Fionn nie jest zachwycony perspektywą spędzenia wakacji na wyspie u dziadka, którego prawie nie zna. Kiedy jednak po raz pierwszy stawia stopę na Arranmore, zaczynają dziać się dziwne rzeczy.
Raz na pokolenie, Arranmore wybiera nowego Strażnika Burz, który dzięki swojej mocy chroni wszechobecną na wyspie magię przed wrogami. Nadszedł czas, by dziadek Fionna, skryty i ekscentryczny staruszek, ustąpił miejsca nowemu Strażnikowi. Jednak coś głęboko ukrytego pod ziemią czai się, by do tego nie dopuścić. Mroczna magia budzi się, aby ponownie wzniecić pradawną wojnę.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2019-04-03
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Storm Keeper's Island
Fionn Boyle, Strażnik Burzy na wyspie Arranmore, staje przed walką swojego życia. Przerażająca wszechmocna czarodziejka Morrigana została wskrzeszona i...
Fionn Boyle, bohater ,,Wyspy Strażnika Burzy" ponownie znajduje się w centrum walki o przetrwanie wyspy Aranmore. Fionn Boyle był Strażnikiem Burzy w...
Przeczytane:2019-07-14,
Nie wiem, jak Wasi Dziadkowie – mój nie jest Posejdonem. Jest za to najwspanialszy na świecie, ale z królem oceanów łączy go chyba tylko to, że lubi wędkować. Gdybym jednak znała jakiegoś dziadka-Neptuna, na pewno umieściłabym go w powieści młodzieżowej tak, jak zrobiła to Catherine Doyle.
Rzecz zaczyna się od morskich, wyspiarskich klimatów, które przywodzą na myśl choćby „Dzieci z wyspy Saltkrakan” Astrid Lindgren. Czworo dzieciaków przybywa na wyspę Arranmore, aby spędzić wakacje u Malachiasza Boyle’a – dziadka dwójki z nich. Szybko okazuje się jednak, że miejsce niewiele ma wspólnego z sielanką i swobodą, jakiej spodziewał się główny bohater, nastoletni Fionn.
Wyspa w tajemniczy sposób ciągle się zmienia i podsuwa swoim mieszkańcom coraz to nowe ścieżki. Pamiętacie końcówkę „Vaiany”? Trochę tak to sobie wyobrażałam ;). Dziadek Malachiasz siedzi w niepozornej szopce i lepi(?) świece. Rzecz jasna, powieść nie jest o zamiłowaniu do rękodzieła, a wykonywane przedmioty mają magiczną moc. Samej wyspie zagraża także czarna strona mocy. Mamy walkę legendarnych, mitycznych bóstw. Ogółem – dzieje się.
„Wyspa Strażnika Burzy” jest wspaniałą wakacyjną propozycją dla każdego żwawo czytającego dziewięciolatka, ale też wszystkich próbujących się rozczytać, początkujących nastolatków. Powieść dla fanów przygód, magii i legend. Myślę, że mało kto nie należy choćby do jednej z tych kategorii ;).
Jeśli do tej pory nie daliście się przekonać, zamieszczam moje ulubione dwa cytaty. Niech będą dowodem na to, że książka jest także momentami „mądra i pożyteczna”, a nie tylko przyjemna.
Ty jesteś jego historią, Fionn. Ty i Tara. I twoja matka. I ja. Tak długo, jak jest ktoś, kto cię pamięta, nigdy naprawdę nie odchodzisz: ani ty, ani twoja historia. To jedna ze wspanialszych rzeczy na Arranmore. Ona nigdy nie zapomina.
Dziadek westchnął.
-Jeśli koniecznie chcesz się litować, to powinieneś litować się nad sobą. Twoja głowa wciąż jest bardzo pusta.
(…)-Zacznij ją zapełniać, chłopcze. To jest twoja największa odpowiedzialność. Żyć życiem jak cudem zapierającym dech w piersiach, tak, że gdy zacznie z ciebie uchodzić, wciąż będziesz czuł w sobie szczęśliwą iskrę i błogosławiony sens tego, że śmiałeś się najgłośniej, kochałeś najgłębiej i żyłeś bez lęku, nawet jeśli szczegóły stopią się w jedno.