Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-04-11
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 208
Tytuł oryginału: Damaged
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: Anna Hikiert
Po raz kolejny trafiłam na książkę o zakazanej miłości. Ona jest studentką a on wykładowcą. Poznali się przypadkiem i zakochali od pierwszego wejrzenia ale los bywa okrutny i okazuję się , że nie mogą być razem.
Oboje dzwigają ciężar doświadczeń z przeszłości które nie pozwalą żyć im normalnie. Czy dane będzie być im razem? Tragiczna przeszłość wraca i nie wiedzą jak sobie z nią poradzić. Książka konczy sie w dość znaczącym momencie więc zabieram się za czytanie kolejnej części bo nie mogę jednak jej ocenic bez znajomości dalszych losów bohaterów.
"Zranieni" - H.M. Ward
"(...) Prawda jest taka, że kiedy wydarzy się coś złego, nie ma sposobu, żeby to odkręcić.
Niestety, w prawdziwym życiu nie ma opcji "cofnij".
Nie możesz po prostu wymazać wszystkiego i zacząć od nowa."
Randka w ciemno – czasem to nie jest dobry pomysł, ale czego się nie robi dla przyjaciółki. Może tym razem coś pozytywnego z tego wyniknie? Sidney, mimo negatywnego nastawienia postanawia zaryzykować. To jej kolejna próba powrotu do normalności i odgrodzenia się od bolesnych wspomnień, wciąż napawających ją przerażeniem. Chce być taka, jaka była przed tamtym dniem. Dniem, który rozbił jej serce na kawałki i sprawił, że przestała ufać ludziom. Stara się z tym walczyć, ale z marnym skutkiem. Stąd też decyzja o pójściu na randkę w ciemno, która zgodnie z przewidywaniami nie potoczyła się po jej myśli. Jednak niespodziewanie w jej życiu pojawia się Peter, przystojny, błyskotliwy i niezwykle irytujący. Okazuje się też, że jest wykładowcą, a ona jego asystentką i studentką. Wiedzą, że nie powinni być razem, ale coś ich do siebie przyciąga. Co z tego wyniknie? Czy Sidney poradzi sobie z bolesną przeszłością? Czy jest jeszcze w stanie komuś zaufać?
Nie ukrywam, że zdecydowałam się na książkę "Zranieni" ze względu na niezwykle intrygujący tytuł, a także poniekąd na oprawę ukazującą młodą kobietę z przenikliwym i pełnym bólu spojrzeniem. Zapragnęłam dowiedzieć się, co dokładnie się za nim kryje. Miałam świadomość, że to kolejna powieść z fabułą przebiegającą według znanego już schematu, zresztą wynikało to z opisu. Aczkolwiek coś mnie do niej przyciągało. Czułam, że muszę poznać ową historię. A ponadto chciałam się przekonać, czy prawdą jest, iż to pozycja wciągająca oraz wyzwalająca niepokój w trakcie przewracania każdej kolejnej kartki - jak sugeruje blurb na okładce. Jakie zatem wrażenia wywarła na mnie powieść "Zranieni"? Czy jest warta polecenia?
„Uciekanie nic tu nie da. Moja przeszłość i tak mnie odnajdzie – prędzej czy później. Nigdy nie będę wolna – nigdy, chyba że pogodzę się z cierpieniem, o którym powinnam zapomnieć.”
H.M. Ward - jest niekwestionowaną królową niezależnych publikacji cyfrowych. Jej powieści sprzedały się w milionach egzemplarzy. Jako pisarka odniosła wielki sukces, co skrupulatnie odnotowały takie periodyki jak "New York Times", "USA Today" czy "Forbes". Z wykształcenia jest teologiem, z zawodu fotografką, a z zamiłowania autorką pasjonujących historii. Ward urodziła się w Nowym Jorku, a dziś mieszka w Teksasie wraz z rodziną.
