Kryminalny majstersztyk jednego z najlepszych polskich autorów
Wrocław, szare czasy PRL- u.
We wrocławskich Świniarach zaginęła młoda kobieta. Milicja prowadzi sprawę zaginięcia, ale porucznik Adam Kozłowski jest przekonany, że kobieta została zamordowana. Tylko Henryk Kolasa i jego przyszła teściowa wiedzą, co tak naprawdę się wydarzyło. Mężczyzna pod wpływem impulsu zabił Anetę Sadowską i ukrył ciało. Kolasa w zbrodnię wrabia niewinnego człowieka. Milicja dokonuje zatrzymania pewna, że złapała mordercę.
Parę lat później Kolasa uderza ponownie. Z jego rąk ginie kilka kobiet. Kozłowski jest przekonany, że ma do czynienia z seryjnym mordercą, ale początkowo nikt mu nie wierzy.
Czy śledczym uda się powstrzymać psychopatę?
Czy milicja tym razem trafnie wytypuję sprawcę?
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-09-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 453
Są autorzy których książki biorę w ciemno gdy tylko pojawią się w księgarniach i do takich właśnie należy Piotr Kościelny.
Akcja książki podzielona jest na dwie części. Pierwsza rozgrywa się w podwrocławskich Świniarach w siermiężnych latach 70tych. Henryk Kolasa to człowiek porażka, leń i obibok, wrobiony "w dziecko" przez miejscową dziewuchę. Jadąc o świecie do roboty, pod wpływem impulsu morduje i gwałci na przystanku młodą dziewczynę. Jest tak głupi że gdyby nie pomoc przyszłej teściowej, która nie chce by jej córka i wnuk żyli z łatką żony i dziecka mordercy, wpadłby od razu. A tak udaje mu się zrzucić winę na kogoś innego i wyjść z tarapatów obronną ręką. Jeden z milicjantów, człowiek którego jeszcze odmóżdżył PRL uważa, że mają nie tego podejrzanego co trzeba, ale dowodów brak.
Część druga przenosi nas do nieco późniejszych czasów. Kolasa z rodziną nadal mieszka u Teściów, ale dowiaduje się że z zakładu pracy na otrzymać upragnione mieszkanie. Wiadomo, że wszystko do mieszkania trzeba sobie "zorganizować", bo normalnie nic kupić się nie da. Częste wyjazdy do miasta wyzwalają w nim ponownie instynkt do zabijania młodych kobiet. Jest starszy, mądrzejszy o poprzednie doświadczenie i coraz bardziej bezczelny w swych poczynaniach. Milicja domyśla się że szuka seryjnego mordercy, ale nie wiąże go z morderstwem sprzed lat. Obserwujemy bezradność śledczego, który w wyniku kłamstw nie jest w stanie udowodnić kto jest prawdziwym mordercą i od razu zapobiec kolejnym zbrodniom.
Zwykle w kryminałach szukamy mordercy wraz ze śledczymi. Teraz czytelnik wie kto i dlaczego zabija. W tym wypadku może bardziej chodzi o pytanie czy poczucie bezkarności zrodziło potwora?
Ciężko porównać działania policji kiedyś i dziś, teraz są takie metody, że mordercę łatwo jest namierzyć, a kiedyś nie jednemu zbrodnia uchodziła płazem.
Kiedy we Wrocławskich Świniarach ginie młoda dziewczyna rozpoczyna się śledztwo, niestety jest ono dość nieudolne i nie prowadzi do złapania prawdziwego sprawcy. Kiedy wiele lat później incydent się powtarza, porucznik Adam Kozłowski jest przekonany, że to ten sam mężczyzna dokonał tego czynu, jednak nikt nie chce mu w to uwierzyć. Czy uda się złapać sprawcę i Henryk Kolasa poniesie zasłużoną karę?
Pomimo ciekawego opisu na początku nie mogłam wciągnąć się w tę historię, irytowała mnie opieszałość policjantów, chęć złapania kogokolwiek, żeby oskarżyć go o morderstwo i odhaczyć udaną akcję. Ciekawiej zaczęło się robić dopiero później, kiedy po latach mężczyzna postanowił zaatakować jeszcze raz, byłam w szoku, jak udawało mu się uciec i unikać złapania. Ta historia jest raczej z tych smutnych, pokazujących okrutne, szare życie bez perspektyw rozwoju dla ludzi, którzy nie mają znajomości, szantażowania słabszych do osiągnięcia swoich celów. Władza również korzystała ze swoich przywilejów i siłą zmuszała osoby niewinne do przyznania się do popełnienia jakichś zakazanych czynów, było to naprawdę okrutne i czytanie o tym nie było proste. Bohaterowie również są z tych, których nie da się polubić, walczący o swoje, niemający kręgosłupa moralnego, przyjaciel potrafi wbić przyjacielowi przysłowiowy nóż w plecy i to zdecydowanie tutaj przygnębia.
