Książka autora "Drogi królów" i "Słów światłości"
Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, "Skrawek Nieskończoności", posiadając władzę absolutną, rządził i stosował terror, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2016-11-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 672
Tytuł oryginału: Mistborn
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Aleksandra Jagiełowicz
Bardzo dobra historia z dynamiczną akcją, ciekawymi jej zwrotami i kilkoma bohaterami, z którymi można sympatyzować.
Zakończenie szokujące, chociaż autor podrzucał pewne poszlaki co do natury istot pojawiających się w powieści w charakterze antagonistów.
Główna bohaterka i wątek romansowy to trochę YA. Nie zaskoczy, ale i nie rozczaruje, jeśli tak się do tego nastawić.
Pewnie niektórych to zdziwi, ale "Z mgły zrodzony" to dopiero pierwsza książka Brandona Sandersona, którą miałam okazję przeczytać. I szczerze powiedziawszy, gdyby ta publikacja nie została wylosowana, jako kolejna książka do przeczytania w ramach naszego klubu książki @czytaniezwiedzmami pewnie upłynęłoby jeszcze sporo czasu, zanim w ogóle zerknęłabym w stronę tego autora, ponieważ swoją zapowiedzianą na ten rok przygodę z fantastyką planowałam rozpocząć od nieco mniej wymagających pozycji.
W swojej książce Brandon Sanderson zabiera swoich czytelników do kraju, który przez tysiąc lat był zasypywany przez popiół, a mieszkający w nim skaa żyli w strachu i nędzy, będąc jednocześnie zmuszani do niewolniczej pracy. Powodem ich niedoli był posiadający władzę absolutną Ostatni Imperator, który rządził, stosując głównie terror. Uchodził za kogoś niezwyciężonego, porównywalnego do boga. Jednak kim był naprawdę?
W kraju, którym władał, wszyscy wyzbyli się nadziei. Nikt, nawet w marzeniach nie chciał sprzeciwiać się Ostatniemu Imperatorowi. Do czasu, ponieważ pewnego dnia ocalony z Czeluści Hathsin, pokryty bliznami pół-skaa na nowo rozbudził w nich nadzieję. Mężczyzna w wyniku traumatycznych wydarzeń nabył allomantyczne zdolności, które w połączeniu z jego złodziejskimi umiejętnościami, pozwoliły mu na objęcie stanowiska przywódcy rebelii, która ma pozbawić zarówno tronu, jak i władzy Ostatniego Imperatora. Czy Kelsierowi uda się wykonać to zadanie? Czy Ostatniego Imperatora w ogóle można pozbawić władzy? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że początek tej historii był dla mnie trudny i nieco nudnawy. Było to głównie spowodowane tym, że porażała mnie ilość dialogów, które znacznie przewyższały ilość opisów. Jednak w miarę upływu czasu proporcje nieco się wyrównały, co pozwoliło mi bardziej wczuć się w stworzony przez autora świat. A naprawdę było czym się zachwycać, ponieważ wyobraźnia Brandona Sandersona naprawdę robi wrażenie.
Zresztą nie tylko wykreowany świat zasługuje na uwagę. Myślę, że same postacie, były równie interesujące. Nietuzinkowe, ambitne i przede wszystkim zaskakujące, ponieważ nigdy do końca nie było wiadomo, jak zachowają się w konkretnej sytuacji.
Bardzo podobał mi się również rozwój samej fabuły, ponieważ nawet to, co z początku wydawało się mało istotne, na końcu okazywało się bardzo ważne. Przyznaje, że autor niejednokrotnie zaskoczył mnie tym, jak poprowadził swoją historię. Pewnie dla tych, którzy znają jego twórczość lub, którzy czytają zdecydowanie więcej literatury z gatunku fantasy, nie było to nic odkrywczego, ale na mnie naprawdę zrobiło to wrażenie.
Tak jak już wspominałam, było to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale już teraz mogę zapewnić, że z pewnością nie ostatnie, ponieważ chętnie sięgnę po kolejną część tej serii, aby dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się losy bohaterów poznanych w tym tomie. A myślę, że w niedalekiej przyszłości pokuszę się również o przeczytanie innych historii stworzonych przez autora.
Od tego typu książek oczekuję, że będzie fascynować swoim światem i zapewniać dobrą rozrywkę. Czy zawiodłem się? To solidne fantasy z ciekawym systemem magicznym. Jednak bez nowości i dość schematycznie. Klimat rodem z RPG.
Daję 4 za garść pomysłów, które - jak zwykle u Sandersona - czasami naprawdę robią wrażenie. W ogólnym rozrachunku jednak czytając głównie miałam z tyłu głowy przemyślenia typu "Minęło trzysta stron... kiedy to się wreszcie stanie ciekawe?". Pod koniec (ostatnie 150 stron) wreszcie zrobiło się interesująco, ale nie na tyle, bym chciała sięgać po drugi tom cyklu. Może kiedyś, ale nieprędko.
Fabuła wlokła się dość wyraźnie, najciekawsze postacie są drugoplanowe (Sazed <3), a dalsze śledzenie losów Vin i Elenda cóż... nie pociąga mnie zbytnio.
Dla fanów Sandersona. Ewentualnie dla fanów niezłego fantasy, którzy mają cierpliwość do przyzwoicie skrojonych prawie 700-stronowych cegieł. Prawdziwym plusem jest to, że "Zrodzony" w pewnym sensie stanowi spójną całość i spokojnie można na nim zakończyć czytanie cyklu.
Ci, którym nazwisko Sanderson nic nie mówi, niech żałują. Od tej książki zaczęłam. A potem to już poszło lawinowo. Jedna z najlepszych książek fanasy! Polecam każdemu, ale uwaga! Może się to skończyć Sandersonoholizmem.
Książka autora "Drogi królów" i "Słów światłości" Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze...
Zapierające dech w piersiach zwieńczenie epickiego cyklu o młodej pilotce, która powędrowała do gwiazd i dalej, by ocalić przed zagładą świat, który znała ...