Brawurowo opowiedziana historia, wciągająca bardziej niż najlepszy film
Knight Underwood ma wszystko: elegancki loft na Upper East Side, wymarzoną pracę i zainteresowanie kobiet. Jest przystojnym redaktorem z rekordową liczbą bestsellerów na koncie, a awans na dyrektora wydawnictwa Pageturner to jego zdaniem tylko kwestia czasu. Niestety, rzeczywistość pisze dla Knighta zupełnie inny scenariusz.
Pewnego dnia w windzie spotyka swoją nową asystentkę... Tak przynajmniej mu się wydaje. Tyle że Victoria Wender, redaktorka, o którą zabiegają wydawcy z całego kraju, nie zostanie jego asystentką, a... szefową. I to taką, która zdecydowanie nie pozwoli sobie wejść na głowę.
Szybko okaże się, że Knight i Victoria mimo dzielących ich różnic będą musieli połączyć siły, by ukryć pewien sekret i uratować wydawnictwo przed upadkiem...
#romansbiurowy #bossgirl #rivalstolovers
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-06-19
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 480
Książki osadzone w książkowym świecie - lubicie?
Ja kocham!😍
Byłam więc bardzo ciekawa tej premiery, zwłaszcza że dawno nie czytałam fajnego romansu biurowego.😊
Poznamy tu Knighta - redaktora w dużym wydawnictwie, który liczy na należny mu awans. Kiedy myśli, że jest od niego o krok, wszystko się psuje. Wpada w windzie na swoją nową asystentkę, która okazuje się jednak kimś zupełnie innym.🤭
Victoria, lekko zdezorientowana dziwnym przywitaniem w firmie, szybko zorientuje się, że musi pokazać Underwoodowi, gdzie jego miejsce. Może i sprzątnęła mu stanowisko sprzed nosa, ale przecież to nie jej wina.😉
Wkrótce okaże się, że ta dwójka będzie musiała pracować ze sobą bliżej niż planowała, a w dodatku trzymać to w sekrecie...
Czy to pomoże im zmienić swoje nastawienie do siebie nawzajem?😉
Jak zakończy się tajemniczy projekt?🤔
"Victoria Wender jest równie błyskotliwa, co szalona. Gdybym jej nie nienawidził, tobym się w niej zakochał."
Miała to być przezabawna komedia i to była przezabawna komedia!
Od pierwszych stron sporo się uśmiechałam, cudownie mi się obserwowało jak Victoria "pacyfikuje" uroczo rozeźlonego Knighta, ich interakcje były naprawdę dobrze opisane, żywe i ciekawe, nawet jeśli same dialogi czasem przypominały wywiad - takie przerzucanie się pytaniami i odpowiedziami, nieco mało naturalne. Nadrabiał jednak ten humor, towarzyszący bohaterom właściwie przez cały czas, na wielu poziomach - zarówno jeśli chodziło o samo wykreowanie postaci, o ich kwestie i gry słów, jak i same sytuacje, chwilami absurdalne, ale mające w tym swój urok.
Dlatego też nieco zdziwiły mnie poważniejsze tematy, nie spodziewałam się ich zbytnio, ale myślę, że mogę to zaskoczenie ocenić na plus. Lubię, kiedy postacie muszą mierzyć się z jakimiś "ułomnościami", chorobami czy nawet śmiercią, a tu gdzieś w tle zamajaczy ten temat.
"To, że rany są niewidoczne, nie oznacza, że ich nie ma."
Chyba najciekawszym elementem były tu dla mnie wszelkie kwestie związane z wydawaniem książek. Jest to jedna z nielicznych pozycji, w których jesteśmy w tym świecie aż tak głęboko, tu rzeczywiście widzimy tę drugą stronę rynku książki i było to bardzo interesujące!
Nie jestem co prawda przekonana do niektórych wyborów i zachowań postaci, a właściwie to tych głównych, ale ciężko mi to opisać nie spojlerując.😁 No bo dlaczego oni zdecydowali się zrobić to, co zrobili?! Myśleli, że nigdy nie wyjdzie to na jaw? I kiedy w końcu nadszedł plot twist dotyczący tej całej akcji, czemu od razu nie zostało wprowadzone rozwiązanie, które zaproponowała Victoria? Dosłownie było najprostsze dla wszystkich, rozwiązujące każdy problem całego wydawnictwa i bohaterów. 😁 Nie rozumiem, serio. 🤭
Pomijając jednak ten główny wątek książkowy i całe zamieszanie z nim związane, wątek romantyczny wydaje się dość typowy, ale dobry.
Trochę slow burnu, choć kiedy już do czegoś dojdzie, to będzie spicy💥, trochę enemies to lovers, trochę emocjonalnej niedostępności i ran z przeszłości, które nie są do końca zagojone. Lubię taką mieszankę, a i bohaterowie okazali się całkiem spoko, choć też nie bez wad.
Victoria pięknie rozgrywała Knighta, zdecydowanie czułam ten vibe "boss girl", ale tylko do pewnego czasu. Pod koniec jej zachowanie zaczęło mi się kłócić z wykreowanym wcześniej wizerunkiem i ja wiem, że pod wpływem uczuć człowiek się zmienia, ale szkoda, że autorka zrobiła z niej taką desperatkę. 😒
Knight, kiedy pokazał już swoje drugie oblicze, okazał się naprawdę fajnym facetem. Oczywiście z wyimaginowanymi problemami, ale to chyba element konieczny w romansach z bogatymi dupkami.🤭
No i jest jeszcze jeden bohater, tu mam tylko jedno pytanie - DLACZEGO TO ZAWSZE MUSI BYĆ BLOND LEKARZ?!😅
Być może macie wrażenie czytając moją opinię, że mi się nie podobało, ale nic bardziej mylnego! Owszem, denerwowało mnie tych kilka rzeczy, więc je wypunktowałam, ale całość bardzo przypadła mi do gustu!
Było zabawnie, romantycznie i seksownie, było książkowo i nowojorsko. Były tu słodkie momenty, dosłownie przyklejanie plasterków na serduszko, była urocza codzienna rutyna, było jedzenie, były termofory i Święto Dziękczynienia. Były wspomnienia, były cudowne przyjaźnie i wielkie wesele! Było dużo różnych elementów, książka w końcu ma niemal 500 stron, ale zapewniam, że wszystkie bardzo ładnie razem zagrały!
Całość oceniam na 8/10 i polecam każdej książkarze lubiącej zgubić się na stronach fajnego romansu - ten zdecydowanie taki jest. 🥰
„Spotkajmy się w Central Parku” to brawurowo opowiedziana historia, autorstwa Felicii Kingsley, która wciąga jak najlepszy film.
„- Wiesz, Underwood, nigdy nie wiem, czy się kłócimy, czy flirtujemy. - Dotykam dłonią jej twarzy i przez chwilę pieszczę podbródek, po czym wsuwam jej palec pod brodę i przyciągam ją do siebie.
- A ty co wolisz, Wender? Kłócić się czy flirtować?"
Knight Underwood jest przystojnym i odnoszącym sukcesy redaktorem, który zdaje się mieć wszystko pod kontrolą. Jego życie osobiste i zawodowe jest niemal idealne: mieszka w eleganckim lofcie na Upper East Side, ma wymarzoną pracę w prestiżowym wydawnictwie Pageturner i cieszy się zainteresowaniem kobiet. Wszystko wskazuje na to, że awans na dyrektora wydawnictwa jest dla niego tylko kwestią czasu.
Nic bardziej mylnego, gdyż los ma dla Knighta niespodziankę. Pewnego dnia w windzie spotyka kobietę, którą bierze za swoją nową asystentkę. Okazuje się jednak, że to Victoria Wender, znana i ceniona redaktorka, której posada nie ogranicza się do bycia jego asystentką, ale wręcz przeciwnie – to ona zostaje jego nową szefową. Victoria jest kobietą, która wie, czego chce, i nie pozwala sobie wejść na głowę, a jej pojawienie się w życiu Knighta wywraca jego plany do góry nogami.
Kingsley doskonale buduje napięcie między głównymi bohaterami. Początkowa rywalizacja w miarę jak fabuła się rozwija, przymusza głównych bohaterów do współpracy, by ukryć pewien sekret, który mógłby zniszczyć wydawnictwo Pageturner. Z czasem ich wzajemna niechęć zaczyna ustępować miejsca bardziej skomplikowanym uczuciom, które Victoria i Knight starają się zrozumieć. Ich chemia jest niemal namacalna, a interakcje między nimi pełne ciętych ripost i błyskotliwych dialogów.
Książka wyróżnia się także ciekawymi postaciami drugoplanowymi, które dopełniają fabułę i sprawiają, że świat przedstawiony w powieści jest jeszcze bardziej realistyczny. Rodzina Knighta, przyjaciele oraz inni pracownicy wydawnictwa tworzą bogate tło dla głównej historii.
„Spotkajmy się w Central Parku” to opowieść o silnych, niezależnych bohaterach, którzy muszą stawić czoła własnym demonom i nauczyć się współpracować. To książka pełna skrywanych sekretów, humoru i błyskotliwych dialogów. Mimo, że kończy się ona w sposób, który pozostawia pewien niedosyt. Brak epilogu nie odbiera jej uroku, a historia Knighta i Victorii mimo to jest kompletna i doskonale poprowadzona.
„Spotkajmy się w Central Parku” to wspaniały romans pełen emocja i niespodzianek. Kingsley udało się stworzyć historię, która jest zarówno rozrywkowa, jak i poruszająca. Relacja między Knightem a Victorią jest pełna napięcia, a ich dynamiczne interakcje sprawiają, że nie możemy się doczekać, co wydarzy się dalej. Ta książka wciąga i to prawdziwy page-turner, pomimo swojej grubości. Idealna na lato i serdecznie Wam ją polecam 🩷.
Rekomendowany wiek: 18+
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @flow_books (współpraca reklamowa) 🩷.
Przedpremierowa recenzja.
Premiera już tuż tuż a ja dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią o tej książce.
Należy do "grubasków" i co mnie początkowo przerazilo to drobna czcionka - ale historia jest tak wciągająca i przyjemnym stylem pisana, że kompletnie mi to nie przeszkadzało a książkę przeczytałam błyskawicznie.
Bonusem dla mnie jest także to, że akcja dzieje się w... wydawnictwie!
Czy może być coś lepszego dla książkowego freaka?
Kiedy Victoria przybywa do jednego z najlepszych wydawnictw, Knight jest pewien swojego awansu i bierze ją za asystentkę.
Jednakże nie spodziewa się, że to on zostanie JEJ pomocnikiem.
Lubię bohaterów, którzy mają cięty język i nie dają sobie w kaszę dmuchać.
Pyskata bohaterka, silna i pewna siebie i ON, przystojniak z niewyparzonym jęzorem.
Przekomarzania Knighta i Victorii wprowadzą Was w świetny nastrój, można się ubawić po pachy.
Trzeba to oddać autorce, nasza parka ma charakterek ognisty.
Więc jeśli jesteście zwolennikami motywu enemies to lovers to jest to idealna propozycja dla Was.
Underwood i Wender drą koty odkąd tylko się poznali a między nimi iskrzy aż ja czułam te napięcie.
Bohaterowie drugoplanowi, jak na przykład ekscentryczna autorka, są również wykreowani kapitalnie, nie są tylko tłem bez emocji, charakteru czy nudziarzami. Odgrywają także sporą rolę w tej historii.
No i to, co najlepsze, że wszystko kręci się wokół książek i w sumie kawy.
Oczywiście kto się czubi ten się lubi ma zastosowanie także tutaj, ostatecznie bohaterowie zaczynają pałać do siebie uczuciem.
Tylko czy oni to zobaczą?
Dostrzegą więź, jaka zdaje się ich łączyć?
Miło było patrzyć, jak skamieniały Knight otwiera się na drugiego człowieka po bolesnej przeszłości, może być kolejnym moim książkowym mężem.
Jego czyny mówiły więcej niż słowa.
Pełna humoru fabuła sprawiła, że czytałam niemal bez tchu nie mogąc się oderwać od książki a mój prawdziwy mąż patrzył na mnie spod byka, gdy śmiałam się w głos przy jej czytaniu.
Romans biurowy na wysokim poziomie, który zostanie w pamięci na dłużej to
idealna książka na początek lata.
"Spotkajmy się w Central Parku" to wciągająca i urocza komedia romantyczna, która umili Wam wieczór.
Jest napisana fajnym językiem i z humorem, dzięki czemu książkę czyta się szybko i przyjemnie. Do tego akcja ma miejsce w wydawnictwie! Czy jest coś lepszego jak książka o książkach, która jest połączona z romansem?
Tytuł ten ma jeden duży minus. Jest nim główna bohaterka - Victoria. Jest strasznie irytującą postacią. Trudno było mi ją zdzierżyć. W założeniu miała chyba być silną, niezależną kobietą, która umie postawić na swoim. Niestety dostaliśmy bohaterkę wredną, uważającą się za lepszą, mającą zawsze rację, nie umiejącą postawić się na czyimś miejscu, upartą w złym tego słowa znaczeniu. Potrafiła zrobić awanturę z niczego, niekiedy jej zachowanie było po prostu żałosne. Bez niej ta historia była by o wiele lepsza. Choć i tak bardzo mi się podobała.
Za to na plus jest to, że został tutaj poruszony temat endometriozy - okropnej choroby kobiecej, której lekarze nadal nie umieją diagnozować i leczyć.
Lektura ta dotyka różnych trudnych i ważnych tematów jak trauma, strata, śmierć, brak poczucia własnej wartości, więzi rodzinne...
Pomysł na historię bardzo mi się podobał. Były takie dwa abstrakcyjne momenty. Jeden wynikał z drugiego. Niestety nie mogę powiedzieć o co chodzi, żeby nie spoilerować. Pierwszy moment całkowicie mnie zaskoczył. Musiałam przeczytać go dwa razy, żeby upewnić się czy dobrze zrozumiałam. I to właśnie ta sytuacja przyczyniła się do zawarcia pewnej umowy między bohaterami.
W tej książce znajdziemy mój ulubiony wątek - enemies to lovers! Jest dobrze poprowadzony (pomijając zakończenie).
Jeśli lubicie romanse, to myślę, że ten przypadnie Wam do gustu. Oczywiście ma swoje wady (głównie jest to Victoria), ale również wiele zalet jak wątki enemies to lovers i rivals to lovers, akcja książki w wydawnictwie, Knight Underwood (!) czy tajemnica.
Knight Underwood to przystojny redaktor, który ma wszystko. I dobrą pracę i powodzenie u kobiet. Aspiruje na dyrektora wydawnictwa Pageturner. Plany planami, a rzeczywistość trochę mu się inaczej układa.
Victoria Wender jest również redaktorką, o którą zabiegają inne wydawnictwa. Knight początkowo myśli, że będzie jego nowa asystentka, a okazuje się, że Victoria zostaje jego szefową.
Ta para bohaterów dostarczyła mi wielu emocji. To nie tylko romans biurowy, to coś więcej. Bohaterowie tutaj są genialnie wykreowani i to dzięki nim książka nie jest kolejnym, zwykłym romansem, o którym zapomina się wraz z odłożeniem lektury na półkę. Gdy Knight dowiaduje się, że nowa osoba zostanie jego szefową i to jeszcze taką, która pokaże mu gdzie jego miejsce dostaje furii. Ja z kolei uśmiałam się z tej sytuacji nie jeden raz.