Zakończenia książki to najczęściej rozwiązanie problemów, może nie zawsze jest szczęśliwie, ale najczęściej wygrywa prawda, niestety tutaj jest ono bardzo gorzkie, mnie ono zszokowało i do dzisiaj o nim rozmyślam. Nie jest to raczej książka, do której chciałabym wrócić ponownie, wolę jednak optymistyczne historie, tutaj trzeba zmierzyć się z bólem, smutkiem i niesprawiedliwością, a to nie jest łatwe.
Polska w trudnym okresie. Przełom lat 80 i 90. W kraju żyje się ciężko. Na sklepowych półkach pusto. Małe i większe społeczne protesty tłumione oficjalnie, bądź nie, przez komunistyczne władze.
W samym środku tej społecznej karuzeli on – Henryk Kolasa – wynaturzony i bezwzględny morderca, który pod wpływem chuci dokonuje brutalnego mordu na młodej dziewczynie.
Heniek człowiek prosty ale bardzo niebezpieczny, nie mający w sobie choć grama moralności. Sterowany przez przyszłą teściową wywodzi w pole milicję i unika kary.
Doświadczony milicjant Adam Kozłowski nie jest do końca przekonany czy wsadzili do więzienia prawidłową osobę. Niestety jak to często bywało w tamtych czasach, sprawa zamknięta, „winny” siedzi.
Kilka lat później zwyrodnialec atakuje ponownie. Rozochocony kolejna zbrodnią , nie jest w stanie zapanować nad swoimi żądzami. Giną kolejne kobiety.
Czy i tym razem uda mu się uciec i uniknąć kary? Czy milicja wytypuje prawidłowo i zakończy serię brutalnych morderstw?
„Zły” to kolejna świetna książką Piotra Kościelnego. To trzeba zaznaczyć na samym początku. Autor umieścił tę historię w czasach trudnych. Do tego Wrocław – bo tam dzieje się akcja książki – musi zmagać się ze strachem, który zalewa miasto za sprawą właśnie serii brutalnych mordów na młodych kobietach.
Piotr Kościelny nie owija w bawełnę. Pisze jak było. Było biednie, ponuro i niebezpiecznie. Do tego podkreśla wszystkie negatywne aspekty funkcjonowania milicji i aparatu władzy – w szczególności aparatu władzy.
Połączenie tego wszystkiego dało gotową receptę na powstanie sytuacji, w której ludzie bali się wychodzić na ulice i nie wierzyli w to, że znajdzie się ktoś kto będzie chciał im pomóc.
„Zły” to książka niepokojąca, brutalna ale i prawdziwa. Polecam gorąco. Historia warta poznania.
Zły. Bezwzględny. Okrutny.
Wyzbyty sumienia.
Z najgorszych najgorszy.
Odbiera życia dar. Przyszłość kradnie.
W okrutnych łapskach ją trzyma.
Aby wydobyć złe na wierzch.
Aby je z siebie wypuścić.
Impuls. Podryg. Kusi go. Popycha.
Chore żądze. Obrzydliwe. Brudne.
Wymykają się z niego.
Łapczywie. Zachłannie. Ujścia szukają.
Ona.
Młoda. Piękna.
Życia pełna.
W sukience w kwiaty.
Z marzeniami.
Planami.
Nadziejami.
Niewinna.
Nieświadoma.
Że mija potwora.
Że to jej ostatni oddech.
Że już nic nie będzie potem. Ani później.
Tylko cios.
Tylko ból.
I już ciemność.
Na zawsze.
A było ich więcej. Tych, które nie zawiniły niczym. W złym miejscu się pojawiły. O złym czasie. Kolejny cios. Kolejny czyjś koniec. A on drwi. Niewzruszony. Bezlitosny. Bezkarny.
PRL. Szarość. Ciemność. Wrocław w tle. Z realiami tak idealne odtworzonymi przez autora. Zachwyt, jeszcze raz zachwyt nad tym klimatem. Czułam to tak, jakbym tam była. Oczami wyobraźni chłonęłam milicyjne procedury, esbeckie działania. Czuć tutaj ducha. W ludziach. W sytuacjach. W przedmiotach. Ta aura mnie porwała. Przywłaszczyła mnie do siebie. Przeszyła. Mocno. Gęsto. Intensywnie. Autor nie tylko opowiada. On kreśli. Nasyca i dopieszcza każdy szczegół, każdy moment tej historii.