Pewnego dnia przyjaciółka Sidney - Millie organizuje podwójną randkę w jednej z restauracji. Sid zjawia się przed czasem i jest przekonana, że współlokatorka i jej chłopak jeszcze się nie pojawili. Dziewczyna nie ma pojęcia, z kim pragnie zeswatać ją Millie. Nagle dostrzega przystojnego i eleganckiego mężczyznę, samotnie zajmującego miejsce przy jednym ze stolików. Sidney, sądząc, że to ten, z którym została umówiona, przysiada się do niego i nawiązuje znajomość z niejakim Peterem. Po pewnym czasie do zaaferowanych sobą rozmówców podchodzi zaskoczona Millie i uświadamia przyjaciółkę o pomyłce oraz informuje, że reszta towarzystwa zajmuje stolik po drugiej stronie sali. Sid jest zawstydzona, zszokowana zaistniałą sytuacją, a jednocześnie przygnębiona, że nie spędzi wieczoru z nowo poznanym mężczyzną, który wyzwolił w niej niezwykłe uczucia. Jak się potem okazuje, początkowo miło zapowiadający się wieczór będzie obfitował w wiele zaskakujących i nawet zabawnych zdarzeń. O dziwo też, ponownie dojdzie do spotkania Sidney z Peterem, które będzie kontynuowane w jego mieszkaniu. Aczkolwiek nie zakończy się ono happy endem... Upokorzona Sidney postanawia zapomnieć o tym, co się wydarzyło... Tylko to nie będzie takie proste, bowiem już następnego dnia okaże się, że Peter to wykładowca akademicki, a Sidney to nie tylko jego asystentka, ale przede wszystkim studentka... Między dwojgiem zawiązuje się nic porozumienia... Oboje zaczynają pałać do siebie uczuciem... Ale niestety nie mogą się mu w pełni oddać, bowiem po pierwsze, muszą uporać się z trudnymi wspomnieniami z przeszłości, a po drugie, jakakolwiek zażyłość między nimi jest zakazana ze względu na pełnione funkcje na uczelni...
Przyznaję, że jestem mile zaskoczona powieścią "Zranieni". Spodziewałam się poniekąd mrocznej, pełnej tajemnic i trudnej historii - i w pewnym sensie rzeczywiście takowa jest. Aczkolwiek nie sądziłam, że znajdę w niej również akcenty humorystyczne, że pojawi się kilka fragmentów wywołujących szeroki uśmiech na twarzy. Fabuła, owszem jest szablonowa, lekko przewidywalna (nie wszystko byłam w stanie wyczuć), ale też niezwykle intrygująca i wciągająca już od pierwszej strony. Pochłonęłam ją w ekspresowym tempie. Po pierwsze, ogromnym atutem jest to, iż książka nie zawiera zbędnych i monotonnych opisów oraz bezsensownych dialogów, które zapełniałyby kolejne strony powieści. Owa liczy zaledwie dwieście osiem stron, jest krótko, zwięźle i na temat. Akcja toczy się w szybkim tempie, choć chwilami można odnieść wrażenie, że aż za intensywnie. Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Osobiście preferuję takie rozwiązanie, aniżeli czytanie książki złożonej z pięciuset stron, gdzie połowa tak naprawdę jest o niczym (oczywiście nie uogólniam, ale ostatnio niestety doświadczyłam tego w przypadku dwóch pozycji z tego gatunku). Po drugie - zresztą dla mnie najważniejsze - przedstawiona opowieść wyzwala uczucia, często skrajne. Od początku do końca towarzyszyły mi emocje, co poniektórych nie potrafię nawet dokładnie nazwać. Na pewno pojawiały się: współczucie, żal, zdenerwowanie, napięcie, niepokój, wzburzenie czy nienawiść. Niekiedy też byłam nie tyle co wstrząśnięta pewnymi wydarzeniami, ale niejako przerażona. Ponadto wykazywałam niezrozumienie dla postaw poszczególnych osób, ich zachowania i sposobu postępowania w danej sytuacji. Co więcej, w trakcie bodajże zaledwie dwóch scen, w człowieku wyzwalają się mordercze instynkty. Nawet nie jestem w stanie sobie pewnych rzeczy wyobrazić, ludzie bywają okrutni i czasami po prostu nie zasługują na bycie człowiekiem. Najbardziej zaszokowało mnie dramatyczne zakończenie powieści. Ręce mi drżały, miałam wrażenie, że wszystko się we mnie trzęsie. W oczach wezbrały łzy. Potrzebowałam kilkunastu minut, żeby się uspokoić. Wielokrotnie zastanawiałam się też, dlaczego ludzie postępują tak, a nie inaczej? Skąd w człowieku tyle zła? Cóż... Na wiele pytań pewnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi i czas się z tym pogodzić.