Bardzo podoba mi się, że akcja tej książki została osadzona w redakcji jednego z wydawnictw. Poczułam ten klimat chyba aż za dobrze, a przez książkę wręcz płynęło mi się. I chociaż nie jest ona cienka i napisana jest dość drobnym tekstem to w ogóle tego nie odczułam. Kolejne strony same odwracały się.
Autorka posiada lekki styl i zadbała o to by ten romans nie był nachalny, a wręcz przeciwnie. Nie znajdziemy tutaj zbędnych dramatów i zbyt rozciągniętych żali do siebie. Wszystko jest w idealnych proporcjach i takie romanse mogłabym czytać częściej.
Knight jest redaktorem w wydawnictwie, jego książki to prawdziwe bestselery! Kocha swoją pracę, ciężko pracuje, nawet po godzinach i walczy o swoje jak lew. Ludzie go lubią, szanują a on właśnie staje przed szansą na awans... Niestety jednak jego szef ma zdecydowanie inne plany na ten czas, i zatrudnia zupełnie nową osobą! I to kobietę i teraz to ona będzie jego szefem... Czy może być gorzej? Może! Będą dzielić wspólnie gabinet i teraz to już się rozpocznie walka o to kto jest lepszy!
Victoria to nowa szefowa Knighta, i to nie byle jaka. Każdy chce z nią pracować, zna się na swojej pracy, i ponadto nie da sobie wejść na głowę. Walczy równie zaciekle, co daje naprawdę super akcje książce.
Choć obydwoje widzą w sobie wrogów, to ponad wszystko kochają swoje wydawnictwo... I choć nie chcą to muszą połączyć siły, by czytelnicy byli zadowoleni... Tylko czy ich pomysł naprawdę ma szansę się powieść?
Jejku kochani! To jest genialna książka! Mamy tu romans, silną kobiecą postać! On jest charakterny, ale z poczuciem humoru, mamy książki w książce, i Wydawnictwo! To wszystko razem daje połączenie idealne, do tego wspaniale wymyślona historia. Akcja książki toczy się w idealnym tempie, nikt tu nie pędzi na łeb na szyję, a uczucie tej dwójki jest naturalne! Czuć chemię podczas czytania ??.
Absolutnie nie spodziewałam się tak dobrej lektury po tej książce! Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! I z pewnością jest to jeden z moich ulubionych romansów! W końcu go znalazłam ????
Knight to wzięty redaktor w wydawnictwie, który szczyci się tym,że wielu autorów, których wziął pod swoje skrzydła znalazło się na pierwszych miejscach list bestsellerów.
Dysponuje nie tylko atrakcyjną powierzchownością ,lecz również loftem na Upper East Side i nie narzeka na brak zainteresowania ze strony przedstawicielek płci przeciwnej.
Ma również chrapkę na stanowisko dyrektora wydawnictwa, ale szybko okazuje się,że.. dziewczyna, którą wziął za nową asystentkę będzie jego przełożoną.. a to wyraźnie się mężczyźnie nie podoba, delikatnie mówiąc.
Victoria jest bowiem uparta, pewna siebie i bezkompromisowa.
Na domiar złego firma ma poważne kłopoty, a ich rozwiązanie wymaga od bohaterów podjęcia współpracy..
Czy w imię ocalenia miejsca pracy dwoje ludzi,którzy się nie znoszą i nieustannie ze sobą sprzeczają zdołała zakopać topór wojenny?
O tym musicie się przekonać.
Uwielbiam romanse i nie jest to tajemnicą, przeczytałam ich naprawdę dużo. Jedne były dobre, inne średnie. Zdarzały się też takie jak ten czyli po prostu WYŚMIENITE - Pierwszy raz raz spotkałam się z motywem kobiety na stanowisku kierowniczym ,autorka porusza również temat dyskryminacji ze względu na płeć oraz wątki rozkwitającego uczucia a także od rywali do kochanków.
Pióro Felicii jest lekkie i szybko angażuje czytającego , a fabuła choć rozwija się w swoim własnym rytmie nie pozwala na nudę.
Podoba mi się sposób wykreowania bohaterów i motyw trudnej przeszłości.
Książka bez wątpienia zalicza się do cegiełek, lecz lekturą jest niesamowita a towarzyszące jej emocje po prostu rozkładają na łopatki i są na wskroś realne.
Coś cudownego, po prostu kocham tę historię.
Przeczytane:2024-07-07,
Knight Underwood już prawie jest przygotowany do awansu na dyrektora wydawniczego. Kiedy w windzie spotyka swoją nową asystentkę, jeszcze nie wie, że to jego przyszła szefowa, która wskoczy na tak wyczekiwane przez Knighta stanowisko. Od tej chwili mężczyzna nie potrafi ukrywać swojej niechęci do Victorii Wender. Pech sprawia, że będą musieli współpracować nie tylko oficjalnie, ale w tajemnicy przed wszystkimi będą zmuszeni połączyć siły, aby uratować wydawnictwo przed splajtowaniem.
"Spotkajmy się w Central Parku" to błyskotliwy romans biurowy z mocno zarysowanymi motywami slow burn oraz rivals to lovers. Autorka skupia uwagę czytelnika nie tylko na rozwijającej się relacji głównych bohaterów, ale wprowadza też w tajniki pracy wydawniczej, co dla osób chcących, chociaż w małym stopniu poznać kulisy wydawania książek, jest szalenie ciekawe. Felicia Kingley do fabuły przemyca też trudne tematy, takie jak utrata bliskiej osoby czy choroby — moim zdaniem poruszanie takich kwestii jest bardzo ważne w kontekście uświadamiania, natomiast w zakresie literackim powoduje uniknięcia nudy w akcji i pozwala spojrzeć na postaci z innej perspektywy.
Spędziłam rewelacyjny czas z tą książką. Relacja między Knightem a Victorią to istna burza piaskowa, która zdaje się nie mieć końca. Zanim trafił w nich piorun uczuć, w ich sercach szalała czysta nienawiść do siebie nawzajem. Momentami obawiałam się, że w ogóle nie dojdzie do ani jednego dialogu nieopartego na złośliwościach i dogryzaniu, nie mówiąc już o romantycznym zbliżeniu. Autorka faktycznie każe na to czekać, ale taki urok slow burnów — mnie to w ogóle nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie — obserwowanie, jak Victoria i Knight budują swoją relację, było świetną zabawą.
Jestem pod wrażeniem pomysłu na tę książkę. Nie mogę Wam zdradzić, co sprawiło, że główni bohaterowie musieli zacząć współpracować, ale to był taki plot twist, którego się totalnie nie spodziewałam. A takich smaczków w tej historii jest więcej. Warto na nie czekać, warto dawać się zaskoczyć.
Ta powieść w dużej mierze stoi rewelacyjnie zbudowanymi głównymi postaciami — charakternymi, zawziętymi, inteligentnymi. Ich wzajemne przepychanki i rozmowy czyta się z ogromnym zaangażowaniem, ale też uśmiechem wymalowanym na twarzy. Dodatkowym bonusem tej historii jest wprowadzenie odbiorcy do świata wydawniczego — temat nie został potraktowany pobieżnie, ale stanowi ciekawą i solidnie rozbudowaną przestrzeń dla całej akcji.
Nie byłam jakąś wielką fanką romansów biurowych. Fakt, nie przeczytałam ich wiele, ale te, z którymi się spotykałam, wyraźnie zarysowywały postać męską, która podporządkowuje sobie płeć przeciwną, a akcja opiera się głównie na scenach se*su. "Spotkajmy się w Central Parku" to przeciwieństwo takich powieści. To zabawna, błyskotliwa, wciągająca historia, w której pomiędzy bohaterami znajduje się cała tablica Mendelejewa.
Polecam Wam tę powieść z całego serca!