Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Izabela Sowa posiada tytuł naukowy doktora psychologi i nie da się ukryć, że uzyskaną wiedzę, umiejętnie wykorzystuje w swoich książkach. Jej powieści pełne są postaci posiadajacych interesującą, złożoną osobowośc, i fabuły wzbudzającej sprzeczne emocje.
Główną bohaterką „Tymczasem”jest Monique, stylistka pochodząca z Bukowiny, pracująca wcześniej z telewizji a obecnie zarabiająca pisząc felietony i robiąc porządki w szafach śmietanki towarzyskiej. Wyplenianie złych nawyków w dobieraniu ubrań, segregacje w czyichś szafach to jest to, co lubi robić najbardziej. Przemierza kilometry w poszukiwaniu odpowiednich dla klientek strojów i dodatków. W czasie swojej prosperity wzięła kredyt we frankach na zakup malutkiego mieszkanka w Warszawie, w tej chwili ma przez to ogromne problemy finansowe. Pracy ma coraz mniej, wielokrotnie nie otrzymuje wynagrodzenia i z każdym dniem zaczyna psychicznie czuć się coraz gorzej. Pewnym paradoksem jest to, że jej narzeczony to ambitny trener motywacyjny, posiadający własny program w telewizji z dużą oglądalnością. To on stara się, aby Monigue wyznaczała sobie jakiś cel, jednak ona potrzebuje czegoś więcej niż słów. Coraz częściej wraca myślami do swojego dzieciństwa, a przede wszystkim do czasu, kiedy mieszkała w Krakowie, ze swoim niesamowicie ekscentrycznym wujem Augustem. Zaczyna postrzegać pewne wydarzenia zupełnie inaczej niż jako nastolatka. Doceniać rzeczy, które wcześniej uważała za coś zwykłego, nie godnego większej uwagi. Tęskni za wujem i stara się z nim skontaktować. Jednak on uparcie nie odbiera telefonu.
Powieść biegnie dwutorowo, rzeczywistość przeplatana jest retrospekcjami, głównie z czasu kiedy Monigue mieszkała w Krakowie. Dziewczyna przez cały czas ma poczucie klęski, niewykorzystanego danego jej czasu, a najbardziej żałuje, że żyła w pewnej „tymczasowości”. To na nią zrzuca swoje niepowodzenia i ją obwinia o aktualny stan rzeczy. Cały czas ocenia swoje zachowanie i wybór drogi życiowej. Tak naprawdę, mimo pewnej propozycji zawodowej, nie daje sobie nadziei na lepsze jutro. Tak jakby niespłacony kredyt nie pozwalał na nadzieję i blokował nawet marzenia.Duże wrażenie zrobiło na mnie jak sprawnie autorka połączyła wątek stolicy z krakowskim. Tu nie chodzi o płynność fabuły lecz tak umiejętne przedstawienie głównej postaci, że można idealnie odróżnić w niech cechy typowo warszawskie jak i te które charakteryzują krakowianina. Czytając tekst w pewnym momencie jakbym słyszała słowa wypowiedziane przez moją koleżankę z Warszawy, nawet można było sobie wyobrazić akcent: „Wybrała prysznic ale czasem robiła wyjątek dla nowego faceta, który ubrdał sobie, że wspólne moczenie w stygnącej wodzie to element tańca godowego. By nie odzierać go ze złudzeń, wciskała się do wanny otoczonej zapalonymi świecami i czuła się niby chryzantema na zaduszkowym grobie, wśród zniczy.” I okiem krakowskim - „Człowiek mieszka tyle lat w Warszawie i ciągle nie może przywyknąć, że tu ludzie wychodzą na dwór”. Czy jednak ważne jest kto skąd pochodzi? Czy nie jest tak, że to my powinniśmy stanowić sami o sobie? Autorka kładzie Monigue wiele kłód pod nogi, zarówno po to aby w końcu dorosła, jak i aby zaczęła dostrzegać pewne wskazówki jakie daje jej los. Życie „tymczasem” nie sprawdziło się, trzeba szukać pewnej stabilizacji, przede wszystkim jednak znaleźć samego siebie z własnymi potrzebami i pragnieniami.
Napotkani na drodze ludzie, jak w przypadku „Bonobo”(tak nazywal Monigue wuj August) niesamowita i tajemnicza Brzytwa, nie mają prowadzić za rękę, lecz mają byś swego rodzaju nauczycielami, wskazującymi jednak kilka kierunków jakimi można podążać. To główna bohaterka ma sama zdecydować jaką drogę chce wybrać.
„Tymczasem” to interesująca powieść o wartościach, które nie dość, że zanikają, to stają się coraz częściej zbędne, o życiu, które tak naprawdę jest niejednokrotnie jednym wielkim pędem za pieniądzem, dobytkiem, które jednak nie zastąpią miłości i uczucia spełnienia. O pewnych stylach życia, które jednych przerażają a drugich satysfakcjonują. O tym, że każdy człowiek jest inny, a uczciwość staje się wartością coraz bardziej poszukiwaną. Autorka pośrednio sugeruje, że całkowite oderwanie się od korzeni może spowodować naszą klęskę, lecz i nieodcięta w porę pępowina, może przysporzyć wiele problemów w dorosłym życiu.
