Lata poprzedzające wybuch I wojny światowej były ostatnim okresem rozkwitu instytucji monarchii. Chociaż władcy nie sprawowali już rządów z racji boskiego nadania, ich ranga i pozycja pozostawały niemal nienaruszone. Władcy europejscy, nieraz blisko ze sobą spokrewnieni, tworzyli królewski klan, stojący na straży europejskiego, a właściwie światowego status quo. Zachwiała go dopiero wojna, w którą po przeciwnych stronach zaangażowało się dwunastu władców, od cesarza Wilhelma po bułgarskiego Ferdynanda o tym traktuje pasjonująca książka znanego historyka i pisarza brytyjskiego.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-05-15
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 304
Przeczytane:2014-07-16, Przeczytałam,
Każdy z Nas ma Rodzinę, większą, bądź mniejszą, ale każdy z nas kocha swoich bliskich. Kuzynów, Siostry cioteczne, bliższych lub dalszych powinowatych i krewnych. Kiedyś Europą rządziła jedna wielka królewska rodzina. Byli spowinowaceni i spokrewnieni na wiele różnych sposobów i chyba nikt prócz zainteresowanymi nie mógł sprawnie poruszać się w tej sieci powiązań. Teraz wyobraźcie sobie, że wikłacie się w wojnę z najbliższymi. Nie w taką małą rodzinną potyczkę, sprzeczkę, ale w wojnę, która przeradza się w konflikt, który ogarnia cały kontynent. W efekcie którego wielu z nich straci trony, niektórzy – również życie. Autor – sądząc po wydanych przez niego książkach, jest wytrwałym badaczem europejskich dworów. Historia pierwszej wojny światowej z punktu widzenia europejskich władców jest ciekawą perspektywą. Nie spotkałam się do tej pory z tak kompleksowym ujęciem. Zwykle, aby dotrzeć do tych informacji trzeba było czytać biografie poszczególnych władców. W pierwszą wojnę światową zaangażowani byli zarówno władcy od wieków rządzący swoimi krajami, jak i ci, których na tron wyniosły przemiany społeczne końca XIX wieku. Niezależnie od historii dynastii, ważności kraju wszyscy mieli wspólnych przodków. Spotykali się prywatnie. Książkę otwiera opis wielkiego zjazdu królów w Londynie, gdy pogrzeb Edwarda VII zgromadził całe mrowie królów, cesarzy, następców tronu i książąt. Bajkowy pochód królów wzbudzał sensację. Chociaż wydawało się, że czasy gdy króla utożsamiano z Bogiem przeminęły, wydaje się, że władca był drugi po Bogu, przynależał do sfery sacrum . Zwłaszcza w krajach, gdzie rządy autokratyczne trzymały się dobrze w carskiej Rosji, poddani padali na kolana i całowali cień cara. Pomimo demokracji, monarchowie wciąż mieli o sobie wysokie mniemanie. Byli w mniejszym, lub większym stopniu zadufanymi w sobie egocentrykami. Theo Aronson zabiera nas w podróż po dworach Europy, pokazuje jak wyglądał świat królów przed i po wybuchu wojny. A przyznacie, że pole do popisu jest ogromne. Zacznę od doczepienia się. Tytuł, a właściwie podtytuł jest nietrafiony. Konkretnie część: Europejskie trony w przeddzień katastrofy 1914 roku. Taki tytuł sugeruje, że 28 czerwca, względnie 28 lipca jest datą końca wydarzeń opisanych w książce. Tak nie jest. Autor przedwojenną monarszą rzeczywistość traktuje jako część wprowadzającą. Poświęca każdemu z królów zaangażowanych w konflikt podrozdział, będący taką mini-biografią, najważniejszymi faktami z jego życia i okolicznościami w jakich znalazł się na tronie. Nie nuży to, a wiele wyjaśnia. Jest naprawdę ciekawą lekturą. Lwia część książki skupia się na pierwszej wojnie, ale Autor – jak pisze we wstępie – nie aspiruje do tego, aby książka ta była historią tego konfliktu. Tyle już o tym napisano(ja polecam – Samobójstwo Europy) natomiast pierwszy raz spotykam się z tak ciekawą monografią na temat wojny z perspektywy monarchów. Pokazuje burzliwe losy królów w ogarniętym wojną kraju, groźby rewolucji, niewoli, walkę z przeciwnikiem. Ciężko mi opisać jak doskonale mi się czytało tę książkę, chociaż bardzo ją przeżywałam. To historyczna książka najwyższych lotów. Ta książka to jeden wielki zeszyt z ciekawostkami, wielu rzeczy się dowiedziałam, a czyta się – po prostu jak genialną powieść.
Bardzo polecam, wielce interesująca, czyta się szybko i bardzo dobrze. Książka daje do myślenia i obala stereotyp, że historia jest nudna.