" - (...) Nic nie koi bólu ot tak.
Ból nie znika tylko dlatego, że jesteś gotowa go przezwyciężyć.
Na to potrzeba czasu.
Kiedyś to nie będzie tak bolało - pewnego dnia poznasz kogoś,
kto sprawi, że zapomnisz o tamtym.
Będziesz gotowa zacząć od nowa, twoje serce będzie na to gotowe."
Dominującym, ale nie jedynym wątkiem powieści jest oczywiście ten miłosny. Uczucie - niezwykle głębokie - rodzące się między głównymi bohaterami poniekąd komplikuje ich dotychczasowe życie. Oboje pragną kochać, zaznać szczęścia i wreszcie ułożyć sobie wszystko na nowo. Ale to jest bez wątpienia trudne, bowiem tych dwoje najpierw musi poradzić sobie z traumatycznymi wspomnieniami z przeszłości, które niestety powracają w najmniej oczekiwanym momencie. Ich wzajemnej relacji nie ułatwia również sytuacja, w jakiej się znaleźli na uczelni. Musieli zatem zmierzyć się z przeciwnościami losu, ze wszelkimi stawianymi na ich drodze przeszkodami, a także z bólem, strachem, obawami. Miłość, która ich połączyła wiązała się niestety z wieloma konsekwencjami, wymagała poświęceń. Zaletą owej prozy - bynajmniej w moim odczuciu - jest również to, iż nie jest ona przesycona seksem, zaledwie pojawia się jedna bardzo intymna scena. Natomiast niesamowicie odczuwalne było narastające między bohaterami pożądanie, w szczególności w trakcie zajęć tanecznych, na których uczyli studentów swingu. Właśnie taniec jest kolejnym motywem owej książki. I mam cichą nadzieję, że zostanie on bardziej rozwinięty w kolejnym tomie serii. Prawdę mówiąc, w trakcie lektury owych fragmentów, niejednokrotnie moje stopy poruszały się w rytm swingowej muzyki. Ostatnim wątkiem powieści są - łagodnie rzecz ujmując - napięte stosunki rodzinne. Zdradzę tylko, że Sidney nie tylko opuściła rodzinny dom, ale od wielu lat nie utrzymywała kontaktu z najbliższymi.
" - Czasami nieprzyjemna prawda jest lepsza od pięknego kłamstwa."
Dlaczego? A tego już nie zamierzam ujawniać. Mogę jedynie powiedzieć, że to, czego dziewczyna doświadczyła ze strony rodziców i brata nie mieści się w głowie. Ciekawa jestem, jak potoczą się ich dalsze losy, jaki obiorą kierunek...
Głównymi bohaterami powieści są Sidney Colleli i Peter Granz. Ona - piękna, dowcipna, inteligentna, ambitna, a także zamknięta w sobie, lekko naiwna, skrzywdzona, odrzucona przez bliskich, prześladowana, pełna lęków i blizn (nie tylko emocjonalnych), pragnąca spokoju, szczęścia i prawdziwej miłości. On - wykształcony, mądry, odnoszący sukcesy w życiu zawodowym, lubiany, szanowany, przystojny, ale również zagubiony, przygnębiony, niezbyt wylewny, zraniony i osamotniony. Oboje są rozdarci, pełni obaw i bólu, niepewni przyszłości, walczący z demonami przeszłości, które nieustannie powracają i nie chcą odpuścić. Spotykają się przypadkowo, lecz czują jakby znali się od zawsze. Powoli otwierają się na siebie. Odnajdują wspólne pasje. Próbują sobie nawzajem pomóc. Uwielbiają wspólnie spędzać czas. Stopniowo ujawniają bolesne wspomnienia. Walczą ze swymi uczuciami i problemami. I nagle wraca przeszłość...
