Rok 1990, Stenträsk w Szwecji. Notatka pozostawiona na kuchennym stole. Kochanie, poszłam zbierać maliny. Muszę wyjść z mieszkania. Markus jest u Karin. A potem gwiazdka w prawym dolnym rogu, ta, która wyglądała jak blizna po cesarskim cięciu. Podpis Heleny.
Zapadł zmrok, ale Helena i dziecko nie wrócili do domu.
Odgłos owadów prowadził ekipę ratunkową, głuche brzęczenie tysiąca krwiopijnych komarów. Dziewczynka już dawno przestała krzyczeć. Mrówki wchodziły i wychodziły z jej ust. Wzięli ją za martwą, ale kiedy opiekun psów Petterson podniósł ją, wydała z siebie cichy jęk. Dziecko przeżyło, ale Helena nie. Była i pozostanie zaginiona. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Nigdy więcej o niej nie słyszano. Zimne bagno stało się jej grobem.
Wiking Stormberg nigdy nie pogodził się ze stratą żony. Żył tylko dla swoich dzieci i pracy w policji w Stenträsk, i miał obsesję na punkcie bagien.
Mijają dekady.
Pewnego piątkowego popołudnia, w sierpniu 2020 roku, w skrzynce pocztowej Markusa, syna Wikinga i Heleny, ląduje list. Groźba, a może ostrzeżenie, napisane pismem Heleny i podpisane jej symbolem: gwiazdką.
Wiking musi zadać sobie pytanie, czy wariuje, czy widzi duchy, czy też jakaś zewnętrzna siła zagraża jemu i jego rodzinie - a jeśli tak, to kto lub co.
Książka znalazła się na shortliście nagrody Adilbris za najlepszą powieść kryminalną 2022.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2023-05-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Kallmyren
Tłumaczenie: Elżbieta Frątczak-Nowotny
✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨
Tytuł: "Zimne bagno"
Autor : Liza Marklund
Wydawnictwo:
Czasami jest tak, że opis książki widniejący na jej odwrocie nie pozwala mi być obojętną i sam mnie woła. Wołanie to jest na tyle skuteczne, że nie skupiam swojej uwagi na tym co znajduje się poniżej. A poniżej czasami są bardzo istotne informacje jak np, że dany egzemplarz jest drugą częścią trylogii. Zauważyłam po fakcie. Kusiło mnie nawet kupno pierwszej części, ale jakiś głos z tyłu głowy kazał mi się wstrzymać, poczekać, sprawdzić czy aby na pewno nie da się tego zrozumieć bez pierwszego tomu.
I może by się dało... Gdyby nie to, że przytłaczały mnie zbyt długie opisy, zbyt wolne tempo jak dla mnie nudne i monotonne a przede wszystkim skutecznie zniechęcał mnie znienawidzony przeze mnie wątek p**demiczny. Rozumiem, że książka mogła powstawać w tamtym okresie, ale po dwóch latach cyrku nie chcę do tego wracać. I jeśli chodzi o moją osobę to każda książka , w której autor poruszał ten temat powinna zawierać na okładce ostrzeżenie, ale rozumiem też że wtedy sprzedaż mogłaby być fiaskiem. Dlatego też cieszę się, że posłuchałam swojego głosu rozsądku i wstrzymałam się z zakupem. Nie cieszę się natomiast, że straciłam swój czas na "zimne bagno". Wgl mnie czułam tej historii, między mną a książką nie było chemii. Często z uczuciem ulgi ją odkładałam, a jak miałam się za nią zabrać -zaczynało się wywracanie oczami a następnie wyczekiwanie, że może jednak coś się zadzieje, coś mnie zainteresuje.... Bezskutecznie. W związku z tym, że jestem osobą, która jednak szanuje swój czas i wie czego chce- nie dobrnęłam do końca. Poddałam się gdzieś tak w połowie.
„Ludzie, którzy nie potrafili znaleźć miejsca w społecznej wspólnocie, często tworzyli własną, poza społecznym marginesem”.
1990 r. Stenträsk. Szwecja.
Helena, kochająca matka dwójki dzieci i szczęśliwa żona policjanta Wikinga Stormberga stała nie tragiczną bohaterką tajemnicy lokalnych mokradeł. Pewnego dnia wyszła na „spacer” zostawiając syna u babci, a młodsze dziecko, córeczkę, biorąc ze sobą. Na kuchennym stole jej mąż odkrył kartkę z taką informacją podpisaną przez żonę charakterystycznym podpisem - gwiazdką w prawym dolnym rogu, symbolem posiadanej przez Helenę blizny po cesarskim cięciu. Godziny mijały, a kobieta nie wracała do domu.. Coś złego musiał się stać. Rozpoczęto zatem poszukiwania.
Mała dziewczynka, córka Heleny i Wikinga została odnaleziona. Była w ciężkim stanie. Jej matki nie odnaleziono nigdy. Zimne bagno uznano za jej grób.. Miejsce to stało się również obsesją jej męża, który nigdy nie pogodził się ze strata miłości swojego życia. Nigdy się z nikim nie związał. Żył życiem swoich dzieci i pracą. Choć wspomnienia z roku na rok bledły, jego tęsknota wręcz przybiera na sile..
Trzydzieści lat później, syn Heleny i Wikinga, Markus otrzymuje tajemniczy list. Ni to groźba, ni ostrzeżenie. Wikinkg rozpoznaje jednak pismo Heleny i jej charakterystyczny podpis – gwiazdkę w prawym dolnym rogu. Rzeczywistość trafia go w splot słoneczny, sam już nie wie, czy traci zmysły, czy może to, w co wierzył przez trzydzieści lat, to było jedno wielkie kłamstwo.. Mężczyzna nie spocznie dopóki nie odkryje prawdy, choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobi w życiu..
„Zimne bagno” to klimatyczny skandynawski kryminał, druga odsłona „Trylogii kamiennego bagna”. Jest zawiła zagadka. Mroczna, duszna, lepka atmosfera. Niejednoznaczni bohaterowie. Autorka bez spektakularnych zwrotów akcji i wielkich dram wprowadza nas w świat czających się za każdym zakrętem znaków zapytania i wykrzykników, niewypowiedzianych myśli i obdartych z emocji czynów. Prowadzi do miejsc, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje, a rzeczywistość widziana oczami bohaterów co najmniej niepokoi.
Z ogromną ciekawością czekam na finałowy tom tej „Czarnej serii”, bo zarówno pierwszy, jak i drugi stały się niezwykle intrygującą podróżą w głąb „zachmurzonych” ludzkich umysłów.
Polecam.
Liza Marklund to szwedzka autorka kryminalna, której sławę światową przyniósł cykl o detektywce-dziennikarce Annice Bengtzon. Ja jednak z jej twórczością zapoznałam się po raz pierwszy dopiero przy drugim tomie cyklu trylogii kamiennego bagna pt. ,,Zimne bagno", tym samym udowadniając, że tomy można czytać oddzielnie. I była to mocno oryginalna przygoda literacka, kryminał dziwnie surowy, pozornie spokojny, a jednak mocno zaskakujący. Historia toczy się w małej szwedzkiej miejscowości położonej na północy kraju, latem, które wcale letnich temperatur nie dostarcza. Skupia się na policjancie, Wikingu, który próbuje wytropić tego, kto groził w liście jego synowi podając się za dawno zmarłą matkę... Fabuła toczy się powoli, my oglądamy ją jakby z boku - narrator nie jest chętny, by dzielić się z nami emocjami postaci. W pewnym momencie wątek głównego bohatera bierze górę, ale to wydaje się sprytnym zabiegiem usypiającym czujność, gdyż nagle historia wskakuje na całkiem inny tor. Pomiędzy zdarzeniami teraźniejszymi zamieszczone są retrospekcje z lat 80tych opisujące historię poznania i związku Wikinga i Heleny, która została jego żoną, jednak i ta historia ograbiona została z czaru towarzyszącemu pierwszym chwilom zakochania - jest brutalnie, bezlitośnie szczera i dosadna. Dziwne doświadczenie, czegoś z tak surowym, ponurym, burym klimatem jeszcze nie czytałam! Ciężko nawet skierować książkę do jakiejś konkretnej grupy odbiorców, ale może powiem tak: fani małomiasteczkowych kryminałów i fani niespecjalnie dynamicznej sensacji znajdą tu fragmenty dla siebie :)
Przed przeczytaniem książki "Zimne bagno" nie miałam pojęcia, że to jest drugi tom "Trylogii Kamiennego Bagna". Wielka szkoda i oczywiście moja strata. Gdybym przeczytała pierwszy tom "Krąg Polarny", może lepiej zrozumiałabym poczynania głównych bohaterów. Niestety nie wkręciłam się w ten skandynawski kryminał. Nie za bardzo wiem, co poszło nie tak. W połowie książki miałam ochotę odstawić ją na półkę. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie przeczytała jej do końca.
Mamy tutaj do czynienia z przeskokami w czasie, które się ze sobą przeplatają. Poznajemy wydarzenia z XX i XXI wieku.
Na początku naszej historii brałam udział w bardzo przerażającym odkryciu. Dosłownie miałam ciarki na plecach. Dalej nie było lepiej, ale o tym przekonacie się, czytając "Zimne bagno".
Poznałam tajemniczego Wikinga Stormberga. Dosyć intrygująca postać. Czy przeżył życie, tak jak chciał? Biorąc do ręki tę książkę, poznacie jego historię. Nie jest to prosta historia. Na bagnach spotkała Wikinga ogromna życiowa tragedia. Zginęła tam jego ukochana żona Helena. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Co się stanie, gdy po trzydziestu latach ich wspólny syn otrzyma list napisany pismem jego tragicznie zmarłej matki Heleny? Czy to są tylko jakieś zwidy? Czy jakimś cudem Helena przeżyła? A może, ktoś się pod nią podszywa? Tę zagadkę będziecie musieli rozwiązać sami. Czy wierzycie w istnienie duchów? Czy możliwe jest, że Helena domaga się pochówku?
Autorka w swoje najnowsze dzieło wplotła pandemię koronawirusa. Jak sobie z nią poradzili jej bohaterowie?
Jeżeli lubicie skandynawskie kryminały, to przeczytajcie "Zimne bagno".
Szwecję nawiedza huragan, z portu w Sztokholmie ginie wart 50 000 000 koron ładunek papierosów. Na nabrzeżu leżą zwłoki dwóch mężczyzn. Aida, chcąc się...
Gala wydana w sztokholmskim ratuszu z okazji wręczenia Nagrody Nobla oszałamia przepychem, lecz za woalem blichtru czai się zbrodnia. Na parkiecie Złotej...
Przeczytane:2023-08-20,
Skandynawskie kryminały, lubicie?
Osobiście uważam, że skandynawskie kryminały, to jedne z lepszych historii z tego gatunku. Bardzo lubię sięgać po powieści, których fabuła osadzona jest w krajach skandynawskich, mają one niesamowity klimat, a niepokój i dreszczyk emocji towarzyszą nam niemal od pierwszych stron. Tego również oczekiwałam, sięgając po powieść spod pióra Lizy Mark Lund „Zimne bagno”.
Rok 1990. Stenträsk, Szwecja.
Pewnego dnia, na kuchennym stole Wiking Stormberg znajduje karteczkę z charakterystycznym podpisem swojej żony Heleny i informacją, że musiała wyjść na spacer. Syna zostawiła pod opieką babci, córeczkę zaś zabrała ze sobą. Mijały godziny, a kobieta wraz z dzieckiem nie powróciła do domu. Rozpoczęły się poszukiwania, które zaprowadziły policjantów na mokradła. Córeczka Wikinga i Heleny zostaje znaleziona, choć jej stan jest ciężki. Ciała Heleny nie odnaleziono nigdy, a mokradła uznano za jej grób.
Wiking nigdy nie pogodził się ze stratą ukochanej kobiety, poświęcił się dzieciom i pracy. Lata mijają, lecz tęsknota za Heleną zdaje się przybierać na sile.
Trzydzieści lat później syn Heleny i Wikinga dostaje tajemniczy list. Stormberg rozpoznaje w nim pismo żony i jej charakterystyczny podpis, gwiazdkę w prawym dolnym rogu. Sam już nie wie, czy traci zmysły, czy widzi duchy, a może jakaś zewnętrzna siła zagraża jemu i bliskim. Jeśli tak, to kim jest? Jedno jest pewne, Stormberg nie spocznie, póki nie odkryje prawdy, co stało się z Heleną.
„Zimne bagno” to drugi tom „Trylogii kamiennego bagna”, o czym dowiedziałem się tuż po skończonej lekturze. Początek historii zapowiadał mroczną i klimatyczną powieść i liczyłam na to, że tak pozostanie do samego końca. Wszak już samo to, że fabuła rozgrywa się w Szwecji, powinno zagwarantować mi niesamowite emocje. Niestety. Wraz z kolejnymi rozdziałami napięcie malało, a coraz dłuższe opisy tylko mnie przytłaczały. Historia stawała się monotonna i nudna. Być może wrażenia z lektury byłyby inne, gdybym wcześniej wiedziała, że jest to drugi tom trylogii i przed lekturą „Zimnego bagna” zapoznałabym się z pierwszą częścią.
Podsumowując, choć „Zimne bagno” nie spełniło moich oczekiwań, to uważam, że warto dać szansę książce. Z pewnością fani skandynawskich thrillerów i kryminałów znajdą w tej lekturze coś, co ich zachwyci. Mnie niestety ta książka rozczarowała i po kolejny tom raczej nie sięgnę.