Pisarka Marta Breen, waraz z ilustratorką Jenny Jordahl podejmują się trudnego zadania stworzenia opowieści obejmującej równo 150 lat historii kobiecych ruchów emancypacyjnych i ich walki o podstawowe prawa. Powstała fascynująca historia o bohaterstwie, odwadze i konsekwencji, która szczególnie tu i teraz, w Polsce drugiej dekady XXI wieku jest niezwykle aktualna i warta ciągłego przypominania.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 120
Tłumaczenie: Katarzyna Wiśniewska
HISTORIA FEMINIZMU W KOMIKSIE
Komiks, jako medium – a przynajmniej jego mainstreamowa odmiana – od samego początku wydaje się być przede wszystkim męską rozrywką. Wiem, że to duże uogólnienie, ale spójrzcie tylko sami – wszędzie napakowani faceci, dużo walk, seksowne dziewczyny ciągle świecące wielkimi dekoltami ledwie zasłaniającymi olbrzymi biust i wciśnięte w za ciasne, skąpe ciuszki itd., itd., itd. Nawet ilość kobiet zajmujących się historiami obrazkowymi jest o wiele mniejsza niż mężczyzn. Co nie znaczy, że brakuje albumów kobiecych – także na naszym rynku. Dowodem na to jest m.in. całkiem niezła, choć nie do końca udana, „Walka kobiet” przybliżająca nam dzieje feminizmu.
I cóż, chyba samo określenie tematu wystarczyłoby w tym wypadku za streszczenie fabuły tego dzieła. Zacznijmy więc po kolei. Akcja całości zaczyna się w XIX wieku, kiedy to kobiety nie mają żadnych praw, a mężczyźni decydują właściwie o każdym aspekcie ich życia. To wtedy zaczynają się tworzyć pierwsze ruchy chcące zmienić ten stan rzeczy, w czasach, kiedy to władze burzą się przeciwko niewolnictwu, ale dopuścić do głosu płci pięknej już nie chcą. Lata lecą, zmienia się sytuacja, a my krok po kroku podążamy ścieżką feministek, dowiadując się o problemach traktowania kobiet w różnych miejscach świata, zarówno w przeszłości, jak i obecnie.
Marta Breen i Jenny Jordhal, autorki i, oczywiście, feministki, stworzyły komiks udany pod względem wykonania, ale mocno jednostronny i hermetyczny, jeśli chodzi o treść. I nie mam tu na myśli tylko ograniczenia się do tematu feminizmu, bo i tu rzecz prezentuje tylko jeden rodzaj poglądów – tych współcześnie popularnych. Owszem, ciekawie zaprezentowano tu historię samego ruchu kobiecego, ale autorki skupiły się tu nie na większym kontekście, a przekazaniu własnych poglądów co w przypadku publikacji nomen omen historycznej jest sporym minusem.
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/09/walka-kobiet-150-lat-wolnosci-rownosci.html
Przeczytane:2018-12-07, Przeczytałam, Mam, 2018,
W tym roku poza 100leciem niepodległości Polski obchodzimy również 100 lat od uzyskania praw wyborczych przez kobiety w naszym kraju. Z tej okazji ukazała się publikacja "Walka kobiet. 150 lat bitwy o wolność, równość i siostrzeństwo" autorstwa Marty Breen i Jenny Jordahl.
Autorki podjęły się trudnego zadania, jakim jest stworzenie historii obejmującej 150 lat historii kobiecych ruchów emancypacyjnych oraz ich walki o podstawowe prawa. W efekcie powstała niezwykła historia o bohaterstwie, odwadze oraz konsekwencji. A ta tematyka wciąż jest bardzo aktualna i warta ciągłego przypominania.
Autorki tego komiksu biorą nas za rękę i prowadzą przez lata bitw kobiet o własne prawa - często tak banalne jak prawo do decydowania o sobie i swoim ciele. W "Walce kobiet..." możemy zapoznać się nie tylko z trudnościami, z którymi przez lata zmagały się kobiety, ale również z sylwetkami kobiet i młodych dziewczyn, które walczyły o równouprawnienie w swoim zakątku świata. Znajdziecie tu również współczesne postacie, co jeszcze bardziej uświadamia aktualność problemu.
W powyższej publikacji zostało podjęte wiele ważnych zagadnień, o których powinno się mówić również w szkołach na takich lekcjach jak przygotowanie do życia w rodzinie, wiedza o społeczeństwie czy nawet godzina wychowawcza. Tymczasem nie wiem jak Wy, ale mój wdż w szkole był tragedią i jedyną rzeczą, którą pamiętam była lekcja o relacjach między dziewczynami a chłopcami i definicja pocałunku. Moim zdaniem "Walka kobiet..." jest taką publikacją, która w prosty sposób wyjaśnia pewne rzeczy i można się na niej oprzeć chociażby w rozmowach o szacunku do kobiet czy antykoncepcji. Myślę, że nastolatki już w wieku 14 czy 15 lat będą w stanie odpowiednio podejść do tej lektury, a co za tym idzie do zagadnień, które są w niej podjęte. Tym bardziej, że cała wiedza podana jest w przyjaznej nastolatkom formie komiksu. Wprawdzie w tej książce jest też podjęty temat aborcji i antykoncepcji, ale nie ma co się oszukiwać, że nastolatki żyją w bańce, która chroni ich przed taką tematyką. Swoją drogą w gimnazjum w naszej klasie była dziewczyna, która zaszła w ciążę, więc może odpowiedni program przedmiotu jakim jest wdż sprawiłby, że nastoletnich ciąż byłoby znacznie mniej. Z drugiej strony nawet najlepsza szkoła nie jest w stanie zastąpić wychowania i rozmów z rodzicami na pewne tematy.
W każdym razie powyższy komiks przede wszystkim uświadamia ludziom to, czym jest dobrze rozumiany feminizm i pokazuje - również, a może i przede wszystkim młodszym pokoleniom, że mimo tego, iż wiele już wywalczyłyśmy to jeszcze długa droga przed nami. Jedyne czego mi tu brakowało to ewentualnego pokazania różnego podejścia np. do antykoncepcji i aborcji - mam wrażenie, że tu ten temat jest pokazany w biało czarnych barwach. Z drugiej strony o tym można napisać wiele książek.
Mam nadzieję, że będzie coraz więcej takich publikacji, które będą odpowiednie również dla młodzieży. A to dlatego, że moim zdaniem to ważna dziedzina naszej edukacji społecznej.