Historia, która domagała się, by ją opowiedzieć. Narrator, który czekał, aż zjawisz się, by jej wysłuchać. I ona. Dziewczyna, w której wszyscy się gubili, lecz on jeden się w niej odnalazł.
Światłoczułość to przejmująca podróż przez czas, od której nie sposób się oderwać, każdy kolejny zakręt jest bowiem jak zaproszenie do nowego świata, który chcemy zgłębić.
To opowieść o dziecięcej i dorosłej wrażliwości w obliczu największych okropieństw ludzkości, o sile wspomnień, które potrafią ukształtować całe życie. To także pean na cześć nie tylko literatury, ale także naszego prywatnego układania liter w słowa, a słów w zdania. Dla Jakuba Jarno mają one tę piękną właściwość, że potrafią przetrwać naszą pamięć i nas samych.
,,To pasjonująca książka, w której splatają się, a czasem plączą, losy, perspektywy i języki. Historia zbiorowa i jednostkowa, miłość i okrucieństwo, tęsknota i rozpacz - z tych składników Jakub Jarno układa przejmującą i piękną opowieść o roli, jaką w życiu odgrywa przypadek, a może przeznaczenie. Poza wszystkim - nie sposób się od tej opowieści oderwać. Bardzo polecam". Tomasz Stawiszyński
,,W tej powieści nie ma podziału na dobro i zło. Wszyscy w kotłowaninie dziejów, w gorączce przetrwania. Brakuje nie tylko chleba. Empatii również. Światłoczułość jest historią rozpisaną na głosy z przeszłości, które znalazły odwagę, aby wydobyć się z gardła. Jak traktat o łuskaniu fasoli, z tą różnicą, że tu fasoli nie ma, ponieważ wszyscy musieli uciekać." Katarzyna Oklińska, Radio Nowy Świat
Jakub Jarno mieszka z rodziną na wsi. Nie chce mówić o sobie więcej, uważa bowiem, że książki będą przemawiać za niego. Jeszcze przed debiutem obiecał sobie, że nigdy nie udzieli nikomu wywiadu i nie będzie zabierał głosu publicznie. Jest przekonany, że to nie pisarz jest ważny, ale jego opowieść. I że jedynie kryjąc się w słowach, można sprawić, by te ożyły w umysłach innych.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-10-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 272
„Światłoczułość” Jakuba Jarno to debiutancka powieść autora. Osobiście bardzo chętnie sięgam po debiuty, bo można odkryć świetnych autorów, z których wielu zostaje ze mną na całą swoją twórczą karierę. Zdecydowanie tak tez będzie w tym przypadku. Myślę, że autor nie spodziewał się, że pisząc to dzieło, postawił sobie tak wysoko poprzeczkę, jak nikt nie stawiałby przed debiutującym autorem. Zdecydowanie pokuszę się o stwierdzenie, że jest to jedna z najpiękniejszych historii, jakie kiedykolwiek czytałam i z pewnością zostanie w mojej głowie na zawsze, a polecać będę ją każdemu!
Książka napisana w innej formie niż zazwyczaj. Poznajemy historię ludzi, którzy w życiu wiele doświadczyli, a życie po traumatycznych przejściach już nigdy nie jest takie, jak było kiedyś. Główną postacią powieści jest Mateusz, fotograf, artysta, który w fotografii poszukuje ukojenia swoich ran. Kolejnymi postaciami, które poznajemy w powieści, jest Jan, który chce odnaleźć szczęście, wracając w swoje rodzinne strony oraz Anna, która doświadczyła w dzieciństwie niewyobrażalnych traum, o których dziecko nawet nie powinno słyszeć, bo jej życie już nigdy nie będzie takie samo! Poznajemy także Witka oraz „Żerkę”, między którymi kiełkuje uczucie, ale wystawiane jest na wiele prób i przeciwności. Ale to właśnie oni przybliżają w formie listów z dzieciństwa swoje przeżycia i uczucia, które towarzyszyły im w najgorszych czasach, jakie kiedykolwiek przyszło im przeżyć. Słowa wypowiadane w dziecięcym, szczerym i emocjonalnym stylu zdecydowanie najbardziej chwytają za serce, i to one poruszyły mnie najbardziej!
Autor w tej historii używa ogromnego wyczucia i subtelności, które są tak potrzebne w przypadku poruszania trudnych tematów. Przedstawieni bohaterowie analizują swoje problemy, pozwalają się utożsamić czytelnikowi z ich doświadczeniami i emocjami. Emocje, które są odczuwalne i dostrzegalne na każdej stronie i które towarzyszyły mi podczas czytania od pierwszej, do ostatniej chwili są niezwykle głębokie!
Opis nie mówi wiele o książce, jest tajemniczy i wielu mogłoby przejść obok tego tytułu obojętnie, jednak naprawdę warto poświęcić czas i sięgnąć po tak wyjątkowy debiut!
