Ekscytująca biografia ikony polskiej fotografii XX wieku
Zofia Chomętowska - fotografka, której zdjęcia stały się unikatową kroniką ubiegłego stulecia
Światłoczuła to opowieść o pasji i odwadze, by podążać własną ścieżką i szukać światła w czasach mroku.
Zofia Chomętowska - eksperymentatorka, zapalona automobilistka, patrząca na świat przez wizjer swojej ulubionej leiki - urodziła się w 1902 roku na Polesiu. Dorastała w rodzinie ziemiańskiej, bywała na międzywojennych salonach Warszawy, jako jedna z pierwszych polskich fotografek przecierała międzynarodowe szlaki.
Wierna marzeniom, wolna i niezależna, nowoczesna w myśleniu, szybka w działaniu, przełamywała stereotypy obyczajowe. Czujna obserwatorka rzeczywistości dokumentowała życie na Polesiu, międzywojenną Europę, modernizującą się Warszawę Starzyńskiego i powojenną Warszawę w ruinach, pełną nadziei na odbudowę. Jej fotografie stanowią bezcenne archiwum życia w Polsce, ale także Argentynie, dokąd wyemigrowała w 1947 roku.
W swojej najnowszej książce Ula Ryciak po raz kolejny buduje bliską i wielowymiarową relację ze swoją bohaterką. Po bestsellerowych biografiach Potargana w miłości. O Agnieszce Osieckiej oraz Niemoralna. Kalina, w Światłoczułej przedstawia życie Chomętowskiej tak, aby czytelniczki i czytelnicy mogli obserwować artystkę przez obiektyw aparatu i czyni ich wspólnikami spojrzenia w postrzeganiu przez nią rzeczywistości. Zmysłowym i wizualnym językiem zaprasza do świata, który ocalał, dzięki fotografiom.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2023-03-22
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
O tej, która
Czuła
Światło.
Intensywnie.
Sobą całą.
To nie po prostu książka do czytania. To lektura niczym obiektyw aparatu fotograficznego, dzięki której wyostrzamy swój wzrok - duszy, literacki, ale i zmysłowy. Niemalże stapiamy się z Zofią Chomętowską, fotografką na długie lata oddaną zapomnieniu, z jej codziennością, wrażliwością, losu kolejami i patrzymy jej oczami. Tak wnikliwie. Głęboko. Co dostrzeżemy? Czy z tej wyprawy zabierzemy ze sobą album wypełniony kruchą tkanką wspomnień?
Z jednej strony to wykwintna rzecz artystce, którą nosiło tu i tam, wśród europejskich ulic, ale i zakamarków świata, z drugiej o pasjonatce dwudziestolecia międzywojennego, cierpliwie wsiąkającej w każde ujęcie. Wpadającej w twórczy trans, by uchwycić ten odpowiedni, a przy tym do granic autentyczny, kadr. O Zofii, która w 1902 r. zjawiła się po tej stronie świata. Na Polesiu, w Porochońsku, w rodzinie książąt Druckich-Lubeckich, naznaczonej arystokratycznym pochodzeniem. O dziewczynie, która po ojcu księżniczką, a po drugim mężu Chomętowską się zwała. Trzy razy zamążpójścia doświadczyła, a i rodzicielstwo nosiła. To ta właśnie, która doświadczyła przełomu. Na własne oczy. Bo raz zaklinała w kliszę modernizującą się Warszawę lat. 30. XX wieku, by za moment krwawić jej wojennym cierpieniem i wpatrywać się w pozostawione zgliszcza roku 1945, a potem znowu otrzymać nadzieję odbudowy. Moment przed II wojną światową jej zdjęcia, ukazujące Warszawę wymagającą zmian, zostały przedstawione na wystawie "Warszawa wczoraj, dziś i jutro" w Muzeum Narodowym. Po wojnie tematyka uległa drastycznej zmianie i zamknęła się w tytule kolejnej wystawy - "Warszawa oskarża", a tam ruiny, rozerwane więzi, ale i powroty, wciąż do domu. Co czuć musiała, żyjąc na skraju?
________________
"Rzeka wystawia kobietę do wiatru. Ma kolor platyny, lśni mimo mgły. Płynie tak lekko, jakby wyłowiono z niej cały muł wspomnień. Wszystko, co biegło, co pękło, co stracone. Łatwiej niż linię początku dostrzec jej drugi brzeg. Szkielety domów kaleczą tam niebo, a niebo ciemnieje i blednie jednocześnie. Jakby niepewne, czy dzień jest gotowy poddać się pasmom mroku".
________________
Nieobce jej były wytworności, ale i włóczęga zanurzająca ją zachwytem w bezkresne rozlewiska Prypeci. Zawsze ze swoją Leiką, by nie przeoczyć toczącego się nieustannie bycia, w tak wielu jego formach. Dotykała bagienności lasów, wrastała w lokalną społeczność, ale i od salonowej nobliwości nie stroniła. Należała do elitarnych stowarzyszeń - Fotoklubu Polskiego i Warszawskiego, ale i nawiązywała fotograficzne więzi z rybakami, kobietami nad wodą, czy postojowymi placami dla wozów. Bez filtrowania, narzucania póz czy kreowania mimiki. Przenikliwa obserwatorka, notująca otaczające. Do granic prawdziwa. Ostatecznie znalazła się w Argentynie, gdzie porzuciła fotograficzną pasję i w 1991 r. odeszła. Na zawsze. Ciekawe czy wciąż robi zdjęcia swoją Leiką...
To sentymentalna opowieść, bez suchych faktów i nieczułych sekwencji. O rozpalającej się miłości, dojmującej samotności i odwadze, by wykraczać poza wyrysowane kontury. O rodzeniu się i śmierci, po tej i tamtej stronie bycia. O wichrach ludzkich emocji, które targają człowiekiem, nie tak jak to sobie z rozmachem planuje. O ówczesnych społecznych realiach i pejzażach, bo ludzi i natury bezkres. O metafizyce, między wierszami, ale i codziennym, zwykłym byciu, które budowane detalami. Tu chustka, tam pranie, tafla jeziora i fałdująca się suknia, smagana podmuchem. Kto jeszcze dziś tak widzi, kto jeszcze...
_________________
"Na ścianach pokoju ludzie zastygli w prostokątnych ramach. Oddzieleni od świata szkłem, spoglądając zza wąsów, binokli, wzorzystych fularów, sukienek na sztywnych halkach, na tle tapet, świeczników, luster odcedzonych ze swoich historii. Z tego wszystkiego co poszło w niepamięć. Wyblakłe barwy, niczym szkiełka w dawno nieporuszanym kalejdoskopie, nie mają czym się mienić."
_________________
Ile tu zmieściło się dostrzeżonego w locie, ile pamięci, ile myśli. Budzą mnie, otwierają, wzruszają, bo tak, my widzimy sam kadr, ale za nim kryją się warstwy, czyjaś historia, nastrój chwili, ale i życia całe.
Warstwa lingwistyczna to tu mój zachwyt! Gdyby nie ona, mogłaby to być ot kolejna biografia, z tłumu innych się nie wychylająca, a jednak tak się nie stało. Wciąga w siebie tak bardzo, tak pięknie, tak subtelnie. Jakbyśmy mknęli przez żywe, namacalne, przebyte, a nie koloryzowane, wykreowane, czy stylizowane. Malownicza narracja pełna jest tu obrazów. Napisana prozą poetycką, która zdumiewa, kruszy, dotyka samego środka. Jej drobiazgowy język rozkochuje i trafia, bo jak coś napisanego w TEN sposób może nie trafić? Nie zmienić? Obojętnym zostawić? Nigdy nie czytałam biografii napisanej w tak nastrojowy sposób i czuję tak, choć mówią "nigdy nie mów nigdy". Jest tu taniec refleksów i egzystencjalnej szarości. Jest wszystko. Głęboko, sensualnie, niemal intymnie. Jakbyśmy zlewali się z bohaterką. W jedno. PRZEPIĘKNIE. PRZE.
Na koniec dodać muszę, okładka! Twarda, ze srebrnymi literami, w której jest światło, ale i cień. Tak współgra z wnętrzem, które licznymi fotografiami nas karmi, przenosząc w miejsca i w konkretnego człowieka, uchwyconego tu i teraz.
__________________
"Boimy się, że tych, co byli, może wcale nie było, boimy się zarazy, boimy się wojny, boimy się, że nas nie będzie, że znikniemy w myślnikach, między zdaniami przyszłych pokoleń...A jak są zdjęcia, to jest jakiś dowód. Że były chustki, które się nosiło, że były łódki, którymi się pływało, że były krzesła, na których się siedziało, że były torby, w których coś się niosło."
__________________
A kiedyś ściany z fotografiami zmienią się w nam najbliższych.
A kiedyś po nas zostaną tylko zdjęcia.
Kiedyś.
Zdjęcia.
Stany przejściowe,
a wreszcie ostateczne.
Polecam cała!
www.zyj-bardziej.pl
Lubiła opuszczać salony i znikać na peryferiach rzeczywistości, miała talent do wyławiania ludzi na tak zwanych życiowych zakrętach… Kochała i porzucała...
Biografia intymna związku Neli i Artura Rubinsteinów On - ekstrawertyczny geniusz, słynny pianista, ona - córka wielkiego dyrygenta, piękna, wykształcona...
Ocena: 4, Przeczytałam,
Słów kilka o Zofii Chomętowskiej (1902-1991). To kobieta, która swoim niezwykłym talentem i wyczuciem potrafiła chwytać chwilę i uwieczniać je na fotografii. Jedna z najważniejszych polskich fotografek dwudziestolecia międzywojennego. Jej fotografie skupiały się w głównej mierze na niestylizowanych kadrach z życia zwykłych ludzi, ale nie tylko. Jej zdjęcia zawierają też ujęcia budowli, natury. Przed wojną jej pracę doczekały się kilku wystaw. W czasie rozkwitu kariery Zofię spotkała wojna. Dzięki swojej wrażliwości w odbiorze świata i za pomocą nieodłącznej leiki stworzyła unikatową kronikę swoich czasów. Jej dzieła zawierające ukochana Warszawę w latach 30 i zniszczonej w efekcie wojny w 1945, przeszły do kanonu światowej fotografii. Po wojnie wyemigrowała i osiadła się już na stałe w Argentynie, gdzie zmarła. Życie nasza bohaterka miała kolorowe, czasem trudne i skomplikowane, jednak myślę, że szczęśliwe.
Autorka tej biografii w niesamowity sposób ukazała nam życie Zofii. Nie znajdziecie tu suchych faktów z życia fotografki. Dzięki świetnej narracji, skupionej na życiu artystki i zwracającej się do niej per "ty", czytelnik ma szansę wyczuć się w rolę obserwatora codzienności Zofii. Codzienność, uwiecznionej w obiektywie aparatu, ale nie tylko. Życie Zofii to również jej rodzina. Relacje z matką, rodzina, mężami, dziećmi... Na codzienność Zofii patrzymy jej oczami, tak jakby wciąż żyła. Naprawdę dobrze się to czytało, chociaż muszę przyznać język nie należał do najłatwiejszych w odbiorze i przyciąga czytelnika wymagającego, jednak to stanowi o tym, że biografia ta nie należy to typowych. Jest inna. Zmusza czytelnika do uruchomienia swojej wyobraźni i stwarza intymną relację między czytelnikiem a Zofią. Nietuzinkowa narracja chwytała kadry z życia Zofii i ukazywała czytelnikowi w oryginalny sposób. Naprawdę świetne dzieło i oby takich niestandardowych pozycji pojawiało się więcej.
Bardzo mi się to podobało i jeżeli lubicie biografie, to dzieło Uli Ryciak wam również się spodoba! Polecam wam bardzo🌻