"Czasami nie ma odpowiednich słów.
Nie ma nic, co można by zrobić, żeby było lepiej."
Powieść napisana jest lekkim, płynnym i przejrzystym językiem. Z przyjemnością oddałam się jej lekturze. Podzielona jest na krótkie rozdziały, a na końcu wydzielone są puste kartki przeznaczone na notatki, co nie stanowi częstego zjawiska w tego typu literaturze. Zawiera mnóstwo dialogów, które zdecydowanie przeważają nad opisami. Elementy te sprawiają, że kolejne kartki przewraca się błyskawicznie. Na szczęście też nie dopatrzyłam się ani jednego błędu literowego. Oczywiście, książka ta nie jest idealna i wymaga dopracowania. Bowiem można byłoby pokusić się o poszerzenie fabuły z rozwinięciem pewnych wątków, skonstruowanie bohaterów tak, aby nie byli chwilami aż nadto irytujący, a nawet spróbowanie zastosowania narracji pierwszoosobowej, aby czytelnik miał możliwość dokładniejszego zaznajomienia się z postaciami, a mianowicie: wniknięcia w ich myśli kotłujące się w ich głowach, poznania najskrytszych uczuć nimi targających, a nawet głębszego i mocniejszego przeżywania wraz z nimi poszczególnych ważnych, a jednocześnie trudnych zdarzeń oraz napisanie tej powieści bogatszym i bardziej wyszukanym stylem. Jednak pomimo kilku mankamentów, mnie osobiście przypadła do gustu. Przede wszystkim ze względu na emocje, których brakowało mi w ostatnim czasie. Poza tym ma w sobie coś klimatycznego, magicznego. Zaczynasz i przepadasz. Po prostu. Z niecierpliwością zatem będę wyczekiwać drugiego tomu cyklu.
"Przez większość czasu przeszłość prześladuje mnie niczym wielki, złowrogi cień bestii,
kładący się na wszystkim, co robię.
Czasami wydaje mi się, że słyszę zza ramienia jej złośliwy głos,
który zmusza mnie do powrotu myślami do tej strasznej nocy.
Wówczas mam ochotę tylko krzyczeć."
„Zranieni” to lekka książka o dwóch osobach, które próbują pogodzić się z trudną przeszłością i odzyskać zaufanie do ludzi i do samych siebie. Czyta się ją dobrze, ale myślę, że długo w pamięci nie zagości. To powieść na jeden wieczór, niezobowiązująca i krótka, która jest poprawna, ale nie porywająca. Być może Wy odbierzecie ją inaczej.
Podsumowując, "Zranieni" to opowieść o przyjaźni, miłości, pożądaniu, bólu, rozpaczy, lękach wywołanych tragiczną przeszłością, obawach związanych z przyszłością, ciągłej ucieczce przed cieniami, śmierci, rozstaniu, wykluczeniu przez rodzinę, radzeniu sobie z dotkliwymi wspomnieniami, poszukiwaniu spokoju i poczucia bezpieczeństwa, a także drogi prowadzącej ku szczęściu i spełnieniu, wreszcie o nadziei na lepsze jutro oraz pięknej pasji. To frapująca i niejako refleksyjna opowieść niepozbawiona wzruszeń i humoru.
Uświadamia nam, że nie da się cofnąć czasu, nie da się wymazać przeszłości, nie da się zapomnieć, nawet jeśli bardzo byśmy tego pragnęli. Jednak, aby wkroczyć w nowy etap życia, trzeba podjąć próbę pogodzenia się z tym, co było kiedyś, tym samym postarać się zamknąć tamten rozdział, nie odwracać się, a zrobić krok naprzód... Serdecznie polecam.
"Zranieni" to seria lekka i niewymagająca zaangażowania od czytelnika seria. Przyjemna, ale nie wywołująca większych emocji. Przewidywalna, ale zabawna. Zdecydowanie są to książki kierowane do młodszych czytelniczek, szukających przyjemnej i niezbyt skomplikowanej lektury i właśnie im ją polecam.