Osobiście uważam, że powieść ta jest ogromnie krakowska i ktoś nie mieszkający w tym mieście, może troszkę czuć się zmęczony jej klimatem. Tak jak i nużył on nieraz wuja Augusta, który mimo pozornej negacji, był zdecydowanym lokalnym patriotą i Kraków dla niego stanowił centrum świata. Najważniejsze jednak jest w niej pewne przesłanie, by nasze życie nie było oparte na „tymczasem”, byśmy nie tylko żyli chwilą, lecz równocześnie patrzyli w przyszłość. Kredyty, praca, trzymają nas w jednym miejscu, rzadko kiedy pozwalając na odpoczynek, blokując umiejętność dokonywania odpowiednich wyborów. I mimo że „najsmaczniejsze potrawy powstały w garnkach biednych” to dążymy do luksusu jak mucha do miodu. Zapominamy, że nie da się odwrócić czasu i przyjaźnie nie będą trwać jeśli nie będziemy ich pielęgnować.
Izabela Sowa przypomina, że nasze tymczasowe maski mogą tak do nas przylgnąć, że gdy będziemy chcieli ich sie pozbyć, nasze oblicze niekoniecznie będzie nam się wydawać takim jakim go pamietamy a wtedy czeka nas długa droga aby go zaakceptować na nowo.Nie dopuśmy do tego.
Zmęczyłam, tak jak lubię Autorkę, to ta książka jest dla mnie niestrawna.
Monique jest stylistka w średnim wieku. Lata świetności ma już za sobą. Niezapłacone rachunki za energię elektryczna skutkują odcięciem prądu. I jak tu pracować, pisać artykuł do gazety?
Z pomocą przychodzi Aleks jej były który zaprasza do siebie do Krakowa. Monique postanawia odwiedzić przy okazji dawno niewidzianego wujka. I tu akcja nabiera tempa. Wuja nie ma a w jego mieszkaniu nowy lokator prowadzi remont.
Autorka w ciekawy sposób pokazuje czytelnikowi jak wygląda sytuacja z niewyjaśniona własnością kamienic. Jak trudno jest dojść do prawdy.
Jagoda, lat 30, pracuje w ekspansywnej międzynarodowej korporacji, lecz ona sama - pomimo dwóch fakultetów i znajomości trzech języków...
Ciąg dalszy kultowej Blagierki W deszczowy lipcowy poranek Blanka Pyton, teraz już uczennica I klasy LO, jej babcia Naftalina i odnaleziona po latach...
Przeczytane:2016-11-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Recenzenckie,
Poznałam twórczość Izabeli Sowy od książki pokazującej wszystkie współczesne problemy. TYMCZASOWOŚĆ. Pogoń za marzeniami o lepszym życiu, tym wyśnionym i wymarzonym. I zderzenie z rzeczywistością. Nagłe obudzenie się "z ręką w nocniku". Bohaterka to dojrzała kobieta, która pomimo półmetka życia nadal nie posiada stabilizacji. Ucieczka z małej górskiej wsi do Krakowa, a następnie do Warszawy sprawiła, że stała się jeszcze bardziej samotna. Brak rodziny, nastawienie na karierę i ciągła niepewność jutra.
Książka pokazuje czasy, w których żyjemy, może trochę przerysowane, a może nie. Nastawienie na karierę i podporządkowanie jej życia. Ciągłe dążenie do czegoś więcej. Zabieganie o uwagę, podlizywanie się, szukanie okazji, żeby sie pokazać. Przestawianie się w jak najlepszych świetle, zupełne oderwanie od rzeczywistości. Doszło do tego, że w pewnym momencie bohaterka ma dość. Nagły wyjazd do Krakowa, próba zlokalizowania wuja i sprawy z tym związane dają jej chwile wytchnienia. Możliwość dystansu.
Lektura tego tytułu może wywołać smutek i depresje. Pokazuje smutne życie, mimo ambitnych celów przedstawione raczej negatywnie. Podążanie za karierą dopiero po czasie pokazuje, ile człowiek z tego powodu traci. Chęć pokazania się, nawet przed najbliższą rodziną, wywołuje kuriozalne sytuacje. Przyjazd do rodzinnego domu wiąże się z prezentami dla całej rodziny, drogimi prezentami, które jako dobrze prosperująca kobieta ze stolicy Minique ma. Niestety w sytuacji, kiedy w domu braknie nawet prądu spędzenie świąt z rodziną nie wchodzi w grę. No bo jak to tak, przyjechać bez prezentów...
Ta książka sprawia, że wiele spraw zaczyna przestawiać swoje drugie dno. Zaczynamy myśleć nad priorytetami życiowymi. Nad pogonią za sławą. I nad brakiem stabilizacji. Dziś, w dobie wszeobecnych kredytów na mieszkania, robieniem kariery, a dopiero potem myśleniu o związku i może, kiedyś o dzieciach ten tytuł pozwoli jeszcze raz spojrzeć na życie. Może pozwoli zastanowić się nad pewnymi kwestiami, zanim nie jest za późno.
Najbardziej przerażająca w tej książce jest prawdziwość życia Monique. To nie tylko wymysł pisarki, ale tak rzeczywiście bardzo często niestety jest. Duże miasto sprzyja spełnianiu marzeń, ale o wiele częściej sprowadza człowieka na ziemię pokazując mu trud i brak perspektyw.
To książka, która zmusza do przemyśleń, jest trudna tematycznie i nie każdy będzie w stanie się w niej odnaleźć. Warto po nią sięgnąć, żeby poznać przedstawiony temat, czy jednak lektura sprawia przyjemność? Każdy odbierze ją bardzo indywidualnie.