Dzień dobry, prowadzę Wędrowny Zakład Fotograficzny. Jeżdżę od wsi do wsi, robię zdjęcia portretowe i drukuję je na miejscu. Zdjęcia są za darmo albo za coś do jedzenia. Lub za opowieść. Bo pani pewnie stąd? Klisza nie pęknie, proszę się nie martwić - zdjęcia są cyfrowe, ale drukowane na papierze. Że stara i ludzi będzie straszyć? Bez obaw, portret będzie tylko dla pani, nie dam go do gazety, a pani będzie miała pamiątkę. Bo kiedy pani ostatni raz zdjęcie u fotografa robiła? Trzydzieści lat temu? A widzi pani. Młodzi mają w komputerach, ale to nie to samo, prawda? Ja? Tak, mieszkam w samochodzie, jeżdżę latem wzdłuż granicy. Pamięta pani, że byli dawniej fotografowie, portrety robili? Naprawdę płacić nie trzeba. Jajka wezmę, chętnie. Nie ma pośpiechu, pani się przyszykuje, ja zrobię zdjęcie i posłucham. Bo proszę powiedzieć - jak tu jest?
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2019-08-14
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 384
Chłopska fotografia - ta rodzinna, prywatna - nie ma zwykle odrębnego miejsca w archiwach czy instytucjach. Przez wiele dekad mało kto się nią interesował...
Przeczytane:2019-10-15, Ocena: 6, Przeczytałam,
Książka "Wędrowny Zakład Fotograficzny" to zapis z podróży Agnieszki Pajączkowskiej, autorki, fotografki, artystki, kulturoznawczyni, która właśnie za ten projekt w 2016 roku została laureatką nagrody „Kulturystka roku”. Autorka od 2012 roku latem wyruszała swoim żółtym trzydziestoletnim volkswagenem T3 w miesięczne podróże wzdłuż granicy wschodniej i wymieniała zdjęcia na opowieści. Książka ta jest właśnie taki zbiorem wyrywkowych historii i sytuacji z drogi. Oczywiście znajdziemy też tu kilka zdjęć, jednak nie one są najważniejsze. Ważne są opowieści, wspomnienia napotkanych osób, głównie te z czasów wojny i krótko po niej. Wiele starszych osób opowiedziało o swojej dawnej codzienności, jak wyglądało wtedy ich życie, jak odnajdywali się po przesiedleniach, akcji „Wisła” czy rzezi Wołyńskiej. Niektóre historie wzruszają, niektóre oburzają, niektóre szokują. Ja przed lekturą niewiele wiedziałam o tym, co działo się po wojnie na tych terenach, więc wiele z tej książki wyniosłam. I to w formie prywatnej, osobistej, opowiedzianej oczami zwykłego człowieka.
Pisząc o książce koniecznie muszę też podkreślić styl i sposób użycia języka. Jest piękny. Staranny, z dbałością o szczegóły. Oczywiście w opowieściach przytaczanych bezpośrednio znajdziemy trochę naleciałości wschodnich, jednak wszystko jest jak najbardziej zrozumiałe. Książkę czyta jest łatwo, lekko i jest to językowo czysta przyjemność.
Jako że jestem zafascynowana wsią, jestem głodna historii z dawnych oraz Uwielbiam książki drogi, to dostałam tutaj wszystko to, czego chciałam. Książka mnie zachwyciła i na pewno na długo ze mną zostanie.