Przeczytane:2018-01-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
H. M. Ward to pisarka, o której twórczości wiele słyszy się na światowym rynku wydawniczym. Niektórzy zwą ją nawet królową, która potrafi rozpalić w czytelnikach ogień. ,,Zranieni" to pierwsza powieść tej autorki, z którą miałam do czynienia i już teraz mogę stwierdzić, że nie ostatnia. Niesamowita, poruszająca i pasjonująca historia zakazanego romansu między wykładowcą a studentką, którzy, choć bronią się przed uczuciem z całym sił, to nie mogą oprzeć się więzi ich łączącej. H. M. Ward stworzyła książkę, którą się przeżywa na jednym tchu. Nie można jej odłożyć spokojnie na bok, ponieważ nęci czytelnika swoją magią i wręcz zmusza go do przeczytania, choć jeszcze jednego rozdziału. Czy jesteście ciekawi, co takiego kryje w sobie jeszcze ta cudowna powieść? Zapraszam do zapoznania się z recenzją! ,,Prawda jest taka, że kiedy wydarzy się coś złego, nie ma sposobu, żeby to odkręcić. Niestety, w prawdziwym życiu nie ma opcji "cofnij". Nie możesz po prostu wymazać wszystkiego i zacząć od nowa." Sidney i Peter. Piękna dziewczyna i wyjątkowy mężczyzna. Oboje pełni temperamentu i wdzięku. Spotykają się przypadkowo, na randce w ciemno, która początkowo układa się jak zabawna komedia pomyłek z happy endem... który niestety nie następuje. Zamiast namiętnego finału Sidney otrzymuje kolejnego kopa w tyłek. Niestety, na tym rozczarowaniu sprawa się nie kończy. Już wkrótce okazuje się, że ten piękny facet, bosko zbudowany i silny, a przy tym inteligentny i wrażliwy, jest wykładowcą akademickim, a ona jego asystentką, a także — co gorsza — studentką. Byłoby łatwiej, gdyby Sidney nie ścigały demony przeszłości, a także, gdyby Peter nie nosił w sobie bolesnych wspomnień o śmierci i rozstaniu. Oboje czują, że nie są sobie obojętni — łączy ich więź silniejsza od bólu i strachu. Miłość, którą przyjmują z niedowierzaniem, będzie jednak wymagać odwagi, woli i mocy. Najpierw trzeba stawić czoła przeszłości, aby móc rozpocząć budowę wspólnego szczęścia. Skrzywdzone anioły to pierwszy tom historii Sidney i Petera, która zachwyciła setki tysięcy czytelników. To zaledwie początek opowieści o dwojgu młodych ludziach, o narastającym pożądaniu, radości żywiołowego tańca, cieple młodzieńczej przyjaźni, ale i strachu przed cieniami, które wciąż powracają. Ta wciągająca powieść sprawi, że każdą kolejną kartkę będziesz odwracać z niepokojem i niecierpliwością... Zgadza się. Życie to nie bajka. W życiu nie ma opcji „cofnij”. ,,Tęsknię za tą "starą sobą". Tęsknię za osobą, którą kiedyś byłam. Wiem, że ona wciąż gdzieś tam we mnie jest, uwięziona i czekająca, aż ktoś ją uwolni." Sidney nie potrafi zapomnieć o przeszłości, choć bardzo się stara. Traumatyczne wspomnienia sprawiają, że zamyka się na innych ludzi, a w szczególności na związki z mężczyznami. Młoda kobieta pragnie spokoju. Nie chce, by cokolwiek burzyło poczucie bezpieczeństwa, które jakoś wokół siebie zbudowała. Pewnego dnia ulegając namowom przyjaciółki, Sidney zgadza się na wzięcie udziału w poczwórnej randce, gdzie spotka się z mężczyzną, którego jeszcze nigdy nie poznała. Randka w ciemno - brzmi kusząco? Kiedy dziewczyna dociera na miejsce spotkania i nie widzi swojej znajomej, dosiada się do jedynego wolnego kandydata w lokalu. Choć z początku ten bosko zbudowany i jakże inteligentny mężczyzna wyraża zdziwienie, to rozmowa idzie im gładko. Sidney nigdy nie czuła się w tak