Złote lata polskiej chuliganerii. 1950-1960

Ocena: 5.33 (3 głosów)

Jaki jest rodowód chuligana?

Dlaczego chuligan stał się problemem politycznym?

Jak mucha zwalczała chuliganerię?

Co wspólnego z polskim chuliganem miał bagnet w brzuchu Koreanki?

Czy chuligan i bikiniarz byli przyrodnimi braćmi?

To tylko niektóre z wielu ciekawych pytań, które autor stawia w zakrojonej na szeroką skalę opowieści o pladze, jaka nawiedziła Polskę Ludową w latach pięćdziesiątych minionego stulecia - chuligaństwie. Szeroką, bo przedstawiającą rozmaite aspekty tego zjawiska w okresie jego złotych lat, gdy chuligaństwo kwitło na potęgę - wskutek niemocy władz, nieudolności fatalnie wyszkolonej milicji, braku narzędzi prawnych, a także z powodu powiększania się rzeszy młodych ludzi znudzonych socjalistyczną ,,mową-trawą". Wszystko w formach też rozmaitych, ale zawsze atrakcyjnych dla odbiorcy, zwłaszcza gdy nie jest pozbawiony poczucia humoru. Autor nie stroni od anegdot i historii barwnych, choć przecież wyłuskanych z ponurej, wszechogarniającej szarzyzny tamtej dekady. W paru momentach sięga i do własnych wspomnień, ale - w tych kluczowych - ponad ,,opis własnymi słowami" przedkłada pełnokrwisty, najlepiej oddający istotę rzeczy oraz atmosferę cytat.

Wielu czytelników lektura może zaszokować. Mniej nawet łobuzerskimi lub zgoła bandyckimi poczynaniami chuligańskich paczek, bardziej emanującym z licznych stron antyamerykanizmem,

w treści i formie graniczącym z paranoją. Nie autora, lecz ważnych, choć drugoplanowych, bohaterów jego książki: polityków, dziennikarzy na usługach władzy, tzw. działaczy, prawników. Z kolei miłośników literatury i filmu zainteresują chuligańskie fascynacje autorów dzieł papierowych i celuloidowych. Jest jeszcze coś, co wyróżnia tę książkę - to ważny dla każdego rozdziału i dla wielu sytuacji opis tła, na jakim rozgrywają się przedstawione wypadki. Tła politycznego, społecznego, obyczajowego. Z kolei dołączone do każdego rozdziału ,,Niezbędniki" wyjaśnią (młodszemu lub po prostu mniej w historii zorientowanemu) czytelnikowi: kto, co i dlaczego.

Informacje dodatkowe o Złote lata polskiej chuliganerii. 1950-1960:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania: 2018-04-27
Kategoria: Historyczne
ISBN: 9788301198527
Liczba stron: 288

więcej

Kup książkę Złote lata polskiej chuliganerii. 1950-1960

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Złote lata polskiej chuliganerii. 1950-1960 - opinie o książce

Avatar użytkownika - niepoczytalna
niepoczytalna
Przeczytane:2018-08-06, Ocena: 5, Przeczytałem,

Dawniej młodzież była inna…?

Choć książka autorstwa Piotra Ambroziewicza wygląda dość niepozornie i na pierwszy rzut oka, spodziewać się po niej można lekkiej lektury o charakterze rozrywkowym, to już pierwsze strony wyprowadzają nas z błędu. Tak naprawdę książka jest wnikliwym studium chuligaństwa w Polsce. Autor w sposób niezwykle rzetelny i z naukowym zacięciem podchodzi do tematu, a jego rozważania rozpoczynają się etymologią słowa “chuligan”, by następnie – w oparciu o ogromną ilość źródeł – przedstawić charakterystykę i ewolucję polskiego degenerata i skandalisty.

Piotr Ambroziewicz bardzo duży nacisk kładzie na ukazanie tego, jak zmieniało się postrzeganie chuligaństwa przez władze i społeczeństwo w kolejnych latach omawianej dekady, jak powoli oddziela się obraz bikiniarza-buntownika od pospolitego bandyty i zabijaki. Oprócz tego autor bardzo mocno skupia się na politycznym aspekcie omawianego problemu (chuligan jako wróg publiczny), podpierając swoją analizę ogromną ilością źródeł: artykułów potępiających łobuzerię, kształcących społeczeństwo, jak rozróżnić bikiniarza i na jakie niepokojące symptomy zwracać uwagę, a także omawiających sprawy sądowe młodocianych rzezimieszków. To wszystko jest barwnie przeplatane fragmentami "Dziennika" i "Złego" Leopolda Tyrmanda.

Choć odczuwam lekki niedosyt informacji dotyczących subkulturowych aspektów (chciałabym więcej fantazyjnych fryzur, barwnych ubrań i zachłyśnięcia kulturą Zachodu), to ciężko zarzucić tej lekturze niedopracowanie, zwłaszcza po bardzo obszernym omówieniu pochodzenia chuligaństwa oraz całego podłoża tego zjawiska. Przez kilka rozdziałów autor prowadzi polemikę z wybranymi tekstami źródłowymi, omawiając przyczyny tworzenia się band chuligańskich i sposoby radzenia sobie państwa z tym problemem (czyt. wyeliminowanie jednostek destrukcyjnych ze społeczeństwa).

"Złote lata polskiej chuliganerii. 1950-1960" są pozycją przede wszystkim naukową, co potwierdza warsztat autora, jego podejście do tematu oraz niezliczona ilość przytoczonych źródeł. Nie należy jednak obawiać się tego, że książka okaże się “trudna i nudna”, gdyż styl Piotra Ambroziewicza jest lekki, a jego nieco złośliwe uwagi i komentarze znacznie ożywiają narrację. Dla miłośników epoki PRLu jest to pozycja obowiązkowa, a dla tych, którzy jeszcze się wahają, powiem jedno: poczytajcie o tej niepewnej dekadzie w dziejach Polski Ludowej (gdzie żaden wyrok sądowy nie był niepodważalnie oczywisty) i wybrykach, od których włos jeży się na głowie. Sami zobaczycie, że młodzież przez te ponad pół wieku wcale tak bardzo się “nie zepsuła”, a może nawet i ucywilizowała?

Link do opinii

Piotr Ambroziewicz, autor "Złotych lat polskiej chuliganerii" w swej książce zawarł wiele informacji, które są odpowiedziami na najważniejsze, jak również i te mniej ważne pytania. Choć tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Polska Ludowa w latach pięćdziesiątych minionego stulecia, to taki okres, w którym chuligaństwo bardzo mocno się rozprzestrzeniło i uwidoczniło. I co najgorsze, czytając tę lekturę dowiadujemy się jaką niemoc posiadała władza wobec tej grupy młodych ludzi, jak nieudolnie radziła sobie z nimi milicja. W takiej sytuacji chuligaństwo rozrastało się na potęgę. Byli to przede wszystkim młodzi ludzie. Dlaczego tak się działo? Co nimi kierowało?

Na samym początku książki dowiadujemy się skąd wywodzi się słowo chuligan i jak się okazuje są różne opinie, różne pomysły na jego pochodzenie. Mnie sam początek zainteresował i czytałam z zaciekawieniem. Nigdy nie zastanawiałam się nad samą definicją chuligaństwa, czy też nad tym skąd ono mogło się wziąć. Od kiedy pamiętam znam to słowo i wiem kogo się nim nazywa. Niemniej jednak po zapoznaniu się z kilkoma informacjami, nabyłam pewną wiedzę. Choć nie do końca wiem, której teorii pochodzenia jestem najbardziej przychylna, gdyż w każdej z nich widzę jakiś sens, jakąś prawdę. Zostawię zatem w głowie te kilka definicji, niech one wszystkie będą zapamiętane.

Po interesującym wstępie zrobiło się ciężej i niestety książkę czytałam dość długo, a nie należy do tych grubych. Nie jest to wina sposobu przekazania informacji, czy też opisania wydarzeń. Mnie po prostu chyba sam temat nie porwał, choć spodziewałam się, że mnie wciągnie. Uważam, że jest to świetna książka dla osób, których tematyka naprawdę interesuje i które poszukują szczegółowych informacji na o chuligaństwie tamtych lat. Dlatego postanowiłam, że napiszę o tej książce pozytywnie, pomimo iż jak już wcześniej wspomniałam, mnie tak naprawdę było ciężko przez nią przebrnąć. Uważam jednak, że dla osób zainteresowanych okresem lat pięćdziesiątych minionego stulecia i tym co ci młodzi ludzie wyprawiali, będzie to naprawdę ciekawa lektura i cenne źródło informacji. Autor przyłożył się do napisania książki i to widać zaczytując się w niej.
Do każdego rozdziału dodany jest "niezbędnik", w którym znajdujemy różne definicje, znaczenia czy też kto kim był, na przykład co nazywane jest planem Marshalla, czym jest subkultura przestępcza, jaką fryzurę nazywano "fanfan", kim był Auscaler Gustaw i wiele, wiele innych. Myślę, że zaciekawieni tymi latami, jak również tą tematyką będą usatysfakcjonowani wiadomościami, które otrzymają czytając tę książkę.
Pomiędzy stronami "Złotych lat polskiej chuliganerii", znajduje się kilka zdjęć, a między innymi zdjęcie z odbudowy Warszawy, a na nim widok na Aleje Jerozolimskie (1954 rok), zdjęcie z procesu Burmajstra i jego kolegów (1951 rok) i kilka innych.

Po przeczytaniu lektury, z pewnością wiele informacji pozostanie w mojej głowie, z czego się bardzo cieszę. Jestem bogatsza o kolejną wiedzę i choć nie było mi łatwo przepłynąć przez tę książkę, siłą wyższą zostanie ona zapamiętana, a raczej niektóre informacje, takie które do mnie trafiły. Póki co tyle mi wystarczy w zupełności. A gdy tylko będę potrzebować więcej informacji, książka będzie na mnie czekać w mojej domowej biblioteczce.

 

biblioteczkamoni.blogspot.co.uk

Link do opinii
Avatar użytkownika - allison
allison
Przeczytane:2018-06-13, Ocena: 6, Przeczytałam,

"Złote lata polskiej chuliganerii" Piotra Ambroziewicza to ciekawa opowieść o Polsce lat 1950-1960, napisana z wielką znajomością tematu, ale i z poczuciem humoru. Dzięki temu całość połyka się jednym tchem. 

Kim jest chuligan? Jestem pewna, że gdyby zadać to pytanie przypadkowo wybranej setce osób, odpowiedzi byłyby bardzo różne – od potępieńczych definicji, poprzez neutralne konteksty, aż do pełnej wyrozumiałości, gdyż chuligan bywa nieraz mylony z łobuzem, który może okazać się całkiem sympatyczny. Ileż to bowiem razy rodzice nazywają swoje dziecko łobuziakiem, nie nadając temu znaczeniu negatywnego zabarwienia. 

Chuligan w ujęciu Piotra Ambroziewicza również nie jest pojęciem jednoznacznym. Autor porównuje np. chuliganerię z bikiniarzami, udowadniając, że nie są i nie powinny to być synonimy. Bikiniarze byli bowiem przede wszystkim buntownikami, którzy ubiorem, fryzurami i stylem bycia wyrażali swój bunt wobec zastanej, szarej i siermiężnej rzeczywistości. Ich kolorowe skarpetki do dziś mają symboliczny charakter i chyba najbardziej kojarzą się z tą subkulturą sprzed lat. 

Chuligani – w przeciwieństwie do bikiniarzy – mieli skłonności do przemocy, nie tylko kradli, zastraszali i napadali, ale również gwałcili i potrafili pobić śmiertelnie kogoś, kto z jakichś przyczyn nie przypadł im do gustu. 
W latach 50. i 60. minionego stulecia te dwie grupy zostały jednak wrzucone do jednego worka przez milicjantów i władze, którym mocno nie w smak były barwne skarpety, wąskie spodnie i oryginalne krawaty, nie mówiąc o "wrogiej i imperialistycznej" muzyce jazzowej, której nawet nie uważano za muzykę. 

Piotr Ambroziewicz ukazuje nie tylko społeczny i socjologiczny wizerunek dawnego chuligana, łobuza i bikiniarza. Często sięga po przykłady z literatury, na czele ze "Złym" Leopolda Tyrmanda, oraz z filmu (np. "Piątka z ulicy Barskiej" czy "Sprawa do załatwienia" z Adolfem Dymszą). 

Bardzo interesujące są fragmenty poświęcone językowi chuliganerii, która – na wzór gwary więziennej – posługiwała się wewnętrznym językiem, działającym na zasady grypsery. To nie tylko pojedyncze słowa, zwroty, ale i swoiste listy przykazań, lapidarne przyśpiewki oraz całe, nieraz wielozwrotkowe piosenki (np. "Idzie Figus Targową ulicą"). 

Co ciekawe, do grona chuliganów zaliczano przede wszystkim chłopców i młodych mężczyzn. Kobiety należały w tym gronie do rzadkości, gdyż traktowano je z lekceważeniem i pogardą. Autor pisze jednak o nielicznych przypadkach chuliganek, które zyskały sobie uznanie płci przeciwnej i nieraz przewodziły przestępczym grupom w sposób wyjątkowo brutalny. 

Zjawisku chuliganerii w latach 1950-1960 wydano zdecydowaną walkę, porównując je w środkach masowego przekazu do wykolejeńców i amerykańskich, młodocianych gangów. Polowano i na rzeczywistych przestępców, i na zwykłych chłopaków, którzy uraczyli się na wiejskiej zabawie samogonem, po czym nakrzyczeli na sołtysa i wybili kilka szyb w remizie. 
Procesy jednych i drugich opisywano na łamach prasy, przestrzegając "uczciwe, socjalistyczne społeczeństwo" przed kontaktami z wywrotowcami i zachęcając do donosów. 

Piotr Ambroziewicz przywołuje w swej książce wiele udokumentowanych przykładów, anegdot i fragmentów z dawnych gazet. Opatruje je zabawnymi, satyrycznymi komentarzami, co bardzo ubarwia treść. 
Niewątpliwą zaletą jego monografii jest zgrabne połączenie bogatej, szczegółowej wiedzy z lekkim, humorystycznym przekazem. Dzięki temu całość czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. 

BEATA IGIELSKA 

Link do opinii
Inne książki autora
Auta dla nas, auta dla mas Kto czym jeździł w Polsce Ludowej
Piotr Ambroziewicz0
Okładka ksiązki - Auta dla nas, auta dla mas Kto czym jeździł w Polsce Ludowej

- Co to był szewroletariat?- Jak zwykły Polak auto zdobywał?- Dlaczego nasi projektanci i konstruktorzy mieli pecha?- Jak władza oszukała ludzi na przedpłatach...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy