W otchłani Imatry

Ocena: 3.67 (3 głosów)
Jest rok 1893. W pociągu Kolei Nikołajewskiej, w tajemniczych okolicznościach umiera rosyjski milioner Jegor Pawłowicz Worobiow, który tuż przed śmiercią próbuje wyjawić córce mandżurski sekret jej rodu. W śledztwo natychmiast angażuje się Metody Kobyłkin – znany w całej Rosji detektyw, wielokrotnie porównywany do francuskiego Vidocqa. Z pozoru sympatyczny, starszy pan, w rzeczywistości jest śmiertelnie groźną bronią wymiaru sprawiedliwości. Wraz z zaufanymi agentami, Kobyłkin podejmuje się rozwiązania mrocznej zagadki rodu Worobiowów. Obfitujące w zwroty akcji śledztwo, odkrywa przed Czytelnikami kolejne zbrodnie, przenosząc bohaterów w coraz bardziej egzotyczne zakątki naszego globu...

Informacje dodatkowe o W otchłani Imatry:

Wydawnictwo: Dobre Historie
Data wydania: 2012-11-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-63667-99-5
Liczba stron: 254

więcej

Kup książkę W otchłani Imatry

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

W otchłani Imatry - opinie o książce

Avatar użytkownika - figlarna24
figlarna24
Przeczytane:2013-05-11, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2013,
Jest rok 1893 . Pociągiem Kolei Nikołajewskiej podróżuje powszechnie znany milioner - Jegor Pawłowicz Worobiow wraz ze swoją córką Marią. Milioner zmierza do Alekseja Nikołajewicz Kudlińskiego, by oddać mu rękę swej jedynaczki. Maria jest przerażona tą sytuacją, gdyż o przyszłym mężu wie tylko tyle, że jest on chorowity i może długo nie pożyć. W końcu ojciec ulega córce i chcę wyjawić tajemnicę swej decyzji, lecz nie uczyni tego nigdy, ponieważ nagle pada martwy. Lekarz stwierdza, że milioner zmarł na zawał serca. Maria pogrążona w bólu nie wie, jak poradzi sobie bez opieki ojca, choć zdaje sobie sprawę , że majątek jest spory. Nagle dziewczynie pomoc oferują dwaj mężczyźni - Aleksej Nikołajewicz Kudliński oraz Metody Kobyłkin. Bynajmniej nie są to dwaj kawalerowie, którzy będą ze sobą rywalizować o rękę młodej damy. Rzeczywiście Aleksej Nikołajewicz Kudliński swoją dobrodusznością zdobywa serce dziedziczki. Natomiast Metody Kobyłkin przybywa do Marii w innym celu.  Jest on znanym w całej Rosji detektywem i ma podejrzenia , że ojciec Marii mógł paść ofiarą zabójstwa...... Książkę czyta się błyskawicznie. Jest kilka powodów tego stanu, niekoniecznie pozytywne. Otóż książka ma małą objętość, jest bardzo dużo dialogów i znikoma ilość kombinowania, śledztwa, dopytywania, mylenia tropów, wodzenia czytelnika za nos itp. Na okładce przeczytacie, jakoby Metody Kobyłkin miałby być porównywany do Sherlocka Holmesa.I tu chyba zaszła jakaś karygodna pomyłka. Między oboma bohaterami nie widzę za krzty podobieństwa. Ani pod względem charakteru, sprytu czy dedukcyjnej elegancji. Kobyłkin jest raczej starszym panem, apodyktycznym i nie lubiącym, by z nim  dyskutowano. Ma on wrażenie , że jest nieomylny. Właściwie zastanawiam się, skąd Kobyłkin od razu podejrzewał zbrodnie? Tropy są duże. Pisarz nie postawił na to , by czytelnik błądził. Sprawca jest znany od początku i żadna w tym frajda. Zmarnowany potencjał, to również czas , w którym powieść się toczy. Aż szkoda, że Ławrow nie pokusił się o obszerniejsze opisy ówczesnej rzeczywistości. Dodałoby to miłego smaczku. Przeczytałam, ale zabrakło mnie wielu rzeczy i dlatego przypuszczam, że za jakiś czas zapomnę o tej książce.
Czy warto po nią sięgnąć. Być może, ale na kolana nie powala.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2014-08-27, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Książka ,,W otchłani Imatry" od samego początku dostała u mnie taryfę ulgową. Zdawałam sobie sprawę, że sięgam po pozycję niemalże stuletnią, że powieść pochodzi z kraju wielkiej literatury (naprawdę wielkiej), ale niekoniecznie z tradycjami w dziedzinie popularnych powieści detektywistycznych. Mam też świadomość, że u zarania gatunku nawet ci, którzy dziś uważani są za klasyków krymianłu, pisali w sposób dość prosty - bez głębokiej analizy psychologicznej (jakaś tam czasem była, ale raczej płytka), ani porywających opisów, ani mnogości wątków. Ważna była zagadka i sposób jej rozwiązania. Nie liczyłam więc ani na literacką ucztę, ani na spotkanie z arcydziełem. Czego w takim oczekiwałam? No cóż, niewiele - linearnej opowieści z zaskakującym zakończeniem i odrobiny nastroju, wynikającego z wieku tekstu. Wiecie o co mi chodzi: te lekko trącące myszką słowa - niby w pełni zrozumiałe, ale zupełnie już nie używane, te nie do końca współczesne konstrukcje zdań, ta czasami lekko odmienna pisownia. Niestety, nic z tych rzeczy nie dostałam. Ani fabuła, ani język, ani rozwiązanie zagadki nie uzasadniają straty czasu na lekturę. Szczęście w nieszczęściu, że mamy do czynienia z pozycją niewielką, w sam raz na jeden wieczór. Fabuła i rozwiązanie są przewidywalne do bólu. A to dla kryminału grzech śmiertelny. Wiele można wybaczyć, ale tego nie. Mniej więcej w okolicy dwudziestej strony widziałam już kto, jak i dlaczego zabił. Bynajmniej nie dlatego, że jestem taka bystra. Wręcz przeciwnie, w większości przypadków mam kłopot z odgadnięciem zakończenia nawet wtedy, gdy większość recenzji twierdzi, że rozwiązanie było oczywiste. Jeśli więc nawet ja domyśliłam się wszystkiego w jednej czwartej powieści, to rozwiązanie musiało naprawdę walić czytelnika młotkiem po głowie i krzyczeć ,,A kuku! Tu jestem." Na dokładkę mamy kilka wątków urwanych jakby je ktoś siekierą odciął. Ot, chociażby sprawa tajemniczego pierścienia, rozdęta do nieproporcjonalnych rozmiarów, więdnie z czasem niczym lotos na pustyni. O co chodziło? Tylko Autor wie. Co prawda ,,W otchłani Imatry" to pierwsza część cyklu - zamknięta, ale jednak pierwsza część. Być może, owe nieszczęsne wątki znalazły kontynuację w kolejnym tomie. Nie wiem, i pewnie się nie dowiem, bo nic nie wskazuje na to, by wydawnictwo miało zamiar rozpieścić nas kontynuacją. Swoją drogą, biorąc pod uwagę objętość tekstu, można było obie części wydać spokojnie jako jedną książkę. Jak na współczesne standardy i tak nie byłaby gruba. Co najwyżej średnia, ze wskazaniem na cienka. Nie ratuje ,,Otchłani Imatry" także język. No sorry, ale jeśli w książce napisanej na początku XIX pojawiają się słowa typu ,,nastolatka", to ja wysiadam i jadę innym pociągiem. Podejrzewam tutaj niezbyt szczęśliwy zabieg tłumacza i/lub redaktora. Ktoś wpadł na pomysł uwspółcześnienia, ,,przybliżenia" dzieła współczesnemu czytelnikowi. Koncepcja tyleż popularna i równie mądra jak malowanie na kolorowo starych, czarno-białych filmów. Dla mnie - porażka. Komu mogę polecić ,,W otchłani Imatry" Aleksandra Ławrowa? Tylko zagorzałym badaczom historii kryminału (pewne rzeczy warto wiedzieć i znać nawet jeśli się nimi nie zachwycamy) oraz osobom zainteresowanym historią literatury rosyjskiej, szczególnie XIX-wiecznej. Choć ci ostatni pewnie przeczytają sobie w oryginale. Opinia pochodzi z bloga: http://polekturze.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - slpablos
slpablos
Przeczytane:2013-04-02, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek 2013, Mam,
Barwna, wartka intryga i nietuzinkowe postaci sprawiają, że powieść czyta się jednym tchem.
Link do opinii
Inne książki autora
Caryca hunhuzów (Tom 2). Pierścień węża
Aleksander Ławrow0
Okładka ksiązki - Caryca hunhuzów (Tom 2). Pierścień węża

2-ga część cyklu przygód detektywa Metodego Kobyłkina. Spotykamy go ponownie po kilku latach, gdy w dalszym ciągu tropi tajemnicę mandżurskiej księżniczki...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy