Teatr snów

Ocena: 4 (1 głosów)

Szukasz książki, w której zamiast prostych odpowiedzi czekają pytania, a gatunki literackie mieszają się jak w tyglu czarnoksiężnika? Sięgnij po Teatr snów!

Główną aktorką na scenie Teatru snów jest Ruda, kobieta o włosach w kolorze płomienia, którą dręczą koszmary.

– Cóż w tym dziwnego? – zapytasz. – To się przecież zdarza.

Lecz sny niczym trucizna przenikają do rzeczywistości. Rudą uprowadzają zakapturzone szkielety, a pan Cairo oskarża o czary. To początek przedziwnej gry w życie-śmierć. Szybko stajemy się uczestnikami niezwykłych wydarzeń, odwiedzamy światy, które tworzą się na naszych oczach, by po chwili rozpaść i zniknąć w nicości. Czeka nas podróż przez labirynty wspomnień, historie pełne magii, miłosnych uniesień i śmiertelnych potyczek, przerażenie, a może śmiech.

Teatr snów to prawdziwa uczta dla wyobraźni, surrealistyczny spektakl niedopowiedzeń, koszmarnych zjaw tonących w mroku pośród słów, niebezpiecznie wciągający i pozostawiający uczucie niedosytu.

Co tak naprawdę kryje się za kurtyną Teatru snów?

Informacje dodatkowe o Teatr snów:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-10-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788365419873
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski
Ilustracje:Iwona Anna Dylewicz

więcej

Kup książkę Teatr snów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Teatr snów - opinie o książce

Avatar użytkownika - Thalita
Thalita
Przeczytane:2019-03-10,

„Teatr snów” to powieść łącząca w sobie wiele światów, postaci i gatunków literackich. Główną bohaterką utworu jest Ruda – kobieta zawdzięczająca swój przydomek włosom koloru żywego ognia. Pochodzi on z między-światów, krainy znajdującej się między światem istot żywych a światem umarłych. Między-światy to miejsce pełne magii, lecz wyłącznie tej czarnej, złej. Choć dawniej i dobro miało w nim swój zakątek, od kiedy rządy przejął tam mroczny i okrutny Pan Cairo panuje tam jedynie mrok, zgnilizna, zepsucie. Nie ma miejsca na żadne pozytywne uczucia. Jednakże Ruda, sprzeciwiając się zaistniałemu porządkowi wprowadzonemu przez Pana Cairo, waży się pokochać pewnego mężczyznę i z tego powodu zostaje skazana na spalenie na stosie. O dziwo wymyka się jednak płomieniom i od tego momentu Ruda rozpoczyna podróż po rozmaitych światach i kolejnych wcieleniach, starając się przy okazji zwalczyć niegodziwego Pana Cairo i przywrócić dawny porządek świata.
Pisząc o książce „Teatr snów” warto przede wszystkim scharakteryzować jej główną bohaterkę, czyli Rudą. Tak naprawdę trudną określić, kim ona jest w rzeczywistości – w tekście ukazywana jest jako szerząca miłość i dobro czarownica, kobieta kot, kobieta fatalna. Przybywa do wielu światów istniejących zarówno współcześnie (małe miasto gdzieś w Polsce, wykopaliska archeologiczne w Egipcie), jak i w przeszłości (średniowieczna wioska, Egipt za czasów faraonów) oraz w światach magicznych (miasto Pana Cairo, między-światy). Prawie w każdym z tych światów poznaje mężczyznę pomagającego jej w realizowaniu misji, jednak ze względu na swoje powołanie nie jest ona w stanie z żadnym z nich związać się na dłużej, a na niektórych sprowadza również prześladującą ją klątwę Pana Cairo. Podróż po różnych światach zajmuje Rudej całe życie, a gdy dobiega końca jest ona już staruszką. Przechodzi w swoim życiu jednak tak wiele, że nawet jak na powieść fantasy zdaje mi się to być zbyt dużo.
Tu dochodzimy do kwestii budowy utworu. Powieść tworzy dziewięć części podzielonych na krótsze rozdziały, w których poznajemy świat przedstawiony na przemian z perspektywy Rudej i trzecioosobowego narratora. Poza tym każda z części zdaje się przynależeć do innego gatunku literackiego – zaobserwowałam tu m.in. horror, powieść fantasy, romans, baśń, powieść psychologiczną, powieść poetycką, a przede wszystkim powieść napisaną w konwencji realizmu magicznego, w której wiele wątków wydaje się niemożliwych, nierealnych, ale z drugiej strony prawdopodobnych. Magia miesza się tu ze światem rzeczywistym, a całość przypomina swą atmosferą sen – tak wiele elementów pojawia się tu znikąd, przenika z innymi i nagle znika, jak we śnie (na co zresztą wskazuje sam tytuł).
Czytając powieść warto również zwrócić uwagę na piękne opisy scen miłosnych, choć może miejscami trochę kiczowate, to jednak oddające w pełni główne przesłanie książki: „bez miłości nasze jutro staje się nigdy”, a także na ilustracje autorstwa samej Iwony Anny Dylewicz potęgujące grozę niektórych najmroczniejszych scen.
Pomimo całego swego artyzmu powieść ta nie jest pozbawiona wad. Akcja często bywa niespójna, tak naprawdę nie wiadomo przed czym ucieka Ruda i do czego zmierza, jest to poplątane podobnie jak ciągłe pojawianie się i znikanie niektórych mrocznych rekwizytów używanych przez główną bohaterkę, Często odnosiłam wręcz wrażenie, że autorka gubi się w wymyślonej przez siebie mnogości światów i szczegółów. Niemniej warto zauważyć, że „Teatr snów” jest literackim debiutem Iwony Anny Dylewskiej i miejmy nadzieję, ze w jej kolejnych książkach (a planowany jest już kolejny tom perypetii Rudej) pisarka dopracuje te mankamenty.
„Teatr snów” to powieść zarówno dla wielbicieli fantasy, jak i realizmu magicznego, gdyż jest ona połączeniem przede wszystkim tych dwóch gatunków. Powinna również spodobać się miłośnikom horrorów, jak i wszystkim fanom dobrej prozy.

Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/2018/06/teatr-snow-iwona-anna-dylewicz.html

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaRosinska
AnnaRosinska
Przeczytane:2019-03-10,

Ruda, kobieta o włosach koloru płomienia, aktorka na scenie sennych koszmarów. Ale co zrobić kiedy senne mary mieszają się z rzeczywistością? Kiedy przenikają do codzienności, zamieszkują w niej i prześladują swoją ofiarę? Śmiertelna rozgrywka rozpoczęta! Pan Cairo zrobi wszystko, by dopaść Rudą, którą oskarżył o czary. Gdy pierwsze podejście kończy się fiaskiem, za kobietą podążają zakapturzone szkielety, a cel jest jeden : unicestwić czarownicę raz na zawsze! Ruda tak łatwo się nie podda, ale wysłannicy pana Cairo będą podążać za Rudą do wielu światów. Czy w końcu ją dopadną? 

 Zaskoczenie. To słowo najlepiej opisuje moje emocje i wrażenia po przeczytaniu debiutu (!) Iwony Anny Dylewicz. W zasadzie po zapoznaniu się z opisem tej powieści nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Skoro wędrówka między światami to może fantasy? A może skoro gra w życie - śmierć to może coś bardziej w kierunku psychologicznym? Po przeczytaniu kilku rozdziałów przez chwilę przemknęło mi nawet przez myśl, że to może romans, bo Ruda w każdym świecie miała swojego adoratora. A może to po prostu była miłość? Wszystko okazało się zupełnie inne. Moim zdaniem Teatr snów nie wpisuje się schematycznie w żaden gatunek. To coś zupełnie innego, wręcz innowacyjnego, co pochłonęło mnie bez reszty. Najzwyczajniej w świecie chciałam, by ten spektakl trwał wiecznie...

 Przyznaję, że na początku byłam przekona, że trafiłam w sam środek... chaosu. Ruda śniła. W tym śnie stała przed obliczem pana Cairo, który pragnął, by kobieta została spalona na stosie. I chociaż zapadł wyrok, Rudej udało się wyrwać ze szpon śmierci. A może ona była już martwa? 

 Jednocześnie wydawało mi się, że przebywam w innej rzeczywistości, w której Ruda jest zwykłą kobietą. Inne wcielenie?

  Po chwili już nie wiedziałam, co jest snem, a co jawą. Jednak najważniejszym pytaniem było to, kim właściwie jest Ruda? Mną? Tobą? Sobą? Ile ma żyć? I jeszcze ten czarny kot...

- Kim ty jesteś, Ruda? - Mężczyzna był wyraźnie zdezorientowany. Widział kobietę, dotykał zwierzę. - Wydawało mi się, że cię znam! 

- Jestem nią i jestem nim, a jednak nie istnieję. Śnisz mnie - rzekła i dodała enigmatycznie: - Tylko zegar stanął już. Przestał bić... 

 Z czasem zdałam sobie sprawę, że ten pozorny bałagan to tak naprawdę określony ład. Czytało mi się lepiej, lżej. Nie wiem czy to kwestia wczucia się w historię Rudej, czy może autorka postanowiła trochę ułatwić mi wspólną podróż u boku miedzianowłosej? Jedno jest pewne : to była ekscytująca podróż u boku bohaterki Iwony Anny Dylewicz. 

 Urzekły mnie też ilustracje zawarte w książce (autorstwa Iwony Anny Dylewicz), które idealnie obrazowały aktualną sytuację bohaterki.  Momentami były mroczne, chwilami przerażające, zawsze fascynujące! Brawo! 

 Wiecie, dlaczego będę każdemu polecać tę książkę? Bo jesteśmy bardzo podobni do Rudej. Też jesteśmy aktorami na własnej scenie życia. Postępujemy dokładnie jak ona. I kiedy wydaje się, że docieramy do ostatniego aktu naszej historii zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek...

Link do opinii

Chaos, chaos, jeszcze ociupinka chaosu oraz szczypta zdradzieckiej dezorientacji bezpardonowo plującej nam w twarz – właśnie w ten sposób mogę śmiało określić swoją przygodę z książką [Teatr snów], która tymi „składnikami” mocno namieszała w mojej głowie. Wystarczyło doprawdy niewiele (czytaj: kilka akapitów pierwszego rozdziału), abym nie wiedziała, co ze sobą począć i jak postrzegać to, co właśnie było mi dane przeczytać. Każda kolejna strona powodowała, że formowane w umyśle proste, a zarazem banalnie brzmiące pytania zaczęły ewoluować w złożone potwory, na które nadal nie potrafiłam odnaleźć właściwych odpowiedzi. Do tego jeszcze dochodziła podzielona narracja, gdzie przyszło mi obserwować batalię Rudej o własnej życie widzianą jej oczami oraz z perspektywy „prześladowcy”, gdzie wydarzenia toczące się w śnie lub na jawie początkowo są sprzeczne względem siebie, by następnie wywoływały wrażenie déjà vu, powoli ukazując, jak te dwa odmienne światy zaczynają w pewnym stopniu przenikać przez siebie... totalne szaleństwo! W tej chwili zapewne myślicie, że zaraz zacznę swoją tradycyjną tyradę o tym, jakie to jest złe, jak można tak postępować i robić zwyczajnego czytelnika na szaro, ale niestety muszę was rozczarować. Otóż... to wszystko nie zostało wykreowane od czapy. Taki był zamysł samej autorki! Wraz z głębszym wniknięciem w fabułę otrzymywałam coraz to więcej wskazówek mogących doprowadzić mnie do właściwych wniosków, gdzie zagadki – z pozoru bez ładu i składu – zaczęły formować się w logiczną, zwartą całość. Poza tym dodatkowym atutem było utrzymanie przyprawiającej o zawał serca grozy panoszącej się niczym mysz w spiżarni, przez co wielokrotnie drżałam o losy głównej bohaterki. Nieraz chciałam krzyknąć, aby uważała na siebie i nie robiła czegoś pochopnie, bo zakapturzone kreatury czają się tuż obok, byle tylko ponownie ją pochwycić i doprowadzić przed oblicze paskudnego pana Cairo. I jak na początku nie potrafiłam aż nadto wczuć się w historię przedstawioną na kartach książki, tak tuż prawie pod sam koniec ciekawość zżerała mnie od środka, a każdą kolejną stronę połykałam w ekspresowym tempie! Jak widać, opłaca się cierpliwie czekać na dalszy rozwój sytuacji, bo przypuszczam, że gdybym odpuściła gdzieś w połowie, to ominęłoby mnie wiele ciekawych atrakcji.

„[...] zazdrość bywa równie niebezpieczna, jak miłość”.

Ruda należy do tej grupy bohaterów książkowych, których można kochać bezgranicznie, a zarazem darzyć ich tak ogromną nienawiścią, że ma się ochotę ją tulić i dusić za jednym zamachem. Ceniłam ją za zaradność, pomysłowość, przebiegłość czy samą wolę walki o własne życie, lecz niekiedy irytowała mnie zbyt raptownie podejmowanymi decyzjami, które – niestety – w większości nie wychodziły jej na dobre. Ale właśnie taka kreacja spowodowała, że nie mogę uznać ją za cyborga bez uczuć, bo Ruda, pomimo twardej postawy, nieraz okazywała słabość i bezsilność, prawie zatracając się w swej beznadziejnej sytuacji. Natomiast, jeżeli chodzi o słynnego pana Cairo i jego anorektycznych pomagierów to muszę przyznać, że doskonale odegrali swoje role, bo gdyby teraz przyszło mi się z nimi zmierzyć, to uciekałabym, gdzie pieprz rośnie, aby tylko nie stawać z nimi twarzą w twarz!

Styl pisania pani Iwony Anny Dylewicz teoretycznie nie wprowadza niczego nowego na rynek czytelniczy. Przecież mamy od grona książek, gdzie zetkniemy się z jakimiś potwornymi tajemnicami, a główny bohater będzie starał się je rozwikłać, w międzyczasie uważając na wszelkie złe moce próbujące uniemożliwić to zadanie. Teoretycznie, bo ta autorka wprowadza te pozornie często powielane schematy na zupełnie wyższy poziom! Jak już wcześniej wspominałam, tutaj praktycznie na każdym kroku musimy spodziewać się kolejnych niewiadomych, gdzie te przynoszą ze sobą zaskakującą mieszankę gatunków literackich, które – o dziwo – w większości doskonale ze sobą współpracują. Niestety w pewnym momencie czułam lekki przesyt tego wszystkiego, bo jak dobrze wiemy „Co za dużo, to niezdrowo” i w tym przypadku również można odnieść się do tego stwierdzenia. Ale za to nie mogę narzekać na ilustracje, które dodawały całej tej historii mrocznego klimatu i pozwalały ujrzeć to, co dotąd jedynie sobie wyobrażałam.

Podsumowując:

[Teatr snów] to jedna z wielu książek, których szpony tajemniczości i macki grozy spowodują, że nie będziesz w stanie zaprzepaścić okazji poznania największych sekretów ukrytych na kartach powieści i zostaniesz wręcz zmuszony do poznania odpowiedzi na zadawane wiecznie w myślach pytania. To również historia ukazująca, że nawet gdyby cały świat zwrócił się przeciw nam, to nie wolno nam się poddawać – musimy walczyć o swoje lepsze jutro, próbując udowodnić, że jesteśmy warci swojego istnienia. Tylko uprzedzam – to nie jest lektura dla każdego!

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy