dżdżysto. Wieczorem gęsta mgła. Żółty księżyc.
11 SIERPNIA: Dziś rano wszystkie powierzchnie, nawet wewnątrz domu, wilgotne z powodu zamglenia. Na całej mojej tabakierze dziwny osad, najwyraźniej jest to skutek działania wilgoci na lakier.
Bardzo ciepło, ale po południu deszcz.
Dowiedziałem się, że tego ranka ludzie schwytali innego węża – tym razem był to na pewno zaskroniec. Ten, kto to widział, powiedział mi, że zawiązali mu sznur tuż za głową & próbowali odciąć nożem język, ponieważ po takim zabiegu nie będzie mógł „żądlić”.
Dziś pierwsze jabłka odmiany „Beauty of Bath”*.
12 SIERPNIA: Poranek bardzo ciepły. Po południu niespodziewana burza & obfity deszcz. Około 50 jardów od furtki na drodze & poboczach wody na stopę i to zaledwie po ½ godzinnym deszczu.
Jeżyny już czerwienieją
Zachęcamy do zakupu książki w dobrej cenie w księgarni Świat Książki.
Tytuł dostępny jest także w innych księgarniach internetowych: