360 zł – tyle wyniosła mediana wynagrodzeń za wypożyczenia biblioteczne dla polskich pisarzy. Ta liczba najdobitniej pokazuje, czy w naszym kraju można utrzymać się z pisania. A trzeba dodać, że połowa twórców otrzymuje jeszcze niższe wynagrodzenia. Według informacji, do których dotarł serwis Granice.pl, przeciętnie polski pisarz może otrzymać mniej niż grosz za wypożyczenie książki z biblioteki. Pisarze domagają się wsparcia i systemowych zmian ze strony resortu kultury. Ale czy kiedykolwiek się ich doczekają?
- Pisarze postulują wprowadzenie zmian w sposobie rozliczenia za wypożyczenia biblioteczne.
- Mediana wynagrodzeń za wypożyczenia wynosi ok. 360 złotych, jednak mniej znani twórcy mogą otrzymać jeszcze niższe wynagrodzenie.
- W Polsce wynagrodzenia za wypożyczenia biblioteczne szacowane są na podstawie statystyk z zaledwie 60 bibliotek spośród ponad 7 tysięcy działających książnic.
- Według informacji serwisu Granice.pl autorzy literatury popularnej otrzymują przeciętnie 1,50 zł za wypożyczenie zliczone w systemie.
- Jeśli podobnie wyglądają statystyki wypożyczeń we wszystkich polskich bibliotekach, okazuje się, że autor w rzeczywistości otrzymuje 0,0017 zł – a więc mniej niż jedną piątą grosza za wypożyczenie.
Przez wiele lat autorzy książek otrzymywali wynagrodzenie jedynie za sprzedane egzemplarze książek. System ten uznawano za niesprawiedliwy. Dlaczego? Bowiem biblioteka mogła kupić jeden egzemplarz książki, po który potem sięgało kilkadziesiąt, a nawet sto lub więcej osób, nim uległ on zniszczeniu i należało zakupić kolejny egzemplarz. Pod wpływem nacisków twórców w 2016 sytuacja uległa zmianie i wprowadzono system wynagradzania za wypożyczanie książek w Polsce. Tyle, że obejmuje on jedynie 60 bibliotek w całym kraju. A wynagrodzenie twórcy czasem może nie wystarczyć nawet na większe zakupy w supermarkecie.
Rozliczenia za wypożyczenia biblioteczne - jak to wygląda?
Większość współczesnych czytelników – dzięki mediom społecznościowym, portalom czytelniczym i samym autorom – coraz lepiej orientuje się w tym, co dzieje się w świecie literatury. Często jednak czytelnicy przekonani są, że za wypożyczenie książki w bibliotece – każdej bibliotece – autor otrzymuje później wynagrodzenie. Niestety, nie zawsze tak jest, bowiem w Polsce jedynie 60 bibliotek objętych jest „zliczaniem” wypożyczeń, które później przekładają się na przeliczenie odpowiednich tantiem dla pisarek i pisarzy.
Dziś coraz częściej mówi się o tym w mediach. Sprawę nagłośnił w ostatnim czasie także Krzysztof Domaradzki, dziennikarz i pisarz, którego książki – Konfident czy Przełęcz – ukazały się w ostatnim czasie nakładem Wydawnictwa Literackiego. Domaradzki w swoim profilu na portalu LinkedIn opisał, jak wyglądają „zyski” z wypożyczeń w bibliotekach z perspektywy autora. Temat ten podchwycił także serwis „Wirtualne Media”, który przedstawił opinie autora.
- Wiecie, jak w Polsce działają rozliczenia biblioteczne? Otóż nie ma znaczenia, ile książek rzeczywiście wypożyczamy. Po prostu jest pewna kwota (około 4,58 mln złotych), którą trzeba obdzielić wszystkie osoby zgłoszone do systemu. Od tej kwoty należy jeszcze odliczyć 8,25 proc., czyli około 378 tys. zł, na pokrycie kosztów zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi. Efekt jest taki, że w zeszłym roku mediana rekompensat dla piszących wyniosła zawrotne 360 złotych… – napisał w swoim wpisie Domaradzki.
Spójrzmy na konkretne przykłady. Dzięki znanym nam autorom uzyskaliśmy wgląd w szczegóły rozliczeń. Jedna z autorek za 1500 wypożyczeń jej książek w 2023 roku otrzymała ok. 2050 zł. Oznacza to, że przeciętnie za jedno wypożyczenie zliczone w systemie zarobiła 1,66 zł, gdy za sprzedany w księgarni egzemplarz jej wynagrodzenie wynosi 2-4 zł.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku bardzo wielu pisarzy – według naszych informacji autorzy literatury popularnej otrzymują przeciętnie 1,50 zł za wypożyczenie zliczane w systemie. Tyle, że nie oddaje to prawdziwego stanu rzeczy. Przypomnijmy bowiem, że system obejmuje tylko 60 bibliotek, gdy tymczasem funkcjonuje ich w Polsce blisko 7000. Jeśli założyć, że podobnie wyglądają statystyki we wszystkich polskich bibliotekach, okaże się, że autor w rzeczywistości otrzymuje 0,0017 zł – a więc mniej niż jedna piąta grosza za wypożyczenie.
Ale – uwaga – dotyczy to autorów z pewnym już dorobkiem, pisarzy stosunkowo rozpoznawalnych, ale nie mających na koncie żadnego bestsellera. W przypadku debiutantów kwota ta jest znacznie, znacznie niższa, wręcz – marginalna. W przypadku najpopularniejszych polskich pisarzy – dużo wyższa.
Kilkadziesiąt złotych za cały rok
Część mniej popularnych autorek i autorów może za cały rok wypożyczeń otrzymać kwotę nawet nieprzekraczającą stu złotych. Na dodatek zliczanie w systemie statystyk z jedynie 60 bibliotek w kraju sprawia, że część pisarzy może być niedoreprezentowanych. Owszem, w systemie uwzględniono zarówno biblioteki z niewielkich miasteczek, jak i z wielkich ośrodków. Ale równocześnie na przykład w przypadku województwa śląskiego dane do systemu przekazuje tylko jedna biblioteka – i jest to Gminna Biblioteka Publiczna w Ornontowicach. Na dodatek w systemie nie są uwzględniane biblioteki szkolne, co może bardzo negatywnie wpływać na ewentualne wynagrodzenia autorów książek dla młodych czytelników.
Temat wysokości wynagrodzeń rozgrzewają środowisko pisarskie od dawna. Unia Literacka kilkukrotnie w swoich listach otwartych publikowanych w sieci wzywała m.in. Ministerstwo Kultury do zmiany sposobu rozliczania z wypożyczeń bibliotecznych. Zmiany zachodzą, lecz powoli i nie do końca satysfakcjonują pisarzy.
- Ministerstwo zapowiedziało już zwiększenie listy bibliotek, ale tylko do 140, oraz zwiększenie środków do 5,5 mln zł. Nie jest to jednak realna podwyżka, bo nie zrekompensuje nawet inflacji z ostatnich lat. To kroki w dobrą stronę, ale zbyt nieśmiałe. Potrzebujemy godziwej i odczuwalnej rekompensaty – tłumaczy Unia Literacka.
– Mam mieszane uczucia, ale jednocześnie cieszę się, że w ogóle istnieje taka rekompensata – mówi nam Danuta Awolusi, której nowa książka – Wybrałam Allaha. Polki, które przeszły na Islam – ukaże się na początku przyszłego roku. – W moim przypadku rozliczanych było 10 książek, za każdą otrzymałam mniej więcej 200 zł rekompensaty. Można więc się domyślić, że te środki to raczej mały bonus niż realna forma zarobku. Nigdy nawet inaczej nie myślałam o tym w ten sposób. Wiem jednak, że Polska odstaje w tym programie względem innych krajów. System rozlicza u nas tylko książki papierowe i – co jest szczególnie zaskakujące, zaledwie 60 bibliotek w kraju raportuje. Gdyby podłączyć wszystkie, na pewno udałoby się podwyższyć te wynagrodzenia.
Z kolei Aneta Krasińska, poczytna pisarka powieści obyczajowych i młodzieżowych, m.in. Sanitariuszki oraz Nauczycielki z getta, w swoim wpisie na Facebooku wskazała, że z jednej strony pisarki i pisarze zdają sobie sprawę, jak ważne są biblioteki i ich działalność, z drugiej – czują, że obecny system nie działa tak, jak powinien, a obecne warunki i sposoby rozliczania wypożyczeń są nie do przyjęcia.
- Niestety błędne jest przeświadczenie, że każde wypożyczenie jest płatne, więc słysząc od Pań z bibliotek, że moje książki są „zaczytywane” i ustawia się po nie kolejka, radość przeplata się z goryczą, bo autor to człowiek, który chce być godnie wynagradzany za swoją pracę, a nie stanowić ostatnie ogniwo w łańcuchu pokarmowym… - tłumaczyła Krasińska w swoim wpisie na Facebooku.
Obecnie w Polsce działa ponad 7 tysięcy bibliotek, a nie tylko z 60 czy 140 z nich. Docelowo środowisko pisarskie chciałoby, by wypożyczenia zliczane byłyby ze wszystkich książnic na terenie kraju. Niewiele to jednak zmieni, jeśli nie zmieni się łączna kwota wynagrodzenia przeznaczonego na wypożyczenia biblioteczne. Zaskakujący może być także fakt, że w ramach rozliczeń z twórcami, w obecnym modelu nie są uwzględniane wypożyczenia cyfrowe, a jedynie za tradycyjne, papierowe książki. Uwzględnienie wszystkich nośników i usprawnienie sposobu rozliczania to kolejny, równie ważny postulat zgłaszany przez branżę.
W lipcu „Press”, powołując się na nieoficjalne informacje, pisał, że między organizacjami reprezentującymi środowisko pisarzy i tłumaczy a Ministerstwem Kultury toczą się rozmowy. Czy system się zatem zmieni i w jakim stopniu? O tym przekonamy się dopiero w przyszłości.