Nic nie jest oczywiste, gdy piłkarska fikcja miesza się z polską rzeczywistością...
Czy wiesz, jak to jest, gdy próbujesz prowadzić proste, szczęśliwe życie, a cały świat stara ci się to za wszelką cenę uniemożliwić? Roman Dzwonecki, zawodnik występującego w Superlidze Centrum, zmaga się z tym problemem od wielu lat. Bo w piłkarskiej szatni, w której co drugi zawodnik jest zamieszany w korupcję, trener nie ma żadnej kontroli nad piłkarzami, a hazard, alkohol i seks bez zobowiązań są na porządku dziennym, trudno pozostać normalnym.
Jak zareagujesz, kiedy twoje życie nagle zmieni kierunek o sto osiemdziesiąt stopni? Zamierzasz się poddać czy będziesz walczyć do samego końca? A może zrobisz z siebie szmatę?
Tomasz Łapiński to bez dwóch zdań jedna z najbardziej nieszablonowych postaci polskiego futbolu w ostatnich 30 latach. Z talentem nie tylko do piłki, ale też fotografii czy filmu. Tym razem napisał książkę, będącą wybuchową mieszanką własnych doświadczeń z boiska, zmysłu obserwacji oraz... fantazji.
Krzysztof Stanowski, Weszło
Nienawidziłem przeciwko niemu grać. Był najszybszym środkowym obrońcą, z którym kiedykolwiek się mierzyłem. Przemawiał na boisku, bo poza nim był typowym niemową. Nie miał czasu gadać - zajęty był paleniem papierosów i kręceniem wąsa. Cieszę się, że zdecydował się zabrać głos w książce. W końcu niejedno widział!
Wojciech Kowalczyk, Weszło, kumpel Łapy z boiska
Znacie zapach piłkarskiej szatni, jej specyficzny język? Znacie? To przeczytajcie. To nie jest ,,kolejna biografia kolejnego piłkarza". To pełnokrwista fabuła powstała w głowie i spisana ręką byłego zawodnika. Zaorski, Smarzowski, Łapiński - tak mi się to układa. Połkniecie tę opowieść góra w 90 minut plus doliczony czas gry.
Tomasz Smokowski, Polsat Sport
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2019-02-27
Kategoria: Sport
ISBN:
Liczba stron: 356
Przeczytane:2019-07-09, Ocena: 5, Przeczytałem, 12 książek 2019, Mam,
„Przedstawione wypadki nie rozegrały się w Polsce w 2002 roku. Z szacunku dla tych, którzy nie brali w nich udziału, zmieniono nazwiska postaci. W trosce o polską piłkę nożną wymyślono przebieg zdarzeń.”
Powyższa fraza wygląda jak dość przewrotne nawiązanie do kryminalnego serialu „Fargo”, którego każdy odcinek zaczynał się od informacji mówiącej o tym, gdzie i kiedy działy się opowiedziane w nim wydarzenia i że na prośbę ocalałych zmieniono ich nazwiska, a z szacunku dla zmarłych resztę opowiedziano zgodnie z prawdą. Tomasz Łapiński nawiązuje do tego wstępu, zapewne nie bez przyczyny. Mógł przecież poprzestać na sztampowym: „zbieżność osób i wydarzeń opisanych w powieści z faktycznie istniejącymi jest przypadkowa.”
Cóż, trudno nie doszukiwać się zbieżności, gdy autorem jest postać znana w piłkarskim światku, który dodatkowo akcję swojej powieści w tym właśnie świadku osadził. „Szmata” jest bowiem powieścią z krwi i kości, co należy wyraźnie podkreślić, bo wyróżnia ją to na tle wysypu, z jakim mamy w ostatnich latach do czynienia, biografii i autobiografii w formie wywiadów czy wspomnień ludzi ze świata piłki kopanej. Łapiński swoje doświadczenia postanowił zbeletryzować, dzięki czemu uzyskuje dystans, szalenie potrzebny w sytuacji, w której nie chce się unikać trudnych tematów. Dzięki temu zabiegowi udaje się Autorowi przekazać więcej prawdy o mechanizmach funkcjonowania piłkarskiego biznesu, niż moglibyśmy znaleźć w mocno jednak przypudrowanych autobiografiach.
Prozatorski debiut Tomasza Łapińskiego, mam szczerą nadzieję, że na tej publikacji Autor nie poprzestanie, nie jest jednak tylko sensacyjną opowieścią w klimacie sławetnego „Piłkarskiego pokera”, choć świetnie sprawdza się jako kawał soczystego thrillera. W istocie jest głęboko humanistyczną historią człowieka, która stara się najlepiej jak potrafi robić to, w czym jest najlepszy, bo tego wymaga elementarna uczciwość. Dostajemy też drobiazgowy obraz jednostki tragicznej, która stale musi konfrontować się z jedną feralną decyzją z przeszłości, której cień zdaje się kłaść na całe jego życie. To dość uniwersalny problem, ale trzeba przyznać, że jak na debiutanta, Łapiński rozegrał go, nomen omen, koncertowo.
Przypomnijmy krótko, dla tych, którzy nie interesują się piłką nożną, że Tomasz Łapiński prócz kariery klubowej, zwłaszcza w Widzenie Łódź, gdzie grał 12 lat, regularnie grał też w reprezentacji Polski, z którą rozegrał 36 spotkań w latach 1992-1999 i w której, wraz z Jackiem Zielińskim, tworzył bardzo zgrany duet obrońców. Te fakty znajdziemy na kartach debiutanckiej powieści, którą dodatkowo postanowił Autor poprowadzić w pierwszo osobowej narracji. To dość ryzykowne posunięcie, bo sugeruje autobiograficzny charakter opowieści. Pamiętać jednak trzeba, że mamy do czynienia z fabułą, że Autor może konfabulować, a sięganie po własne doświadczenia jest klasycznym zabiegiem artystycznym, typowym dla praktycznie każdego twórcy. Określanie Łapińskiego mianem twórcy, nie jest tytułowaniem na wyrost. Warto bowiem też wspomnieć, że po ukończeniu kariery sportowej podjął studia w Warszawskiej Szkole Fotografii i zajął się fotografiką, w szczególności jej odmianą zwaną fotografią uliczną. Jego literacki debiut tylko potwierdził, że ma Łapiński wyjątkowy zmysł obserwacyjny, udało mu się bowiem odmalować pełnokrwiste postaci, a świat przedstawiony został odmalowany wyjątkowo naturalistycznie. Czytając, czujemy niemal zapach szatni, udziela nam się napięcie bohatera, który czai się na kolegę z drużyny w podziemnym garażu z pałką bejsbolową, wybiegamy z nim na murawę i wierzymy, że wiara w zasady i elementarną uczciwość wygra jednak z kuszącym szelestem brudnych banknotów.
„Szmata” to wyjątkowo udany debiut, który z całą pewnością może spodobać się nie tylko miłośnikom piłki nożnej.