PIERWSZA KSIĄŻKA O POLSKICH STRAŻAKACH
CZĘSTO PATRZĄ NA ŚMIERĆ, ALE ZROBIĄ WSZYSTKO, BY URATOWAĆ LUDZKIE ŻYCIE
Nikomu nie ufamy tak bardzo, jak strażakom. Nic w tym dziwnego. Jeśli twój dom stanie w płomieniach, jeśli ucierpisz w wypadku albo zostaniesz uwięziony przez powódź, oni zjawią się na miejscu jako pierwsi. Zawsze gotowi nieść pomoc.
Docierają do miejsc, z których zwykli ludzie chcą jak najszybciej uciec. Są świetnie wyszkoleni, odważni i swoją pracę traktują jak służbę, ale też największą życiową pasję.
Przeczytaj o największych i najgłośniejszych akcjach polskich strażaków. Dowiedz się, jak naprawdę wyglądają ich codzienna praca oraz życie. Poznaj ludzi, których wolałbyś nie potrzebować, ale na których zawsze możesz liczyć.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-10-31
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 384
Badania m.in. CBOS-u wykazują, że w rankingu zaufania społecznego straż pożarna to najlepiej oceniana instytucja, dla której zaufanie deklaruje ponad 87% społeczeństwa. Według doniesień prasowych na tak wysoką ocenę pracy strażaków składa się m.in. dobra organizacja pracy, sprawność, poświęcenie dla innych ludzi, skuteczność i szybkość działania.
„Strażacy. Tam, gdzie zaczyna się bohaterstwo” autorstwa Joanny i Rafała Pasztelańskich, to zbiór reportaży pozwalających zapoznać się czytelnikowi z najbardziej znanymi akcjami polskiej straży pożarnej.
Książka jest podzielona na rozdziały „W ogniu”, „W wodzie”, „Pod gruzami”, „Na trasie” i „W świat”. Nie lada gratką jest również kilkudziesięciu stronnicowy słownik terminów pożarniczych. Dzięki niemu, niektóre zwroty używane przez strażaków stają się bardziej zrozumiałe. Każdy z rozdziałów składa się z jednego lub dwóch reportaży dotyczących niezwykle medialnych wydarzeń. Czytelnik może się zapoznać m.in z akcją gaszenia wielkiego pożaru lasów w Kuźni Raciborskiej w 1992r. Pożaru, który zaczął się od pojedynczej iskry wystrzelonej spod kół hamującego w środku lasu pociągu. W ciągu godziny objął we władanie 80ha lasu. W sumie pożar pochłonął ponad 9000ha lasu i niestety życie dwóch strażaków. Ten pożar wskazał jak ważna jest koordynacja działań, jeśli w akcji bierze udział ponad 10 tyś osób. Akcja ta obnażyła również koszmarne braki w finansowaniu straży pożarnej i „dosprzętowieniu”. Wątek finansowania będzie się zresztą przewijał przez wszystkie reportaże. Najlepiej oddają to słowa bryg. Charuka, jednego z bohaterów reportażu o pożarze w Kuźni Raciborskiej „Jesteśmy zawsze najniżej na tej drabince, piątą służbą WSWiA, jeśli chodzi o podwyżki, sprzęt etc. (…) Kiedyś obiecano, że to się zmieni, ale tak jak mówię „obiecać to nie grzech”, i do dzisiaj bez zmian.”
Młodzi ludzie z pokolenia lat 80 i 90 na pewno znają zespół Golden Life, a młodsi zapewne znają utwór „24.11.1994” nagrany przez nich w hołdzie dla ofiar pożaru w hali widowiskowej Stoczni Gdańskiej. Ten tragiczny pożar zabrał życie 7 osobom, rannych było ponad 300. Wiele z nich zostało poparzonych, niektórzy będą oszpeceniu już do końca życia. Mimo zabezpieczenia koncertów przez strażaków, nie pomyślano o najważniejszej kwestii: wyjściach ewakuacyjnych – większość była tego feralnego dnia zamknięta na kłódki. Ten sam problem powtórzy się również kilka lat później, kiedy zawali się Hala Międzynarodowych Targów Katowickich – tu też część drzwi ewakuacyjnych będzie zamknięta. W akcji w hali strażacy musieli nie tylko opanować pożar, ale i spróbować wyciągnąć spanikowanych, tratujących się wzajemnie nastolatków z płonącej pułapki.
Każdego roku, kiedy w czasie wiosennych roztopów, bądź po długotrwałych letnich opadach, kiedy podnosi się poziom rzek, wszystkie stacje telewizyjne przypominają rok 1997 i „Powódź stulecia”. Cytując asp. sztab Kaptura ”Z powodzią się nie walczy, ludziom trzeba pomagać, żeby oni nie ucierpieli, trzeba spokojnie poczekać, aż woda opadnie. Wody się nie wypije. Kiedy jest jej dużo, trzeba czasu. Żywioły rządzą się swoimi prawami (…) zazwyczaj ogień jest przewidywalny, woda trochę mniej.”
W czasie powodzi w 1997r, strażacy są na pierwszej linii frontu, ewakuują ludzi z zalanych terenów, dostarczają wodę i prowiant do tych, którzy nie chcą się ewakuować, niosą pomoc. Walczą, aby ocalić siedziby ludzkie. Pamiętam, jak kilka dni po tym jak zeszła „wielka woda” jechałam przez Wrocław. Na budynkach wciąż była widoczna „linia” do której sięgała woda. Aktualnie odwiedzający Wrocław mogą zobaczyć na niektórych budynkach tabliczki, wskazujące dokąd sięgała woda w czasie powodzi. I znowu, po raz kolejny „procedury postępowania” pisane są na bieżąco, bo wcześniej nie było takiej konieczności.
W rozdziale „Pod gruzami” czytelnik ma możliwość zapoznania się z dwiema katastrofami lądowymi – zawalnie się wieżowca w Gdańsku i hali Międzynarodowych Targów Katowickich.
Zawalenie się wieżowca w Gdańsku na skutek wybuchu gazu spowodowanego przez głupotę jednego z mieszkańców bloku, spowodowało, że strażacy musieli się zmierzyć z nieczęsto spotykanym w u nas zjawiskiem pogrzebania ludzi pod gruzami. Strażacy musieli przedzierać się przez zgliszcza, w poszukiwaniu ocalałych. Ze względu na wielkość szczelin często musieli się przedzierać przez zawały bez sprzętu ochronnego, ze względu na ich gabaryty.
Zawalenie się hali Międzynarodowych Targów Katowickich pod wpływem naporu śniegu było jednym z najtragiczniejszych wydarzeń na Śląsku. Strażacy byli pierwsi na miejscu, dniami i nocami walczyli o wyciągnięcie spod gruzów ocalałych. Przeciwko sobie mieli czas i mróz, który tamtego roku nie odpuszczał. Temperatury spadały do -20st C. Pierwsze godziny po zawalaniu się hali to ciągły chaos, ocalali próbowali wrócić „do środka” po swoje rzeczy, przypadkowe osoby chciały pomóc w akcji ratowniczej, a zamiast pomagać bardziej przeszkadzały. I znowu procedury tworzone na bieżąco, bo nie było wcześniej takiej sytuacji. Do dzisiaj pamiętam pokazywane w telewizji sceny z akcji ratowniczej i mój podziw dla tych ludzi, którzy robili wszystko, żeby ocalić uwięzionych pod gruzami…i śniegiem.
Rozdział „Na trasie” to dwa reportaże o katastrofach w ruchu lądowym: katastrofy drogowej w Kokoszkach i katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. W obu tych katastrofach strażacy musieli się zmierzyć nie tylko z koniecznością wycinania ludzi z pojazdów, ale z koordynacją akcją ratowniczą i segregacją poszkodowanych.
Ostatni rozdział „ W świat” to opis kilku akcji poza granicami Polski, w których brali udział polscy strażacy.
„Strażacy” ukazują bohaterstwo osób służących w Państwowej Straży Pożarnej, Ochotniczej Straży Pożarnej czy Zakładowej Straży Pożarnej, w sumie około 140 tysięcy osób. Często anonimowi pełnią służbę dzień i noc. Czasami są wzywani do przysłowiowego „kotka na drzewie” czy gniazda szerszeni, ale znacznie częściej muszą narażać swoje życie ratując innych z płonących budynków, zmiażdżonych pojazdów czy zawalonych budynków. Zawsze na służbie, często niedofinansowani.
Książkę serdecznie chciałabym wszystkim polecić a zwłaszcza decydentom z MSWiA.
A strażakom chciałabym życzyć jak najwięcej czasu na ćwiczeniach i „nudy” w remizach, zamiast narażania swojego życia. Od siebie mogę tylko powiedzieć tym dzielnym ludziom – dziękuję.
"Strażacy" to książka, która ukazuje największe i najgłośniejsze akcje polskich strażaków w 90-latach. Podzielona jest na rozdziały w których znajdziemy przeżycia strażaków, ich odczucia przed i po akcji, przebieg zdarzeń i wiele ciekawych informacji o pracy strażaka i nie tytko. Każdy z tych rozdziałów opowiada inną akcję, każda z nich jest inna i na swój sposób wyjątkowa.
Nie jest to bajka o bohaterze w roli głównej, która kończy się dobrze i szczęśliwie. Jest to walka o ludzkie życie, walka z żywiołami, żaden ze strażaków jadąc na akcje nie wie czy z niej wróci.
W książce znajdziecie dużą dawkę emocji, bólu, wrażeń, szokujących i masakrycznych scen. Autorzy w idealny sposób opisali p[racę strażak, momentami można było poczuć się jak na akcji.
Jak dla mnie to nie była lekka lektura, ale wartościowa oraz pouczająca. Myślę, że każdy powinien po nią sięgnąć i dowiedzieć się czegoś więcej o strażakach.
Przeczytane:2019-05-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2019,
J. i R. Pasztelańscy napisali książkę o strażakach, która nie jest ani łatwą, ani przyjemną lekturą, mimo to czyta się ją jednym tchem. Na przykładzie największych pożarów, katastrof, wypadków i klęsk, które większość z nas pamięta z relacji telewizyjnych, bądź własnych doświadczeń poznajemy specyfikę tej jednej z najbardziej szanownych, ale niedofinansowanych służb, chociaż od stanu z 1992r, czyli momentu powstania Państwowej Straży Pożarnej do dziś przeszła ogromną zmianę. Zdarza się, że są pomawiani i wyzywani, ale to oni są zazwyczaj pierwsi na miejscu zdarzenia udzielając pomocy. Ich służba (bo tak traktują swoją pracę) jest strasznie trudna i nie każdy się do niej nadaje, jednak dla wielu z nich to pasja i życie, z którego mimo wszystko nie potrafią zrezygnować.