Kryminał z krwi i kości. Rasowy. Mocny. Emocjonujący.
Dużo w nim o ludziach. O złu, które ich pochłonęło. Rozdrapało wartości. Rozmyło je. Wyzbyło resztki ludzkich odruchów. Wkroczyło w karty tej opowieści i się mocno w nią wgryzło. Zaznaczyło dobitnie swoją obecność. Lecz dobra także nie zabrakło. Zachowania własnych zasad. Wbrew systemowi. Kierowania się przyzwoitością. Czymś więcej. Tutaj na uwagę zasługuje postać milicjanta Kozłowskiego. Ach, jakże ja go polubiłam.
Takiego kryminału potrzebowałam. Opowieści, która mnie pochłonie. Po prostu. Która da wytchnienie. Soczysta. Mięsista rozrywka. Polecam bardzo.
W przypadku ,,Złego" sam autor mówi, że jest to jego osiemnasta powieść. Czy więc po tak imponującej liczbie wydanych książek możemy uznać, że Piotr Kościelny sztukę pisania kryminałów opanował do perfekcji? Okazuje się, że jest dobrze, a rekomendacje od choćby Olgi Kowalskiej (Wielki Buk) są szczere i chwytliwe. Jej słowa to nie żadne blurby marketingowe, które mają zebrać jak największą liczbę klientów, bo nawet nie czytelników. Piotr Kościelny już zbytnio reklam nie potrzebuje, a fani mrocznych czasów historii Polski z całą pewnością nie odczują znużenia.
Jestem rocznikiem 1988, a zatem PRL i opowieści o tymże ustroju są mi osobiście obce. Z opowiadań rodziców i wspólnie oglądanych filmów czy seriali wynika, że działania ówczesnej milicji były bardzo nieczyste, słabe i kompletnie niezgodne ze składaną przysięgą. Milicjant jako stróż prawa nie świecił wówczas przykładem, a podrzędny pracownik stawał się marionetką w rękach wyżej postawionych osób. Chodziło tylko o to, by kogoś wsadzić za kratki i w ten sposób prowizorycznie uspokoić naród. Kozioł ofiarny znalazł się zawsze, a przestraszony zatrzymany często nie miał szans na obronę. Media społecznościowe przecież nie istniały... Wspominam o tym błędnym kole, bo to właśnie konkretne milicyjne błądzenie jest tematem przewodnim ,,Złego".
Nowa książka Piotra Kościelnego ma zupełnie inny charakter kryminalny. My, jako czytelnicy, wcale nie mamy szukać winnego, gdyż mamy go niemal od razu podanego na widelcu. Wiemy, kto morduje młode, niewinne dziewczyny. Przekonujemy się też, że nie wszyscy potrafią hamować swój popęd seksualny. Niektóre rozdziały przerażają, a ja zastanawiam się tylko nad jedną sprawą. Czy naprawdę jeden impuls wystarczy, by niewinna, normalnie wyglądająca kobieta została ofiarą w rękach kata? Autor dobitnie prezentuje, że jest to prawda. By stracić życie, nie trzeba nic mówić, nie szukać kontaktu wzrokowego i nie używać innych znaków przypisanych mowie niewerbalnej. O zgrozo, inna sprawa jest jeszcze bardziej wstrząsająca. Popełnione przez kata pierwsze morderstwo zaczyna go nakręcać, staje się przyjemnością, a przedmioty należące do ofiary uznaje za trofea. Dla spokojnego czytelnika takie czyny są niewyobrażalne, zatem proszę nastawić się na szereg obrzydliwości ze strony mordercy. Żal mi tylko wspomnianych wyżej kozłów ofiarnych- wiadomo doskonale, że mimo niewinności nikt nie dałby im żyć, zwłaszcza na wsi. Łatka mordercy czy gwałciciela nigdy się już nie odczepia...
Autor zadbał także o dopracowanie szczegółów- autentyczny staje się wiejski język dawnych lat, który był prosty, niewyszukany. Realne w opisach są nawet posiłki, które wówczas jadano. Praca autora sprawia, że podczas lektury ma się obraz każdej sceny. Nie można też zarzucać pisarzowi, że użył zbyt wielu wulgarnych słów. Bez nich tematyka powieści nie byłaby zgodna ani z tematem, ani ze stylem tamtych lat. Autor z niczym nie przesadził, a wręcz udowodnił nam, że dawna milicja nie bała się ostro mówić. Pomyślne rozwiązywanie spraw to już zupełnie inna sprawa.
Autor każe nam się też intensywne zastanowić nad skomplikowaną pracą techników kryminalnych. Jestem pewna, że praca przy zwłokach, często tak mocno zmasakrowanych, że trudne jest choćby określenie płci, nie jest dla każdego Sama nie widzę siebie w tak mrocznym zawodzie, wystarczą mi same opisy, by czuć strach.
Książkę tę poleciłabym najbardziej pasjonatom dalszych czasów. Bardzo chciałam wiedzieć, co stanie się z mordercą, jednak przebrnięcie przez niektóre kwestie polityczne nie było dla mnie łatwe. Sądzę, że ,,Złego" śmiało można by było skrócić- niektóre opisy wydawały mi się zbędne. O wiele bardziej interesowała mnie postawa tytułowego ,,Złego", niż ówczesne kwestie polityczne.
Bardzo nietypowy thriller, bo już od pierwszych stron znamy tożsamość mordercy.
Książka osadzona w ,,epoce" słusznie minionej, ukazuje nie tylko kulisy ścigania mordercy i sposób działania policji, ale także realia, w jakich wtedy się żyło. I dla mnie, osoby, która jest za młoda, by to pamietać, jest to niesamowicie trudne do zaakceptowania, że właśnie tak wyglądała rzeczywistość.
Fabuła jednak niezwykle ciekawa, ukazuje mordercę bawiącego się z organami ścigania w kotka i myszkę, który często ma więcej ślepego szczęścia niż faktycznego sprytu i inteligencji.
Bardzo polecam, bo książka jest doskonale napisana.
"Zły " to świetna ksiązka,która w doskonały sposób ukazuje realia lat 80 ,gdzie PRL i Milicja wiodły swój prym.
Co tu dużo pisać..książka świetnie napisana,dopracowana jest w każdym detalu.Przedstawiona historia seryjnego mordercy zwanego wampirem sprawia,że mamy wrażenie iż jest prawdziwa. Emocje ,które towarzyszą lekturze są wstrząsające ,ale przecież są tak bardzo realnie oddane,że nie sposób zapomniec o całej tej historii.
Polecam
"W mojej najnowszej powieści nie poruszam tematów ważnych społecznie" - napisał we wstępie "Złego" Piotr Kościelny.
I to zdanie mnie uśpiło.
A potem skończyłam czytać tę powieść i czułam ogromną niesprawiedliwość...
losu? czasów? systemu politycznego? ludzi?
Książką "Zły" autor utwierdza nas w przekonaniu, że to człowiek na tym świecie jest najgorszą bestią. Wystarczy dać mu trochę władzy i zło wylezie z niego każdym porem skóry.
Lata 70-te i 80-te były czasami złej polityki, agresji i układów, a gdy zebrać je razem - było tak jak w książce Piotra.
Ilu takich Heńków chodziło bezkarnie po ulicy? Ilu takich kozłów ofiarnych jak Piasecki straciło życie, choć byli niewinni?
Wystarczyło znależć się przypadkowo w nieodpowiednim miejscu i czasie, a konsekwencje były okrutne...
I pomyśleć, że brak odwagi u JEDNEJ osoby - w tym wypadku Maciejaszkowej - doprowadziła do tylu ludzkich tragedii i cierpienia.
Piotr Kościelny w sposób realistyczny i wiarygodny oddaje klimat lat 80-tych - popularne, caro, robury, milicyjne polonezy, grzałka do wody, "Powrót do Edenu", mentalność i strach zastraszonych ludzi.
I mimo iż wiem, że to literacka fikcja - zawsze jestem przekonana, że ta historia się wydarzyła.
W tej powieści każdy ma coś za uszami, niemal każda postać jest zła na swój sposób.
I gdy tyle zła zbierze się do kupy w jednym czasie - mamy to, co pokazał Piotr w tym kryminale.
I to już nie jest ZŁO, to już jest BESTIALSTWO, które wyszło z człowieka....
I tylko od nas zależy, jak długo i daleko będzie się rozprzestrzeniać....
Wielu pisarzy osadza akcję książki w latach 80-90-tych, ale Piotr jest w tym mistrzem.
Jak zawsze książka wywołała mnóstwo emocji, refleksji i przetestowała moją wrażliwość?
Jeśli oglądaliście film "Zodiak" to ten kryminał jest dla Was.
"Po raz kolejny w swoim życiu zrobił coś złego. Znowu poddał się impulsowi i zaatakował. I podobnie jak wtedy nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia."
To był krótki moment, impuls, chwila. Opamiętanie przyszło zbyt późno, wraz ze świadomością nieodwracalności czynu. Jednak obudził w nim żądzę o której istnieniu nie miał pojęcia. Zawładnęła umysłem, każdą myślą, duszą. Trudno ją ugasić, trudno zapomnieć. Zło w najczystszej postaci...
Na tle ponurej i szarej podwrocławskiej wsi lat 80. obserwujemy ludzkie tragedie i dramaty, ale przede wszystkim śledztwo, które mobilizuje miejscową milicję. Zaginięcie młodej dziewczyny budzi wiele wątpliwości, a jedynie porucznik Adam Kozłowski nie wierzy w pomyślne rozwiązanie sprawy. Jego przypuszczenia potwierdzają się w momencie odnalezienia ciała. Jest i druga perspektywa - sprawcy. Znamy jego tożsamość, odczuwamy jego początkowy popłoch i strach przed zdemaskowaniem. Jednak okoliczności sprawiają, że zaczyna czuć się bezkarny i pewny siebie. Te uczucia umacniają się na przestrzeni lat, bywają bardzo zgubne.
Kościelny przypomina, że do zła zdolni są zwyczajni ludzie i często wynika ono z pokusy lub konkretnej sytuacji. Czasem nie wymaga od nas żadnych czynów, bo wystarczy nic nie robić, odwracać wzrok, gdy komuś obok dzieje się krzywda. Zastanawiałam się, czy zło ma jakieś granice, bo w tej opowieści przekraczane były wszystkie. Wnikliwie odzwierciedlone trudne realia PRL dodawały klimatu i wzmacniały napięcie.
Dawno żadna historia nie pozostawiła mnie z tyloma myślami i smutnym poczuciem niesprawiedliwości.
„Wziął ze stolika strzykawkę i pociągnął tłok. Strzykawka wypełniła się powietrzem. Z uśmiechem wbił igłę w żyłę kobiety. Upajał się tą chwilą. Wiedział...
Najnowszy thriller od autora takich bestsellerów jak ,,Łowca", ,,Zwierz" czy ,,Dom" ! Duet Sikora Bielecki powraca! We Wrocławiu grasuje kolejny seryjny...
Przeczytane:2025-01-12,
Wstrząsnęła mną ta książka i nie pozwoliła mi spokojnie spać. Przeczytałam ją kilka dni temu a ciągle tłucze mi się po głowie.
Na wiejskich peryferiach Wrocławia lat 70 dochodzi do okrutnego morderstwa. Tylko Henryk Kolasa oraz jego teściowa znają prawdę. Milicja obarcza zabójstwem niewinnego człowieka. Parę lat później dochodzi do kolejnej śmierci. Milicjant Kozłowski jest pewny, że ma do czynienia z seryjnym mordercą. Czy i tym razem Kolasa uniknie kary?
Czasy PRL’u nie należały do najłatwiejszych. Autor perfekcyjnie wgryzł się w ich specyfikę, obnażył ich niesprawiedliwość i tendencyjność. Obrał prawdę do kości i pokazał do czego doprowadza otumanienie obywateli i trzymanie ich pod ciężkim buciorem władzy absolutnej.
Morderca jest do cna zepsuty, przegnity zbrodnią, zniewolony chuciami. Nienawidzimy go i pragniemy jego zguby. Jednym z nielicznych pozytywnych bohaterów tej powieści jest milicjant Kozłowski, który z uporem dążący do odkrycia prawdy i bez strachu sprzeciwia się systemowi.
Autor nie dawkuje napięcia, on utrzymuje je cały czas na wysokim poziomie. Obserwujemy ruchy mordercy, widzimy jak skutecznie poluje. Czekamy z wytęsknieniem na jego ujęcie, chcemy… sprawiedliwości. Czy jednak w świecie matactw, wpływów SB i polityki ukierunkowanej na jedyną słuszną drogę możemy się doczekać zadośćuczynienia poczynionym czynom?
„Zły” to książka o potężnym ładunku emocjonalny ze śmiertelnie wyśrubowanym napięciem. Wwierca się ona mocno w trzewia i uderza brutalną prawdą prosto w twarz. Jej finał szokuje, przygniata swoim ciężarem.
Kolejny raz Autor zmiótł z planszy wszystkie pionki i pozostawił mnie oniemiałą z wrażenia i obtłuczoną moralnie.
Współpraca barterowa @wydawnictwoczarnaowca