Nie można pominąć również tego, że „ Światłoczułość” przyciąga uwagę już okładką, która jest niezwykle prosta, ale przy tym piękna i zwracająca na siebie uwagę. Myślę, że ta prostota również informuje o tym, że tematy ujęte w książce nie są łatwe, ale warto zwrócić na nie uwagę. Ja ten tytuł bardzo polecam! Myślę, że to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku, a zdecydowanie najlepszy debiut, który czytałam kiedykolwiek! Bardzo polecam!
"Wojna wyzwala najgorsze w większości, ale też najlepsze w tych, którzy trochę dobra w sobie niosą".
Trzy różne opowieści, trzy postacie z każdą z nich zaczyna nas łączyć silna więź. Mateusz jest fotografem z pasją. Widzimy go jako człowieka i artystę. Witek i Żerka po raz pierwszy zobaczyli się gdy byli dziećmi. Od razu nawiązała się między nimi nić porozumienia i akceptacji. Przyjaźń przyszła sama. Wybuch wojny zmienił wszystko, zostali rozdzieleni, a jednak ona ciągle w nim żyła, była tak, jak on w niej. Z zewsząd wyłaniało się bestialstwo, okrucieństwo, ale i człowieczeństwo. A oni trwali w przekonaniu, że gdzieś tam jedno na drugie czeka.
Wymykająca się wszelkim schematom piękna opowieść. Angażuje emocjonalnie, pochłania. Mamy czasy II wojny światowej, teraźniejszość i chwytające za serce, po dziecięcemu pisane listy. Z przekazu Autora, z jego słów bije prostota, wrażliwość i piękno. Aż trudno uwierzyć, że to debiut. Słowa wnikają w czytelnika, kaleczą i jednocześnie dają ukojenie. Bohaterowie poranieni, zagubieni, niejednoznaczni, zaskakujący, dobrzy i źli. Wyraźnie, wręcz namacalnie czujemy ich emocje, wewnętrzne rozterki, rozważania, strach, niepewność, ból.
Wspomnienia ich siła i znaczenie, spod nich wyłania się miłość. Trudne, bolesne doświadczenia, szara, wojenna rzeczywistość. Dobrzy i źli ludzie, ukrywający się Żydzi, walka, holokaust. Z coraz gęstszego mroku, wyłaniają się światło i czułość. Losy bohaterów splatają się ze sobą, każdy z nich ma za sobą traumatyczne przeżycia. Miłość zostaje poddana trudnym próbom. Delikatność i moc przekazu. Biją z niej ból, smutek, niemoc, zagubienie, tęsknota, strata i nadzieja.
Przejmująca, niezapomniana, emocjonalna, subtelna podróż. Trudno ubrać w słowa głębię uczuć, jakich doświadczyłam podczas czytania. Coś pięknego, literatura najwyższych lotów. Bardzo, bardzo polecam!
W świecie, gdzie często promuje się twardość i niezłomność, wrażliwość bywa postrzegana jako słabość, ale w rzeczywistości to nasza największa siła. To zdolność głębokiego odczuwania, empatii i otwartości na innych. To odwaga, by pokazać siebie prawdziwego - ze wszystkimi emocjami, bez zakładania maski. To właśnie o tych wszystkich emocjach i wrażliwości jest debiutancka powieść Jakuba Jarno pod tytułem ,,Światłoczułość".
,,Światłoczułość" to pierwszy debiut, który zrobił na mnie tak ogromne wrażenie! Autor stworzył historię, która już od pierwszych stron wciąga czytelnika w podróż przez życie, emocje, przestrzeń, a przede wszystkim przez wrażliwość.
Jakub Jarno ma naprawdę niesamowite pióro - pełne subtelności, delikatności, a zarazem potrafi sprawić, że każde słowo porusza w czytelniku całą paletę doznań literackich i emocjonalnych. Pisze o emocjach w taki sposób, że odczuwamy je całym sobą i nie możemy się od nich uwolnić.
Autor nie boi się pisać o rzeczach trudnych, poważnych i bardzo ważnych. W tej krótkiej powieści udało mu się poruszyć tematy traumy, wspomnień, nadziei i miłości, ubierając je w słowa tak, by powieść była zarazem piękna i bolesna.
,,Światłoczułość" to książka, która zasługuje na to, aby o niej mówiono. Pod tą minimalistyczną okładką kryje się wiele poważnych tematów, emocji i refleksji, które zmuszają czytelnika do zatrzymania się na chwilę i przemyślenia własnego życia. Jest to historia, która naprawdę musiała zostać opowiedziana i która na bardzo długo pozostanie w moim sercu. Gorąco polecam!
,,Historia, która domagała się, by ją opowiedzieć.
Narrator, który czekał, aż zjawisz się, by jej wysłuchać.
I ona. Dziewczyna, w której wszyscy się gubili, lecz on jeden się w niej odnalazł."
,,Światłoczułość", historia, która została opowiedziana, a ja faktycznie zjawiłam się po to, aby ją poznać. I poznałam. I zamarłam na chwilę. I zagubiłam się. I kompletnie nie umiałam znaleźć słów, które oddałyby piękno tego, co przeczytałam.
,,Światłoczułość" to debiut. Czytam debiuty z różnym rezultatem. Ale ta debiutancka powieść w moim odczuciu zasługuje na najwyższe noty. Ta historia ociera się o arcydzieło i aż strach pomyśleć, jakie będą kolejne książki Jakuba Jarno. Jedno jest pewne - sam sobie postawił tak wysoko poprzeczkę, że będzie musiał naprawdę się starać żeby nie zawieść czytelników, których zachwycił.
Centralną postacią ,,Światłoczułości" jest fotograf, Mateusz. Mamy możliwość obserwować jego rozwój/jego podróż nie tylko jako artysty, ale także jako człowieka. Jego wewnętrzne zmagania pozwalają mu na zrozumienie siebie i swojej roli. Fotografia zaś staje się nie tylko pasją mężczyzny ale również metodą na rany własne i cudze. Poprzez prace Mateusza Jakub Jarno prezentuje refleksje na temat życia, wnosząc nieprawdopodobny ładunek emocjonalny.
Historia ,,Światłoczułości" skupia się na trzech różnych postaciach, a opowieść narracyjna Mateusza jest pierwszą z nich. Pozostałe to opowieść śledząca losy starszego mężczyzny, Jana i jego powrót po latach do rodzinnego miasta oraz historia kobiety, Anny próbującej sobie poradzić z traumami z dzieciństwa. Trzy różne opowieści, bardzo angażujące czytelnika. Czuje się nieprawdopodobną więź z każdą z osób spotkaną na kartach książki, odczuwa się niemal fizyczny ból. Jarno według mnie ma talent do kreowania postaci tragicznych i potrafi opisać ich z niesamowitą wrażliwością. Każda z postaci posiada takie wnętrze, takie emocje i taką przeszłość, że pozostaną z pewnością w pamięci na długo. Ich wcześniejsze losy rzutują na teraźniejszość a wątki się ze sobą splatają tworząc wielowątkową narrację.
Są jeszcze dwie postaci i choć drugoplanowe, to zajmują w powieści Jarno dużo miejsca i odnoszę wrażenie, że bez nich ten tekst byłby niepełny. To Żerka i Witold. Przyjaciele i mentorzy Mateusza, odgrywający kluczową rolę w jego twórczości i życiu. Relacja między nimi przekracza wszystko, co znane. Jest tam szacunek, porozumienie na najwyższym poziomie ale również moc subtelnych napięć czy całkiem niewypowiedzianych uczuć (oczywiście w odniesieniu do Żerki). To bardzo silna więź, która w życiu tak rzadko się przydarza.
Najwięcej Żerki i Witolda w retrospekcjach, gdzie cofamy się do ich dzieciństwa zdominowanego przez okrucieństwa II wojny światowej. W ,,Światłoczułości" poznajemy listy pisane przez Witka i stają się one kluczowe, by zrozumieć charakter i życie dorosłego Witolda. Podobnie jest w przypadku Żerki - tu też poznajemy jej wspomnienia z dzieciństwa i młodości naznaczone wojną. Brawa dla Jarno za delikatność i wyczucie tematu, za nie skupienie się na tamtych czasach i za zachowanie równowagi między teraźniejszością a przeszłością.
Jakub Jarno nie omija trudnych tematów związanych z wojną, walką, Holocaustem, a wspomniane listy dają wgląd w myśli i uczucia dziecka - z dziecięcą prostotą wyrażają wrażliwość Witka, ale także Autora.
Jakub Jarno - poznałam to nazwisko przed chwilą. Przed sięgnięciem po ,,Światłoczułość" był dla mnie zagadką. Od teraz będę wyczekiwać kolejnej powieści, która wyjdzie spod jego ręki/rąk. Nie na darmo mówi się już teraz i chwali Jarno za subtelność narracji, za emocje, za głębię. Mówi się i pisze o jego stylu pisania, który jest prosty i elegancki ale w pewnym sensie zapewnia czytelnikowi zaangażowanie w poznawaną historię. I ja tego właśnie doświadczyłam. Jarno zbudował ze mną więź - most ze sobą, ze swoją intymnością i z tą historią. Poczułam się jak jedna z bohaterek występujących na kartach książki.
,,Światłoczułość" Jakuba Jarno - przeczytajcie koniecznie!
Przeczytane:2024-10-27, Ocena: 6, Przeczytałam,
(czytaj dalej)