szczególny sposób z nikim. Peter okazuje się wspaniałym towarzyszem, ale właśnie wtedy okazuje się, że zaszła pomyłka, a młoda kobieta dosiadła się do kogoś całkowicie innego. Przypadkowe spotkanie jakimś cudem zmienia się w coś więcej, kiedy Sidney odwozi Petera do jego nowego domu, ponieważ samochód, którym przyjechał, postanowił nie zadziałać. Wizyta w jego mieszkaniu podnosi temperaturę, ale nagle wszystko się zmienia. Zamiast upojnej nocy, dziewczyna dostaje przysłowiowego ,,kosza". Jakby nie dość, że duma studentki tak bardzo ucierpiała, to pierwsza noc z mężczyzną od czasu traumatycznych zdarzeń z przeszłości, okazuje się całkowitą klapą. Kolejny dzień przynosi jeszcze większe niespodzianki. Wykładowca uniwersytety, w którym dziewczyna się uczy, umiera, a jego miejsce zajmuje ktoś nowy. Sidney dorabia jako asystentka nauczyciela, aby związać koniec z końcem. Przygnębiona wiadomością o stracie tak dobrego nauczyciela, wchodzi do sali wykładowej, aby pomóc nowemu szefowi, którym okazuje się... Peter! Romans studentki i wykładowcy to sprawa karygodna. Nigdy nie powinno do czegoś takiego dojść. Początkowe zaskoczenie z czasem przeradza się w coś więcej, a uczucie, z którym ta dwójka zranionych ludzi, nie potrafi już walczyć, może zniszczyć wszystko, na co tak długo pracowali. Czy miłość okaże się ważniejsza od przyjętych zasad? ,,Mawiał, że życie jest podróżą. Że nikt nie wie wszystkiego - i najlepsze w tym jest to, że wcale nie musi. Twierdził, że nie trzeba być wszechwiedzącym, żeby wiedzieć, jak żyć." ,,Zranieni" to ukazująca największe ludzkie pragnienia i lęki powieść, która czyni z czytelnika obserwatora budującej się powoli relacji między wykładowcą a studentką, którzy, choć próbują zapobiec uczuciu, które się między nimi wytworzyło, a serce mówi co innego niż rozum. Które z nich wygra? H. M. Ward stworzyła książkę, którą czyta się w ciągu jednego wieczoru - intrygująca, poruszająca i zabawna - natomiast myśli się o niej wciąż wiele dni po zakończeniu. Więź Sidney i Petera przyciąga ich do siebie niczym magnes, choć tak bardzo starają się przerwać uczucie między nimi powstałe. Zakazany romans pomiędzy nauczycielem a uczennicą uważany jest za najbardziej nieodpowiedni, ale również najbardziej pociągający. ,,Zranieni" opowiadają o potędze miłości, której nie można tak po prostu odepchnąć, o marzeniach i lękach, które zarówno popychają człowieka do przodu, ale niekiedy zatrzymują go w miejscu, przeszłości pełnej bólu i cierpienia cały czas raniącej ostrzami wspomnień, bestialstwie i prześladowaniu, ale również walce o lepsze jutro. H. M. Ward stworzyła powieść, która od samego początku chwyta za serce! ,,Przez większość czasu przeszłość prześladuje mnie niczym wielki, złowrogi cień bestii, kładący się na wszystkim, co robię." ,,Zranieni" to idealna powieść na zimowe wieczory, gdy pragniemy tylko zanurzyć się pod ciepłym kocykiem i przenieść do świata pełnego namiętnego uczucia, ale również uważanego za nieodpowiednie przez wiele osób. Pikantna, niesamowita, piękna historia, która skrada serce i sprawia, że bije coraz szybciej. H. M. Ward zabierze was w podróż, o której nie będziecie mogli zapomnieć przez wiele dni. Pierwszy tom serii pozostawia po sobie wielką pustkę, którą wypełnić może tylko kontynuacja losów Sidney i Petera, co na szczęście jest możliwe, ponieważ druga część jest już dostępna w księgarniach. ,,Zranienie" to historia, do której będę często powracała. Polecam!