Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: b.d
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 220
Nowe wydanie bestsellerowej publikacji Mariusza Urbanka! Zły Tyrmand to swoisty rewers słynnego Dziennika 1954 Leopolda Tyrmanda, legendy polskiego jazzu...
Agnieszka Osiecka napisała o nim „legendarny twórca «Przekroju» (właściwie cudotwórca…) (…) starał się, żeby jakoś przetrwać...
Przeczytane:2019-08-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Jest we mnie pewien rodzaj ciekawości, który ta książka w pewnej części zaspokoiła. Zainteresowanie sławnymi ludźmi nie tylko we mnie ale i w sporej rzeszy społeczeństwa istnieje od zawsze i zapewne nic tego stanu nie zmieni. Dzięki temu popytem cieszą się różne biografie i mniej lub bardziej odzwierciedlające rzeczywistość życiorysy. Pamiętam , wiele lat temu , na ścianach klasy języka polskiego wisiały czarno-białe zdjęcia polskich pisarzy i poetów. Stanowiły stały wystrój i tak bardzo wrosły w tamtejszą rzeczywistość , że przestawaliśmy zwracać na nie uwagę. Zastanawiała mnie zbieżność dat śmierci Tuwima i Gałczyńskiego, surowość niektórych twarzy i wrycie w pamięć tych portretów i pozostała umiejętność przypisania czasami zapamiętanego obrazu do twórczości. Szkoła się zakończyła, szkolne lektury odeszły w zapomnienie, brak czasu nie pozwalał wnikać w głębię poezji rodzimych poetów. Wraz z doczekaniem się własnych dzieci sięgałam po nieocenioną "Lokomotywę" czy "Słonia Trąbalskiego" nie zastanawiając się głębiej nad samy ich twórcą. Dzięki pewnej promocji na książki stałam się posiadaczką paru biografii Mariusza Urbanka. Może z sympatii do wspomnianej "Lokomotywy" pierwszy poszedł na tapetę "Tuwim". Nie żałuję bo autor książki bardzo pomógł mi w poznaniu tej zapomniajej postaci. Postać niesamowita talentem a zarazem nie do końca doceniona. Zmieszana z błotem za pochodzenie, moralnie dwuznaczna - szczególnie pod koniec życia, i przez współczesnych niedoceniana. Sporo dzięki tej książce dowiedziałam się o poecie, jego ogromnej twórczości oraz relacjach panujących w czasach jego życia. Szkoda, że tak późno, bo myślę,że podejście do przymusu nauczenia się w czasach szkolnych niektórych strof po poznaniu osoby twórcy staje się inne niż bez tej znajomości. Polecam dla ciekawych , którzy nie patrzą tylko na pochodzenie ale przede wszystkim na spuściznę Tuwima.