Świat szesnastoletniego Bernarda Oakena legł w gruzach, gdy dowiedział się, że całe wakacje spędzi u nieznanej mu babki Violet w Shieldaig – zapomnianej przez Boga wsi w szkockich Górach Kaledońskich. Chłopak na miejscu styka się z oziębłością ze strony kobiety, jej nieustającymi docinkami oraz legendami o tajemniczych Duchach Żywiołów – nieśmiertelnych, potężnych i mitycznych istotach, które wedle słów starszej kobiety opiekują się ludzkim światem od zarania dziejów. Bernard, wiedząc, że jego babka uważana jest przez miejscowych za ekscentryczkę, nie traktuje poważnie jej opowieści. Do czasu, aż znajduje nad brzegiem Loch Shieldaig nieprzytomną dziewczynę.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-11-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 300
Przeczytane:2019-02-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2019, 52 książki 2019, Moje 2019,
Nieodwołalnie zostałem zesłany na wygnanie do Shieldaing. (s. 12)
Głównym bohaterem jest Bernard Oaken, syn naukowców, nastolatek ubierający się na czarno i w kapturze na głowie, pechowiec, outsider, ofiara przemocy szkolnej, notorycznie podziwiająca wnętrze muszli klozetowej od środka. Cechuje go sarkazm i sardoniczne uwagi. Chłopak nie do końca kontroluje swój temperament i emocje. Czyta dużo kryminałów i powieści detektywistycznych. Sam też pisze książkę. Oprócz tego Bernard pisze dziennik, w którym skrzętnie notuje to, co wydarzyło się w czasie wakacji u nieznanej mu babci Violet we wsi Shieldaing w Szkocji, od 21 lipca do 20 sierpnia 2013 r. Wakacje zapowiadały się nieciekawie.
A wiem to dlatego, że posiadam Wzrok. (s. 41)
Apodyktyczna, oziębła i poważna babka Violet o osobliwym charakterze, uważana przez miejscowych za dziwaczkę, dla wnuka stanowi zagadkę. Jest chiromantką i widzi rzeczy ukryte. Należy do osób sensytywnych, ma Wzrok. Bernard także, ale jeszcze nieobudzony. Babka raczy wnuka pracami domowymi i opowieściami o Duchach Żywiołów – nieśmiertelnych, potężnych i mitycznych istotach, które od zarania dziejów opiekują się ludzkim światem. Twierdzi też, że jej męża porwały zazdrosne syreny. Bernard nie traktuje poważnie tych opowieści do czasu, aż w czasie burzy nad brzegiem Loch Shieldaing znajduje na plaży nieprzytomną dziewczynę.
- Dziewczyny? Tutaj? – spytałem. – Chyba musiałaby być morsem. (s. 27)
Nie człowiekiem, tylko sylfidą – duchem powietrza, w dodatku zbiegiem, bo świadomie wystąpiła przeciwko Prawu. Przedstawia się jakoAutumnHawthorne. Od razu wpadła Bernardowi w oko – wyglądała jak nie z tego świata. Jej nienaturalnie blada cera, brak makijażu, rude włosy, szczupła sylwetka, wysoki wzrost poruszyły serce nastolatka. Rycerskie zachowanie chłopaka wprowadziło wiele zmian w jego życiu i jego babki. Sylfida myśli tylko o znalezieniu Bramy. Nie do końca ufa swoim opiekunom, notorycznie kłamie, aby chronić siebie i ich. Jednak z czasem się otwiera i stopniowo ujawnia prawdę o sobie, swej przeszłości, o Królestwie Natury. Ani ona, ani chłopak nie wiedzą, kim są, nie znają prawdy o sobie, prawdy, która ich przytłoczy, bowiem Autumn jest ewenementem w całej historii Duchów.
W kręgu światła pojawił się Boreasz. (s. 262)
Na scenie pojawia się również profesor Hamish, który ma pomóc młodym. To barwna postać, jeśli chodzi o… stopy. Profesor posiada rozległą wiedzę o legendach, duchach, ale spotkanie z sylfidą nieco go przerosło. Czytelnik ma okazję poznać inne postacie fantastyczne – zazdrosną ondynę, wysłanników Duchów, Bogini-Matkę Danuagię, wściekłego Boreasza, który za wszelką cenę chce sylfidę poddać zeeteryzowaniu.
Trudno opisać złożoność tego świata, który istnieje równolegle, niezauważalnie dla ludzi. (s. 155)
A jednak autorce się to udało. Stopniowo wraz z rozwojem akcji podaje kolejne informacje o Duchach Żywiołów, których podstawowym zadaniem jest opiekowanie się ludźmi. Wymienia ich rodzaje, możliwości i umiejętności, zadania i obowiązki, moce, wspomina o wiążących Duchy Prawach i przysiędze oraz o Bramie. Nie pozbawia Duchów emocji, a nawet obdarza je dużym temperamentem. Przedstawia spójną koncepcję Królestwa Natury, jego przejrzystą organizację i hierarchię.
Z każdym wpisem Bernarda do dziennika, z każdą stroną coraz bardziej fascynował mnie świat stworzony w wyobraźni młodej autorki. Coraz bardziej nieprzewidzialna i dynamiczna akcja, barwne i emocjonujące opisy zdarzeń rozgrywające się w mojej wyobraźni, zderzenie świata realnego z duchowym, niematerialnym oczarowały mnie. Mocno trzymałam kciuki za Autumn i Bernarda. Tylko trudno było mi się pogodzić z jedną decyzją Violet, ale w pewnym sensie ją rozumiałam. Napięcie i emocje towarzyszyły mi w czasie tej pasjonującej lektury. A potem szok – wiek autorki!
Musiała wybrać. Pomiędzy tym, czego chciała, czego pragnęła i tym, co powinna. (s. 188)
Sylfida to powieść o świadomych wyborach, kompromisach, umowach, poszukiwaniu własnej tożsamości, własnego szczęścia. Także o walce o siebie ze sobą i złymi myślami zakodowanymi przez innych, o poczucie własnej wartości, odwagę cywilną, asertywność oraz o chronienie bliskiej sercu osoby. Sylfida to także powieść o rodzącej się przyjaźni i pierwszej miłości, na szczęście bez ckliwości. Słowami Duchów Żywiołów autorka uświadamia ludziom popełniane przez nich błędy w dobie cywilizacji i postępu technologicznego, choćby nieświadomość, że ich życie jest piękne. Babcia Violet udziela wnukowi przy różnych okazjach życiowych rad, np. o herbacie dobrej na rozpoczęcie rozmowy. A na zakończenie ostatnie słowa Bernarda:
Musiałem ją chronić nawet przed samą sobą.
Ponieważ wiedziałem, że to nie koniec.
To był dopiero początek. (s. 298)