W Polsce co dziesiąty noworodek przychodzi na świat przedwcześnie. Dzięki postępowi neonatologii przeżywają dzieci, których jeszcze dekadę temu nie można było uratować - urodzone w dwudziestym drugim czy dwudziestym czwartym tygodniu ciąży (próg przeżycia). Jeśli - dzięki rehabilitacji - rozwijają się prawidłowo, mówi się o cudzie. Jeśli ciężko chorują, ich życie zamienia się w uporczywą terapię. Nikt w chwili narodzin nie wie, jak będzie.
To, czego doświadczają matki wcześniaków, można porównać ze stresem bojowym. Są słabe, bezsilne, pełne poczucia winy, dręczone wątpliwościami. Muszą szybko zapomnieć o sobie, by pomóc dziecku, które zaczyna najcięższą walkę - o życie. Na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka wcześniaki spędzają nieraz wiele tygodni, a nawet miesięcy. Najgorsze są poranki i wieczory. Poranki - bo trzeba wejść na oddział i dowiedzieć się, czy przez noc nie stało się nic złego. Wieczory - bo zostawia się dziecko. Rodzicom każdego dnia towarzyszą niepewność i poczucie zagrożenia. Jedno i drugie może już nigdy ich nie opuścić.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2020-03-25
Kategoria: Medycyna i zdrowie
ISBN:
Liczba stron: 224
Armenia. Niegdyś potężne imperium rozciągające się od Morza Kaspijskiego po Morze Śródziemne, dziś maleńkie i najbiedniejsze państwo na Kaukazie Południowym...
Po upadku Związku Radzieckiego mogło się wydawać, że w ogromie konfliktów, przemocy i patologii kobiety pozostaną jedynie ofiarami. W końcu w popularnych...
Przeczytane:2020-04-24, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Dla wielu kobiet informacja, że są w ciąży, jest spełnieniem marzeń. Przez 9 miesięcy oswajają się z myślą, że za jakiś czas ich życie się zmieni, nabierze innego wymiaru. Staną się matkami. Zdarza się jednak i tak, że czas oczekiwania na poród skraca się diametralnie, i dziecko pojawia się na świecie w wyniku cesarskiego cięcia, o wiele za wcześnie niż to zaplanowała natura. Dzięki ciągle rozwijającej się medycynie wcześniaki (bo tak je się nazywa), mają szansę przeżyć. Jednak jest to walka trudna, męcząca i bolesna nie tylko dla tych maluchów, ale i dla lekarzy, położnych, a przede wszystkim dla matek, które zadają sobie retoryczne pytanie: „Dlaczego to mnie spotkało?”, „Dlaczego moje dziecko?”.
„Wczesne życie” jest książką przedstawiającą nam codzienność kobiet, które urodziły swoje dzieci za wcześnie. Kobiet, które często obarczają winą siebie za to, że ich ciało zamiast być bezpieczną przystanią dla swoich pociech, okazało się pułapką bez powietrza. Doszukują się w przebiegu ciąży momentów, które mogły zwiastować przyszłe problemy. Towarzyszy im niewyobrażalny strach. Najpierw o to, czy dziecko przeżyje. Później, czy będzie zdrowe, samodzielne. Czasem nawet pojawiają się myśli, że jeśli dziecko ma być ciężko chore, to może lepiej, żeby umarło i się nie męczyło? I te wszystkie emocje są uzasadnione.
Towarzysząc autorce w jej codzienności na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka, spotykamy się z tragediami innych rodzin. Jesteśmy świadkami rozmów matek, które wzajemnie się wspierają, doradzają, jak radzić sobie z pokarmem, który nie pojawia się z powodu zbyt dużego stresu, opowiadają o piekle jakie przeszły. To poczucie wspólnoty pomaga znaleźć w sobie siłę, do kolejnego ciężkiego dnia w walce o swoje maleństwo.
Jest to książka bardzo emocjonalna i myślę, że dla wielu osób będzie bardzo trudna. Matki wcześniaków zawieszone są pomiędzy walką o życie swoich dzieci, ale równocześnie czują ogromny ból patrząc na ich cierpienie. Te emocje udzielają się też czytelnikowi. Jest to prawdziwy rollercoaster uczuć. Od radości, przez niepewność, po strach, ale i nadzieję, że wszystko się ułoży. Podziwiam siłę tych kobiet, jednak książka utwierdza mnie w przekonaniu, że nie chcę mieć dzieci. Obawiam się, że takiego bagażu bym nie uniosła.